Łączna liczba wyświetleń

środa, 30 lipca 2014

Kościelne młyny mielą wolno



          Hagiografowie pisząc Stary Testament chcieli stworzyć też narzędzie dyscyplinujące wiernych. Podnoszono więc autorytet Pisma świętego. Chrześcijanie w tym samym duchu przejęli zasady od braci żydowskich. Pismo Święte stało się nietykalne, niepodlegające krytyce, święte. Takie podejście było, być może, skuteczne na w dawnych czasach, ale dzisiaj nie wytrzymuje próby czasu. Infantylizm, nadużycia coraz bardziej rażą czytających. Wyjaśnienia, jak na początku, że są to tylko obrazy religijne nie da się utrzymać. Dzisiejsi wierni chcą poznać Prawdę faktograficzną.

          W zasadzie czynię (w egzegezie filozoteistycznej) to już od kilku lat. Nie po to, aby deprecjonować Pismo, ale aby wydobyć z nich prawdy historyczne oraz na nowo odczytać Prawdę ze Stanu Prawdy (hipotetyczne miejsce zapisów Prawd Bożych). Pismo Święte zawiera w sobie wiele ukrytych Prawd. Niektóre trzeba przełożyć na nowe spojrzenie wynikające ze znajomości prawd przyrodniczych, innej oceny moralnej. To ostatnie może budzić wątpliwości, ale upływający czas powoduje, że niektóre zasady moralne bledną. Przykładowo, dzisiaj inaczej spogląda się na małżeństwo. Dawniej, Bóg jako Świadek przysięgi małżeńskiej był warunkiem sine qua non instytucji małżeńskiej. Dzisiaj niektórzy  młodzi nie widzą takiej potrzeby. Są przekonani, że wystarczy ich wzajemna deklaracja. Bóg, który nie pomaga naocznie w trudach życia, na bieżąco, nie jest im potrzebny.

          Według oglądu filozoteistycznego Bóg dał człowiekowi wolną wolę,  aby czynili sobie ziemię poddaną według miary ludzkiej. Sam nie może mieć o to pretensje do ludzi. Ważne jest, aby człowiek był dobry i czynił dobro. Tak więc i ateiści mogą postępować (nawet nieświadomie) według wskazań Bożych. Oczywiście Kościół obwarował małżeństwo sakramentem. Wywyższył małżeństwo do godności rodziny. Rodzina winna być święta. To jednak nie przemawia do młodych. Jak często mówią: skoro Bóg milczy, nie czują potrzeby wychodzić przed szereg.

          Instytucja małżeńska zawarta ślubem kościelnym wydaje się być bardziej trwała, bezpieczna. Za ślubem kościelnym przemawia wiele racji, ale nie jest to zasada bezwzględna. Wiele osób czuje się lepiej w związkach niekrępujących. Odpowiedzialność biorą sami na siebie. Dawne gwarancje stałości związku zbladły. Niestety, sam Kościół dołożył swoją cegiełkę do takiego spojrzenia. Imperatyw kościelny, przymusowa spowiedź, nauki przedmałżeńskie zrobiły więcej złego niż dobrego.

          Kościelne młyny mielą wolno. To sentencja, dawniej wymawiana z dumą, dzisiaj jest powodem zgorszenia. Kościół powinien właśnie szybko reagować na wszelakie ruchy społeczne i zmiany w mentalności ludzkiej. Nie chodzi, aby na siłę zatrzymać wiernych w Kościele, ale uchronić wiernych od błądzenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz