Ludzkość odczytuję Boga w swoim sumieniu. Niestety, na
odczytaną treść nakładają własne wyobrażenia i poglądy. Bogu narzuca się własną
wizję i przekonania. Takie nadużycia skutkują fałszywym obrazem boskich spraw.
W Starym testamencie aż roi się od przypisywaniu Bogu
nałożonych kar. Np. "Teraz wyznaję, że Pan jest większy niż wszyscy
inni bogowie, gdyż w ten sposób ukarał
tych, co się nimi pysznili" (Wj 18,11). Z racji doskonałości Boga
żadne kary nie wchodzą w rachubę, bo kara jest odwetem, a ona nie mieści się w
paradygmatach Boga. Ludzie karzą się sami odstępując od racji zapisanych w
Stanie prawdy.
Autorzy ksiąg biblijnych opisują zachowania ludzkie które
są Bogu miłe. Czy mówią prawdę? Nie sądzę. To co napisali ludzie o moralności
jest tylko ich pobożnym życzeniem, a nie prawdą obiektywną. Bóg może mieć całkiem
inną wizję i oczekiwania. Stosując metodę negatywną można przypuszczać, że Bóg
nie jest drobiazgowy w ludzkich zachowaniach. To co człowiekowi wydaje się
nieprzyzwoite, dla Boga może być adiaforą (czynem moralnie obojętnym).
Przypuszczam, że strefa seksualności, tak krytykowana przez Kościół, jest dla
Boga przestrzenią do badania interakcji duchowej między ludźmi. Szczegóły
dotyczą mechaniki, a nie ducha. Co to jest czystość? W myśl nauki Chrystusa
liczy się tylko relacja pomiędzy ludźmi. Seks bez uczucia jest tylko mechaniką. Kościół broni wartości
małżeństwa. Tu jest moja zgoda. Małżeństwo jest związkiem opartym na wzajemnej
miłości. Jest spoiwę i cementuje związek.
Cudzołóstwo jest odstępstwem o Bożej koncepcji. Ale uprawiany seks przez
osoby wolne wynikają z ludzkich potrzeb, w tym fizjologicznych. Nie ma miłości,
nie ma przewinienia, jest doznanie fizyczne. W tym bierze dział chemia
ustrojowa, neurony, psychika itp.
W Liście do Koryntian napisano: "Nie łudźcie się!
Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwięźli, ani
mężczyźni współżyjący z sobą," i tym
wskazują o grzechu homoseksualistów. Napisano wyraźnie: "ani mężczyźni współżyjący z sobą". Co miał autor na myśli? Uważam, że jest to jego opinia. Jeżeli
pomiędzy dwojgiem ludzi nawiązuje się uczucie, to ono ma pierwszeństwo w
ocenie. Jak pokazuje życie, Bóg dopuścił różne orientacje seksualne. Jak
dopuścił, to trzeba doszukiwać się w tym jakiś racji. Jakich?
Podobnie: "Podobnie też i
mężczyźni, porzuciwszy normalne współżycie z kobietą, zapałali nawzajem żądzą
ku sobie, mężczyźni z mężczyznami uprawiając
bezwstyd i na samych sobie ponosząc zapłatę należną za zboczenie" (Rz
1,27). Błędne odczytanie listów Pawła skutkują dzisiaj atakami na osoby z kręgu
LGBT.
To co Bóg ma na
"myśli" można odczytać w nauce Chrystusa. Tam godna postawa ogranicza
się do wzajemnej miłości. Ona jest kluczem dobrej interakcji i trzeba na tym
się oprzeć. W Księdze Rodzaju czytamy: przecież gdybyś postępował dobrze, miałbyś
twarz pogodną; jeżeli zaś nie będziesz dobrze postępował, grzech leży u wrót i
czyha na ciebie, a przecież ty masz nad nim panować (Rdz 4,7). Chodzi tu oto, żeby postępować w
życiu tak, aby nie krzywdzić drugiego. Jeżeli druga osoba pragnie przeżyć
nadzwyczajnych, w tym perwersyjnych, to za ich zgodą niech sobie czynią co
chcą. Ta sprawa rozgrywa się tylko między nimi.
Gdyby więcej osób wierzących miało takie poglądy...
OdpowiedzUsuńTo tak proste, że aż trudne - nie ma krzywdy, nie ma zła. Miłość zawsze przed tradycjami i to Miłość Agape.
Największym chyba problemem jest rzutowanie na Boga swojego poziomu zrozumienia dobra i zła, swojego poziomu pojmowania sprawiedliwości, miłości, wolności...
Pozdrawiam i życzę wytrwałości na swojej drodze :)