Wydaje się, że zamiarem Jezusa nie było budowanie
nowej religii, a jedynie uporządkowanie religii żydowskiej, wskazanie błędów doktrynalnych
i nadużyć jakie miały miejsca. Wiele czasu Jezus poświęcił na wykazanie
obłudy, hipokryzji kapłanów i uczonych w piśmie. Jak Sam mówił: Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Przyszedłem nie po to, aby je znieść, ale wypełnić
(Mt 5,17).
Kościół jako wspólnota wyznaniowa narodził się po śmierci
Jezusa przez przekazywanie Ewangelii
(Dobrej nowiny) przez Apostołów. Zaraz po Zesłaniu Ducha Świętego Apostołowie
rozjechali się w różne rejony Cesarstwa Rzymskiego. Na samym początku musieli
zderzyć się z kulturą helleńską (grecką). Ich przesłaniem była wiara w jednego
Boga oraz postać Jezusa Chrystusa jako Syna Bożego. Przekazywali to, czego sami
byli świadkami. Ponieważ nie wszyscy byli urodzonymi erudytami wspomagali się notatkami
oraz opiniami innych. Już na samym początku ujawniła się różnica w poglądach.
Wielu kwestii Jezus nie wyjaśnił i pozostawił swobodę interpretacyjną. Na to
nałożyły się własne koncepcje teologiczne ewangelistów (Łukasza, Mateusza,
szkoły Jana). Okres trzech lat działalności Jezusa był zbyt mały, aby mógł On
dokładnie przekazać meritum nowej doktryny teologicznej. Niedomówienia
powodowały rozłamy i niepokoje.
Słowa Jezusa robiły wrażenia na słuchaczach. Oni sami
wyczuwali nowy powiew religijny. Trudno jest jednak zmieniać utarte zwyczaje.
Sami apostołowie różnili się w poglądach. Jedni byli za pozostaniem w religii
judaistycznej i jej restaurację, inni pragnęli czegoś nowego. Spory trwały parę
lat. Spotkanie w Jerozolimie w 49 r. było burzliwe. Starły się dwa obozy. Poza
doktryną monoteistyczną, wspólną z judaizmem, pojawiła się Osoba w postaci
Jezusa Chrystusa. Postać Jezusa, Jego niezwykła nauka, Ofiara krzyża i
Zmartwychwstanie było wielkim bodźcem do zmiany światopoglądowej. Dla apostołów
było oczywiste, że Jezus został posłany przez Boga. Nie uważano Go jednak za
mesjasza w sensie żydowskim. Na krzyżu dokonał się Akt wywyższenia Jezusa do
rangi Boga. Apostołowie widzieli Go Zmartwychwstałego. Dla nich był to
koronny dowód Jego ubóstwienia. Nie było dla nich ważne, jak to się stało
(neurotycznie, czy zmysłowo). Liczyło się
ich przeżycie duchowe i całkowity akt wiary. Wiara ich graniczyła z pewnością. Pozwoliła ona na ich ofiarną
śmierć.
Wiarę Apostołów trzeba było jakoś przedstawić. Nie było
to proste. W niektórych kwestiach musieli zastosować jej obrazowanie. Trzeba
było stworzyć konstrukcję teologiczną, czytelną dla innych. Temu tworzeniu
towarzyszył ludzki ogląd rzeczywistości
i Świata nadprzyrodzonego. Przez ludzką niedoskonałość przekazu Prawdy
popełniano różne błędy. W ludzkim umyśle rodziła się koncepcja teologiczna
chrześcijaństwa, która dzisiaj jest przedmiotem dyskusji i krytyki.
Bóg pozostawił ludziom nowe zadanie, które stało się
wyzwaniem. Człowiek musi zagospodarować to, co pozostawił nam Jezus Chrystus.
Można postawić pytanie. Dlaczego w taki sposób?
Na to pytanie musimy sobie sami odpowiedzieć. Dostrzegam
tu pewną ekonomię Objawienia. Człowiek otrzymując wolność wyboru stał się tak
wielki i autonomiczny, że może nawet odwrócić się od Boga. Swoją wolną wole może wykorzystywać w
dobrych zamiarach lub złych. Na człowieka czeka wiele atrakcyjności związanych
z istnieniem. Może wybierać świadomie. Nauka Jezusa jest propozycją innego
życia. Jezus wskazał kierunek drogi do Boga.
Bóg powołał człowieka i wskazał, że czeka na niego.
Człowiek musi sprostać oczekiwaniom i swoją postawą życiową udowodnić, że jest
godny dziedzictwa Bożego. Bóg ma wielkie plany względem każdego człowieka,
inaczej nasze życie pozbawione byłoby racji bytu. Szanując człowieka, Bóg
zostawił człowiekowi wolność wyboru drogi do Niego. To niezwykły dar. Chrześcijaństwo należy traktować jako
propozycję, a nie zaszufladkowanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz