Interlokutor napisał: "Jak
się wydaje to św. Piotr nigdy nie był biskupem Rzymu i najprawdopodobniej nigdy
w nim nie był [...] Historia z tym rzymskim papiestwem wydaje się być mocno
naciągana."
Nie jestem historykiem, choć historia mnie kręci. Nie
umiem skomentować postawionej tezę, ale na podstawie wielu źródeł mogę
wyciągnął wniosek, że papiestwo (jak i doktryna wiary) rodziło się za pomocą
proroctwa wstecznego. To znaczy, że późniejsze wydarzenia wywoływały potrzebę
dorabiania ich początków, motywów. Może było tak w przypadku rodzącego się
papiestwa. Przykładem może być informacja którą przytoczyłem przy przywoływaniu
św. Hipolita. Literatura mówi o nim jako pierwszym antypapieżu, choć słowo
papież użyto 120 lat później i odnosiło się do Juliusza I (337–352). W Starym
Testamencie, w Księdze Rodzaju, opis stworzenia świata, powołanie człowieka, są
również proroctwami wstecznymi. Słowa dotyczą okresu wcześniejszego. Musimy się
przyzwyczaić do tego typu narracji. Jest w niej dużo ludzkiej abstrakcji,
pomysłowości, ale i intuicji, inteligencji, wyczucia historycznego. Proroctwo
wsteczne można traktować jako propozycję, pokazanie ówczesnego punktu widzenia.
Zrozumiałe jest, że pojęcie biskupa nie było pojęciem przygotowanym,
zaproponowanym przez autorów doktryny chrześcijańskie. Wszystko rodziło się
powoli i wynikało z bieżących potrzeb. Nie uznanie Piotrowi tytułu biskupa jest
zaburzeniem historycznym, i odmawianie mu priorytetu ewangelicznego. Pierwszy,
kto to uczynił jest Kościół Wschodni namaszczając na jego miejsce brata Piotra
Andrzeja.
Już wspominałem. Religia jest nośnikiem prawdy religijnej,
a nie prawdy faktograficznej. Podobnie jest malarstwie. Liście pomalowane na
czerwono nie pokazują prawdy, gdy widok dotyczy lata, ale dramat umierania.
Religia przekazuje emocje, uczucia, imponderabilia duchowe, pragnienia,
nadzieje. Religie się czuje. Prawda, ta z głębokiej przestrzeni, jest tak
skomplikowana, że trudno ją wyrażać, zwłaszcza dzisiaj w dobie poznania zjawisk
kwantowych. Kto może niech poznaje, ale ważniejsze jest jej przeżywanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz