A
może lepiej dać spokój i nie męczyć Boga naszymi sprawami?
Wiele osób tak czyni. Mimo, że deklarują się jako osoby wierzące
utrzymują dystans do Boga. Wielu nie wierzy, że Bóg może im pomóc. W pewnym
sensie mają rację. Bóg rzadko spełnia dosłowne życzenia. Relacja z Bogiem
polega na zupełnie innych zasadach.
Jeżeli Boga traktuje się jako pana i władcę na podobieństwo urzędu
sprawiedliwości, to faktycznie lepiej taką instytucję omijać. Właściwą postawą
wierzącego jest przyjęcie Boga jako kogoś bliskiego sercu (jak ojca). Jeżeli
nawet ojciec jest sroki, to się go miłuje i dba się o niego. Bóg należy do
rodziny, a ponieważ jest jeden, a osób wiele, łączy je w jedną wielką rodzinę
wierzących (Kościół). Boga należy traktować
eschatologicznie. Nagroda dla człowieka czeka w niebie. Za życia człowiek jest w okresie próby. Nie
można pomagać biegaczowi w czasie jego biegu. Co najwyżej można podać mu kubek
z wodą. Podobnie Bóg może jedynie wzmacniać człowieka duchowo, ale nie jest od
spełniania życzeń. Często ludzie modlą się do Boga, gdy cierpią. Domagają się
ulgi. Ulga jednak nie przychodzi, ale wiara może wzmacniać człowieka. Moc bowiem w słabości się doskonali (2 Kor 12,9).
Bóg
traktowany jako ktoś bliski, uczestniczy stale w życiu człowieka. Nie jest
ważne, czy ma się z tego tytułu precjoza. Gorliwi wierni, którzy modlą się
często, mają z Nim stały kontakt. Dla
nich obecność Boga jest ważna i wręcz niezbędna. Inni, którzy nie mają z Nim
kontaktu, sami pozbawiają się przeżyć duchowych. Oczywiście to nic złego. Można
życie przeżyć pięknie i bez Boga. Bóg dał na to pozwolenie, ale nie znaczy, że
Bóg nie czuwa nad takim delikwentem. To człowiekowi zdaje się być daleko od
Boga.
Przepraszam za porównanie, ale Boga można porównać do robota, który robi
swoje niezależnie od człowieka. Podtrzymuje życie w jego istnieniu i udziela
łask wszystkim jednakowo. Od człowieka zależy, ile z nich skorzysta. Łaski są
natury duchowej. Kto oczekuje materialnych dowodów, precjozów ten czuje się
zawiedziony (poza wypadkami szczególnymi). Obwinia się Boga za brak serca. Jak
może Bóg patrzeć na kalectwo małych, niewinnych dzieci itp. Trzeba być okrutnym, aby mając
możliwość, nie zwolnić dzieci od cierpień. Takie słowa świadczą o
kompletnie niezrozumiałości Boga, Jego roli w świecie i w życiu człowieka. Bóg
tak umiłował człowieka, że dał mu wolną wolę, aby mógł czynić, co dla niego
słuszne, w tym może nawet odwrócić się od Stwórcy. To jest cena, która nie
pozwala działać Bogu za życia człowieka. Jego miłosierdzie dotrze do człowieka,
gdy zakończy życie na ziemi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz