Dziś stuknęła mi 70-tka. To dobry czas na przeróżne
refleksje. W nocy snułem różne scenariusze ich opisania. Na jawie brakuje mi
słów. Zachowuję trzeźwość umysłu, że życie jest tylko epizodem. Jeżeli nie ma
jego przedłużenia jest zdarzeniem bezsensownym. Dlatego zachowuję wiarę, że
jest ciągłość. Wielokrotnie przedstawiałem różne przemyślenia i dywagacje, że
jest coś na rzeczy. Pozostają jednak wątpliwości. Mam podobną miarę w
dowodzeniu wątpliwości, co potwierdzenia tej tezy. Np. nie umiem wytłumaczyć
sobie fenomenu snu. Dla umysłu to okres niebytu. Jeżeli jest taki stan, w
którym zatraca się poczucie istnienia, to może on trwać wiecznie jak wieczność
zagwarantowana w religii. Wśród wątpliwości to odczuwana bierność Stwórcy. Jak
sam wielokrotnie tłumaczyłem konflikt w naturach zmysłowej i duchowej, i nie
możność porozumiewania się, to wątpliwości pozostały. Wynikają one z samego
Pisma świętego, gdzie taki kontakt jest wielokrotnie opisywany. Jako przykład
będzie rozmowa Saula z Samuelem. Literatura religijna opisuje tysiące
przykładów kontaktów z pogranicza życia i śmierci. Do tego potrzeba wiary,
której w tym temacie mi brakuje.
Smutną refleksją jest poczucie osamotnienia. Może tylko mi
się to przytrafiło, ale gdyby nie poczucie własnego towarzystwa, to cały
dobytek życia jawi mi się jako coś, co się przytrafiło tylko na własny użytek.
Kogo obchodzi życie Mieszka I. Zapewne życie miał bogate, ale kto o tym
pamięta.
Rozumiem rozterki Tomasza z Akwinu. Cały swój dorobek
twórczy określił jako siano. a był wielkim teologiem. Ja mam też takie wrażenie. Oprócz kilku informacji o wykorzystaniu
mojej 11 letniej pracy pisarskiej (w wydawaniu książek i prowadzeniu blogów
internetowych) moje prace pozostały tylko żałosną literaturą.
Moje marzenia z młodości spełniły się tylko w niewielkim
stopniu. Rozczarowań jest bez liku.
Aby nie kończyć postu w takim podłym nastroju, to
przyznam się publicznie, że wszystko co czyniłem w życiu, nawet rzeczy
grzeszne, robiłem je z miłości, do kogoś lub czegoś Najczęściej nie były one
odwzajemniane, ale pozostała świadomość, że ja wszystkich miłowałem. To uczucie
towarzyszyło mi we wszystkim co czyniłem. I tego sobie nie odmówię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz