Jak to dobrze, że Polska to nie tylko Warszawa. Z
relacji telewizyjnej widać, że wielu mieszkańców dobrze bawiło się w rocznicę
Niepodległości Polski. Włodarze miast i miasteczek zadbali o swoich mieszkańców
i zapewnili ciekawe, niekiedy wzruszające rozrywki. Słowa hymnu śpiewane przez
rzesze i młodzież wzruszały. Polacy pokazali, że są jednością w duchu
patriotyzmu. Tak trzymać.
Warszawa, jako stolica nie popisała się. To co
obserwowałem w telewizji zakrawało na groteskę uroczystości. Pan prezydent
Andrzej Duda w kwiecistej mowie pełnej patosu i krzyku nic nie wspomniał o
naszym sztandarowym budowniczym niepodległości Lechu Wałęsie. Donald Tusk,
który został wykreowany na pierwszego obywatela Unii Europejskiej nie został
powitany przez głowę państwa. Słowa prezydenta nie pokrywały się z czynami.
Jego mowa była więc martwa. Prezydent nie skorzystał z okazji aby zjednoczyć
społeczeństwo. Swoim dogadywaniem się z nacjolistami, ONRem dał świadectwo na cały świat. Prasa zagraniczna otrzymała wizytówkę do
tytułów prasowych.
Marsz niepodległości dzielił bufor bezpieczeństwa. To
oznaka podziału.
W drugiej części słychać było
słowa: "raz sierpem, raz młotem, czerwoną hołotę" oraz "komuniści
i złodzieje, cała Polska z was się śmieje". Skandowaniu towarzyszyły
race, ogień, dym, okrzyki, hasła rasistowskie.
Pierwsza dama pani Agata, korzystając z sytuacji,
opuściła marsz. Po chwili cała władza opuściła marsz po angielsku. Zabrakło akcentu
kończącego uroczystości. Władza nie popisała się. Dała świadectwo o sobie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz