W Księdze Rodzaju są dwa opisy powołania człowieka. Są
one obrazami tych zdarzeń natchnionych autorów.
"A wreszcie rzekł Bóg:
«Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam. Niech panuje nad rybami
morskimi, nad ptactwem powietrznym, nad bydłem, nad ziemią i nad wszystkimi
zwierzętami pełzającymi po ziemi!»
Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył:
stworzył mężczyznę i niewiastę" (Rdz 26–27).
Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył:
stworzył mężczyznę i niewiastę" (Rdz 26–27).
"wtedy to Pan Bóg ulepił
człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia4, wskutek
czego stał się człowiek istotą żywą" (Rdz 2,7).
Uzbrojony w zdolność przemieszczania się moich Myśli w
czasie, podążę w mroki przeszłości, aby uchwycić ten moment.
Zanurzony w czasie przesadziłem, sięgnąłem do początków
i ujrzałem: "Ducha Bożego unoszącego się nad wodami" (por. Rdz
1,2). Zobaczyłem początek Wszechświata. Stwórca doglądał swoje dzieło.
Przeskoczyłem myślami miliardy lat i znalazłem się w miocenie (7 mln lat temu)
i ujrzałem Ziemię pełną zieleni i żywych istot. Przypatrywałem się
Austalopithecusom, homo habilis (istota zręczną), homo erectus (istota
wyprostowana), homo sapiens archaicznemu (praczłowieka), neadertalczykom
(równoległa gałąź ewolucyjna) i homo
sapiens (wzór człowieka współczesnego). Dziwiłem się, że przy takiej podobiźnie
genów (98 %) tak bardzo różnią się ludzie od szympansów. Przyglądając się osobnikom ewolucji
nachodziły mnie pytania. Przemierzałem kontynenty, wyspy. Gdzieniegdzie
ujrzałem małe skupiska istot podobnych do istot człekokształtnych zwanych
homonidami. Im bardziej zbliżałem się do współczesności natrafiałem na osobniki
bardziej inteligentne dwunożne, zdolne do wytwarzania narzędzi. Swoją uwagę skupiłem na istoty
człekokształtne zwanych homo sapiens. Ich sposób organizowania życia znacznie
się różnił od plemion starszych. Dostrzegłem, że między osobnikami zachodziła komunikacja
werbalna. Przypominały mi się słowa z hagiografa: "A Bóg widział, że
wszystko, co uczynił, było bardzo dobre" (Rdz 1,32).
Człowiek dorastał intelektualnie i stawał się na miarę
zamysłu Stwórcy. Bóg czekał, aby istota ludzka była zdolna odczytać Jego
istnienie. To był sprawdzian, że istota stworzona, samodzielna, może
oganiać w swoim rozumie istnienie pojęć abstrakcyjnych, nieskończoności,
doskonałości i mógł doszukiwać się w tym sensu. Istoty człekokształtne żyły
swoim życiem i życiem współtowarzyszy. Uczyły się życia wspólnotowego. Wśród
nich zakwitało uczucie, miłość, wzajemne przywiązanie. Któregoś dnia, w ziemi
urodzajnej i wyjątkowo pięknej, w jednym z plemion, może żyjących w Afryce.
Później w Piśmie Świętym
przypisanych terenom dzisiejszej
Mezopotamii nastąpiła uroczysta chwila, podobna do opisanej w Dziele
Apostolskim Zesłanie Ducha Świętego (Dz 2, 1–13), nastąpiło uroczyste
uczłowieczenie istot człekokształtnych. Każdy żyjących członek w tej populacji,
od dziecka do starca został przyjęty do rodziny człowieczej. Narodził się
biblijny Adam i Ewa. Każdy otrzymał ducha przynależności udziału w życiu
Stwórcy. Odbył się pierwszy "chrzest" na kuli ziemskiej. Był to
niewątpliwie najcudowniejszy dzień w dziejach Wszechświata.
Wróciłem do czasu
aktualnego z głową pełne pytań. Będę szukał na nie odpowiedzi. Przede mną kolejne
intelektualne przygody.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz