Łączna liczba wyświetleń

piątek, 25 lipca 2014

Nie męczyć Boga


          A może lepiej dać spokój i nie męczyć Boga naszymi sprawami?

          Wiele osób tak czyni. Mimo, że deklarują się jako osoby wierzące utrzymują dystans do Boga. Wielu nie wierzy, że Bóg może im pomóc. W pewnym sensie mają rację. Bóg rzadko spełnia dosłowne życzenia. Relacja z Bogiem polega na zupełnie innych zasadach.
          Jeżeli Boga traktuje się jako pana i władcę na podobieństwo urzędu sprawiedliwości, to faktycznie lepiej taką instytucję omijać. Właściwą postawą wierzącego jest przyjęcie Boga jako kogoś bliskiego sercu (jak ojca). Jeżeli nawet ojciec jest sroki, to się go miłuje i dba się o niego. Bóg należy do rodziny, a ponieważ jest jeden, a osób wiele, łączy je w jedną wielką rodzinę wierzących (Kościół).  Boga należy traktować eschatologicznie. Nagroda dla człowieka czeka w niebie.  Za życia człowiek jest w okresie próby. Nie można pomagać biegaczowi w czasie jego biegu. Co najwyżej można podać mu kubek z wodą. Podobnie Bóg może jedynie wzmacniać człowieka duchowo, ale nie jest od spełniania życzeń. Często ludzie modlą się do Boga, gdy cierpią. Domagają się ulgi. Ulga jednak nie przychodzi, ale wiara może wzmacniać człowieka. Moc bowiem w słabości się doskonali (2 Kor 12,9).

          Bóg traktowany jako ktoś bliski, uczestniczy stale w życiu człowieka. Nie jest ważne, czy ma się z tego tytułu precjoza. Gorliwi wierni, którzy modlą się często,  mają z Nim stały kontakt. Dla nich obecność Boga jest ważna i wręcz niezbędna. Inni, którzy nie mają z Nim kontaktu, sami pozbawiają się przeżyć duchowych. Oczywiście to nic złego. Można życie przeżyć pięknie i bez Boga. Bóg dał na to pozwolenie, ale nie znaczy, że Bóg nie czuwa nad takim delikwentem. To człowiekowi zdaje się być daleko od Boga.
          Przepraszam za porównanie, ale Boga można porównać do robota, który robi swoje niezależnie od człowieka. Podtrzymuje życie w jego istnieniu i udziela łask wszystkim jednakowo. Od człowieka zależy, ile z nich skorzysta. Łaski są natury duchowej. Kto oczekuje materialnych dowodów, precjozów ten czuje się zawiedziony (poza wypadkami szczególnymi). Obwinia się Boga za brak serca. Jak może Bóg patrzeć na kalectwo małych, niewinnych dzieci itp.   Trzeba być okrutnym, aby mając możliwość, nie zwolnić dzieci od cierpień. Takie słowa świadczą o kompletnie niezrozumiałości Boga, Jego roli w świecie i w życiu człowieka. Bóg tak umiłował człowieka, że dał mu wolną wolę, aby mógł czynić, co dla niego słuszne, w tym może nawet odwrócić się od Stwórcy. To jest cena, która nie pozwala działać Bogu za życia człowieka. Jego miłosierdzie dotrze do człowieka, gdy zakończy życie na ziemi. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz