Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 3 marca 2013

Ewangelia wg Mateusza cz.50


          Perykopa Zniszczenie świątyni występuje u trzech ewangelistów synoptycznych. Jezus zapowiada, że nie zostanie po niej kamień na kamieniu (Mt 24,2). Słowa Jezusa odbierane są dosłownie, literalnie. Uczniowie pytają kiedy to nastąpi. Jezus przekazywał wiedzę wielowarstwową. Z tego samego przekazu można wydobyć wiele różnych informacji. Świat jest ze sobą niezwykle zespolony. Wszystko jest ze sobą powiązane. Kto potrafi widzieć szerzej i dalej może odkryć zupełnie nowe treści. Np. temat wzajemnego zjadania się często bulwersuje i nie bardzo się podoba. Zazwyczaj milczy się, bo nie rozumie się Stwórcy. A jednak niektórzy potrafią w tych zjawiskach zobaczyć ciągłą wzajemną ofiarę. Moje życie się kończy, aby inne stworzenia mogły żyć. To co było bulwersujące staje się misterium.
          Jezus mówiąc o zburzeniu świątyni miał również na uwadze siebie samego. Jeszcze nie tłumaczy, że zostanie odbudowana w ciągu trzech dni. Jeszcze nie ta pora, ale już ma to na uwadze. Z drugiej strony zapowiada fizyczne zniszczenie świątyni, które wkrótce nastąpi. Pierwsze powstanie żydowskie w roku 70 zakończy się zdobyciem i zburzeniem przez Rzymian Jerozolimy wraz ze Świątynią. Jezus o tym wiedział. Jak czuł się oglądając jej piękną architekturę ozdobioną pięknymi kamieniami i darami (Łk 21,5)? Czy Jezus miał pretensję do Ojca, że nie powstrzyma tragedii i dramatu wielu? Nie ma na ten temat ani jednego słowa. Tak musi się stać, bo takie są dzieje losów. Kto wyraża ciągle żal do Boga, że nie interweniuje, ten nie rozumie Bożej koncepcji Świata. Trudno mi ciągle powtarzać, że Bóg nie może pogodzić wolności, którą dał każdemu człowiekowi, ze stałą jego ochroną. Albo, albo. Bóg tak uszanował człowieka, że nie ingeruje (poza szczególnymi przypadkami)  w ludzkie poczynania. Człowiek musi to wiedzieć, że przede wszystkim musi liczyć na siebie. Nie może osłabiać go myśl, że Bóg w swojej to Opatrzności i miłości do człowieka jakość załatwi jego sprawy. Nic bzdurnego i nieroztropnego. Każdy musi sam o wszystko walczyć, w tym o własne zbawienie. Do miejscowości Lurdes we Francji, od ponad stu lat przyjeżdżają miliony chorych, a uzdrowionych zostało do tej pory ok. 35-ciu. To statystyczny margines. Dobrze, że są takie miejsca, które skupiają wiernych i można przeżyć modlitewne chwile, ale nie wymuszajmy na Bogu cudów. Czyniąc to, czynimy Bogu przykrość. On nie może działać przeciwko sobie i zasad, które sam ustanowił. Trzeba starać się raczej  generować moce uzdrowieńcze poprzez żarliwą modlitwę, które drzemią w każdym człowieku. Musimy pomagać sobie sami. Bóg nam sprzyja. Jest ekranem od którego odbijają się nasze modlitwy i to one nas wzmacniają. Na tym polega wielkość człowieka, że posiadamy dary łaski od Boga. On wyposażył nas w niezwykłe możliwości. Trzeba je czynnie wykorzystywać i mieć zaufanie, nadzieję i miłość do Stwórcy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz