Miłość Chrystusowa jest miłością idealną, bezwarunkową,
czystą, bez uprzedzeń. W niej, na samym końcu zagnieżdża się miłość
zmysłowa. Miłość ta kiełkuje
powoli, albo ujawnia się wybuchowo podczas niezwykłych przeżyć, w tym
mistycznych. Miłość rodząca się powoli dostarcza przeżyć i wzruszeń. Jest
lekarstwem dla duszy i ciała. Człowiek nie może powstrzymać się od łez. Można
ją zauważyć w zwykłym życiu jak ludzie reagują na cudze krzywdy, katastrofy.
Ona jest spontaniczna, w tym jest jej piękno. Rozumiejąc dostane uczucia można
przekierowywać ku czynieniu dobra. W miłości Chrystusowej odczuwa się ciągły
jej niedosyt. Jest ona narkotyczna. Wypływa z najgłębszych potrzeb człowieka.
Jest generatorem sił witalnych. Taką miłość pozostawił nam Jezus Chrystus.
Kiedy miłość zmysłowa słabnie rolę przewodnią w życiu
może przejąć miłość Chrystusowa. Zaorana twarz znakami przeżyć może być
obiektem piękna naturalnego. Pochylona sylwetka, nędzne ubranie, niepewny chód
to znaki czyjeś historii, przeżyć, trudów ludzkiego życia. Miłość ogarnia
również działania w same w sobie piękne i pożyteczne. Jak w kadrze filmowym
można ujmować sceny wzajemnej pomocy. Ktoś rzuca grosz do czapki nędzarza.
Uśmiech na twarzy człowieka obdarowanego. To wszystko na tle świata, który jest
nam dany również z miłości. Świat jest cudny w swej istocie. Możliwość jego
zmysłowych doznań trzeba traktować jako największy dar Stwórcy.
Aby to wszystko dostrzegać trzeba się otworzyć na dobro, na
piękno, na Boga. On jest Ideałem i Jego działania z doskonałości się wywodzą.
Piękno jest najsilniejszym dowodem
istnienia Stwórcy, bo sam fizyczny świat jest bezduszny, surowy,
bezwzględny. Bez ducha doskonałości nie
było by naszej radości istnienia.
Trudy życia trzeba traktować jako doświadczenia
sprawdzające. Kogo Bóg doświadcza to znak, że jest mu obojętny, że jego miłuje,
że ma jakiś zamysł i cel względem niego. Nie bójmy się kłopotów tylko stawiajmy
im opór. Zło, które jest sprawdzaniem
dobra samo się niszczy.
Nie bójcie się (Nie
lękajcie się). PIS pozostanie niechlubną historią. Twórcy tej organizacji i ich
klakierom trzeba współczuć, bo ich działania wynikają tylko z ich słabości i
kompleksów. JK to biedny człowiek. Łudzi się, że jest wielki. Oczekuje szacunku
i pochwał. Pozostawi po sobie tylko bałagan.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz