Perykopa Początek boleści i następne mają charakter apokaliptyczny. Zapowiadają przyszłe zdarzenia, którymi bohaterami będą wierni wyznawcy Jezusa. Treść jest wielowarstwowa. Można odczytać z niej zdarzenia z bliskiej przyszłości, jak zburzenie Jerozolimy oraz eschatologiczne wskazujące na koniec świata. Jezus ostrzega przed fałszywymi mesjaszami (awanturnikami), wojnami i katastrofami. Podkreśla: To musi się stać (Mt 24,6). Dlaczego? Czy słowa: nie trwóżcie się tym (Mt 24,6) nie brzmią ironicznie? Przepowiednie mrożą krew w żyłach: Będzie głód i zaraza, a miejscami trzęsienia ziemi. Lecz to wszystko jest dopiero początek boleści (Mt 24,7–8).
W następnej perykopie Prześladowanie uczniów przepowiadane są prześladowania uczniów z powodu imienia Jezusa Chrystusa.
Jezus zapowiada najbliższą historię i grzeszność świata. Będą wojny i inne okropności. Dojdą też nowe wydarzenia w związku z nowym ludem chrześcijańskim. Jezus pragnie uświadomić stan rzeczy. Czy słowa Jezusa mogą coś zmienić? Oczywiście, ale tak się nie stanie. Świat pogrąży się w grzechu. Zło: Gdzie jest padlina, tam się i sępy zgromadzą (Mt 24,28) może być zatrzymane jedynie przez nadzwyczajne środki. Zło o wymiarze skończonym może być pokonane przez dobro nieskończone. Kto dysponuje takim dobrem? Między zapowiadaną trwogą przebijają się słowa ratunku i pocieszenia. Trzeba zatrzymać zło. Włączyć czujność i nie czekać na dni ostateczne, bo może być za późno. Może zabraknąć czasu, aby wszystko naprawić: bądźcie gotowi, bo w chwili, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie (Mt 24,44). Przypowieść o słudze wiernym i niewiernym oraz Przypowieść o pannach roztropnych i nierozsądnych pouczają o czujności. Puentą są słowa: Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny (Mt 2515).
Jezus ujawnia swoją niewiedzę o czasach ostatecznych: Lecz o dniu owym i godzinie nikt nie wie, nawet aniołowie niebiescy, tylko sam Ojciec (Mt 24,36). Jezus sam przyznaje, że nie jest Bogiem (bo Bóg wie wszystko). Choć jest z Ojcem już silnie zjednoczony, to czas Jego chwały jeszcze nie nastąpił. Stanie się dopiero to na krzyżu. Niecierpliwi teolodzy chrześcijańscy widzą w Jezusie Boga jak jeszcze się nie narodził (preegzystencja Jezusa). Ewangelia mówi wprost. Mnie osobiście dziwi hermetyczne stanowisko Kościoła w tej sprawie. Dobrze, że w całości wiary chrześcijańskiej nie ma to większego znaczenia. Podejście filozoteistyczne i nauka Kościoła chrześcijańskiego zbiegają się w tym samym punkcje końcowym. Warto o tym pamiętać, gdy przyjdzie do oceny drogi poznawczej jaką zaproponowałem przy badaniu chrześcijaństwa jako religii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz