Każda idea, myśl choćby była najpiękniejsza niesie w
sobie zarzewie własnego zniszczenia. Kto dostrzega tę zasadę może przez
mądre działania podtrzymywać ich żywot przez dłuższy czas. Kto tego nie
dostrzega może spodziewać się, że z czasem idea zblednie i w końcu pozostawi po
sobie tylko ślad historyczny. Przebiegłość obecnej władzy, której emocjonalnie
nie lubię, polega na tym, że sama bogacąc się niewspółmiernie do obywateli
ciągle rzuca im jakieś ochłapy. Brakuje zmian systemowych. Spryt polega na tym,
że te podarunki nie pochodzą z ich
własnych kieszeni, ale z dóbr ogółu, z majątku narodowego, z licznych podatków,
opłat itd. Wczorajsze propozycje
premiera o zmniejszenie kosztów obsługi kosztów kredytów zaciągniętych w
para-bankach jest tego przykładem. Każdy przeciętny obywatel powie, że to jest
słuszne działanie. Przy tej okazji władza nobilituje się w oczach narodu. Takie
posunięcia nie rozwiązują globalnego problemu sprawiedliwego podziału dóbr
narodowych, są atrapą dla ich pazerności i partykularnych interesów. Dalej
władza będzie się bogacić niewspółmiernie do swoich współobywateli. W Polsce
pojawiają się nowi krezusi, którzy wykorzystując bardziej lub mniej uczciwe sposoby powiększają swój majątek
("bo im się należy!"). Dla ludu pozostaje pełzający
wzrost dobrobytu.
Idee religijne, które też są zarzewiem dyscyplinowania
społeczeństw i władzy nad nimi zadbały daleką perspektywą zbawienia i
dobrobytu. Ta głoszona nadzieja była i jest
wystarczająca dla tysiącletnich rządów kościołów. Tylko kryzys
moralności kapłańskich (pedofilia) mógł zaburzyć ten pozornie spokojny tryb
działania.
Moje przewidywania polityczne nie są radosne. Lud jest
na tyle uśpiony, usatysfakcjonowany, zaspokojony, że nie wystąpi przeciw.
Polacy będą cieszyć się tym, co dostali.
"Kto chce być sługą, niech
idzie, niech żyje, niech sobie powróz okręci o szyję, niech własną wolę na
wieki okiełza, pan niedaleko, – niech do niego pełza! A tam głaskany, a potem
wzgardzony, niechaj na progach wybija pokłony, niech jak pies głodny czołga się
bez końca za pańską nogą, która nim potrąca (Kornel Ujejski
1823–1897).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz