Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 7 kwietnia 2019

Dziś stuknęła mi 70-tka


        Dziś stuknęła mi 70-tka. To dobry czas na przeróżne refleksje. W nocy snułem różne scenariusze ich opisania. Na jawie brakuje mi słów. Zachowuję trzeźwość umysłu, że życie jest tylko epizodem. Jeżeli nie ma jego przedłużenia jest zdarzeniem bezsensownym. Dlatego zachowuję wiarę, że jest ciągłość. Wielokrotnie przedstawiałem różne przemyślenia i dywagacje, że jest coś na rzeczy. Pozostają jednak wątpliwości. Mam podobną miarę w dowodzeniu wątpliwości, co potwierdzenia tej tezy. Np. nie umiem wytłumaczyć sobie fenomenu snu. Dla umysłu to okres niebytu. Jeżeli jest taki stan, w którym zatraca się poczucie istnienia, to może on trwać wiecznie jak wieczność zagwarantowana w religii. Wśród wątpliwości to odczuwana bierność Stwórcy. Jak sam wielokrotnie tłumaczyłem konflikt w naturach zmysłowej i duchowej, i nie możność porozumiewania się, to wątpliwości pozostały. Wynikają one z samego Pisma świętego, gdzie taki kontakt jest wielokrotnie opisywany. Jako przykład będzie rozmowa Saula z Samuelem. Literatura religijna opisuje tysiące przykładów kontaktów z pogranicza życia i śmierci. Do tego potrzeba wiary, której w tym temacie mi brakuje.
        Smutną refleksją jest poczucie osamotnienia. Może tylko mi się to przytrafiło, ale gdyby nie poczucie własnego towarzystwa, to cały dobytek życia jawi mi się jako coś, co się przytrafiło tylko na własny użytek. Kogo obchodzi życie Mieszka I. Zapewne życie miał bogate, ale kto o tym pamięta.
         Rozumiem rozterki Tomasza z Akwinu. Cały swój dorobek twórczy określił jako siano. a był wielkim teologiem. Ja mam też takie  wrażenie. Oprócz kilku informacji o wykorzystaniu mojej 11 letniej pracy pisarskiej (w wydawaniu książek i prowadzeniu blogów internetowych) moje prace pozostały tylko żałosną literaturą.
          Moje marzenia z młodości spełniły się tylko w niewielkim stopniu. Rozczarowań jest bez liku.
           Aby nie kończyć postu w takim podłym nastroju, to przyznam się publicznie, że wszystko co czyniłem w życiu, nawet rzeczy grzeszne, robiłem je z miłości, do kogoś lub czegoś Najczęściej nie były one odwzajemniane, ale pozostała świadomość, że ja wszystkich miłowałem. To uczucie towarzyszyło mi we wszystkim co czyniłem. I tego sobie nie odmówię. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz