Łączna liczba wyświetleń

sobota, 3 grudnia 2016

Człowiek zaprogramowany


          Człowiek przychodzący na świat jest mocno wyposażony w zdolności, talenty, skłonności, inteligencję, różny stopień ciekawości świata, instynkty władcze, pragnienia. Wszystko to jest zapisane w genach. Stwórca ze swej woli lub mechanizmów probabilistycznych, tego nie wiem, kształtuje człowieka na progu jego życia. Mówi się, że człowiek na początku jest jak tabula rasa (czysta karta). Wszystko jest przed nim. Posiada też w sobie potencjał do życia.  Na to nakłada się wolna wola człowieka. Na bazie własnych predyspozycji i wolnej woli człowiek dokonuje wyborów.
          Być może, na typ wstępnym etapie, Bóg wyposaża człowieka w niezwykłe cechy, jak w przypadku Jezusa. W ten sposób pragnie zrealizować swoje zamiary. Czyni to jednak bardzo dyskretnie i nie obligatoryjnie. Na spełnienie boskich koncepcji człowiek musi wyrazić zgodę. Przypadek Jezusa mógł zakończyć się fiaskiem.
          Prawdopodobnie, każdy człowiek nosi w sobie zamysły i pragnienia Boga. Od woli człowieka jednak zależy, czy je spełni.
           Ekonomia bożego działania jest inna niż kolokwialna. Do wielkich dzieł nie potrzeba herosów, ale silne osobowości woli. Dobro generuje Stwórca Człowiek musi tylko na nie wyrazić zgodę.  Na tym przykładzie widać koncepcję Boga w relacji z człowiekiem. Od samego początku Bóg liczy się z człowiekiem. To niezwykłe i nobilitujące.
          Wiele osób, mając w sobie moc i zakusy czyni wiele złego. Zło jest atrakcyjne, często zmysłowe, podniecające – coś się dzieje. Takie podejście jest nastawione na  chwilowe radości. W dalszej perspektywie nic z tego nie wynika. Zło jak narkotyk potrzebuje konsumpcji i rozładowania. Życie upływa przez realizację stałych, ciągłych niskich pobudek. Zdolności dane przez Boga są marnowane. Pamiętam moją uczennice Ewę S. z liceum. Kreśliła w czasie lekcji piękne rysunki (martwą naturę). Wrodzony talent. Dziś niewiele z tego wyniknęło. Szkoda.
          Poza zdolnościami, które są darem, większość ludzi ma potrzebę pokazania, że istnieją. Nawet nie zdają sobie sprawy z tego, że chcą się wyróżnić, zabłysnąć. To pragnienie jest bardzo silne. Ten zamierzony dar wprowadza do człowieka potencjał osobowości. W duszy rodzi się krzyk – ja jestem! Proszę na mnie spojrzeć, jestem taki a taki, umiem to i to. Jestem nietuzinkowy. Należy mi się szacunek!
          Bóg przygotowuje człowieka do roli pana, nadzorcy, współtwórcy Jego zamierzeń, do roli boskiego namiestnika. Niestety, nie każdy podejmuje tę rolę i ten trud. Wielu przyjmuje postawę pasywną. No cóż. Każdy ma wolną wolę, niech robi co chce, byleby wiedział, co traci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz