Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 8 grudnia 2016

Początki nowej wspólnoty wyznaniowej


          Wydaje się, że zamiarem Jezusa nie było budowanie nowej religii, a jedynie uporządkowanie religii żydowskiej, wskazanie błędów doktrynalnych i nadużyć jakie miały miejsca. Wiele czasu Jezus poświęcił na wykazanie obłudy, hipokryzji kapłanów i uczonych w piśmie. Jak Sam mówił: Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Przyszedłem nie po to, aby je znieść, ale wypełnić (Mt 5,17).

          Kościół jako wspólnota wyznaniowa narodził się po śmierci Jezusa przez przekazywanie Ewangelii  (Dobrej nowiny) przez Apostołów. Zaraz po Zesłaniu Ducha Świętego Apostołowie rozjechali się w różne rejony Cesarstwa Rzymskiego. Na samym początku musieli zderzyć się z kulturą helleńską (grecką). Ich przesłaniem była wiara w jednego Boga oraz postać Jezusa Chrystusa jako Syna Bożego. Przekazywali to, czego sami byli świadkami. Ponieważ nie wszyscy byli urodzonymi erudytami wspomagali się notatkami oraz opiniami innych. Już na samym początku ujawniła się różnica w poglądach. Wielu kwestii Jezus nie wyjaśnił i pozostawił swobodę interpretacyjną. Na to nałożyły się własne koncepcje teologiczne ewangelistów (Łukasza, Mateusza, szkoły Jana). Okres trzech lat działalności Jezusa był zbyt mały, aby mógł On dokładnie przekazać meritum nowej doktryny teologicznej. Niedomówienia powodowały rozłamy i niepokoje.

           Słowa Jezusa robiły wrażenia na słuchaczach. Oni sami wyczuwali nowy powiew religijny. Trudno jest jednak zmieniać utarte zwyczaje. Sami apostołowie różnili się w poglądach. Jedni byli za pozostaniem w religii judaistycznej i jej restaurację, inni pragnęli czegoś nowego. Spory trwały parę lat. Spotkanie w Jerozolimie w 49 r. było burzliwe. Starły się dwa obozy. Poza doktryną monoteistyczną, wspólną z judaizmem, pojawiła się Osoba w postaci Jezusa Chrystusa. Postać Jezusa, Jego niezwykła nauka, Ofiara krzyża i Zmartwychwstanie było wielkim bodźcem do zmiany światopoglądowej. Dla apostołów było oczywiste, że Jezus został posłany przez Boga. Nie uważano Go jednak za mesjasza w sensie żydowskim. Na krzyżu dokonał się Akt wywyższenia Jezusa do rangi Boga. Apostołowie widzieli Go Zmartwychwstałego. Dla nich był to koronny dowód Jego ubóstwienia. Nie było dla nich ważne, jak to się stało (neurotycznie, czy zmysłowo). Liczyło się  ich przeżycie duchowe i całkowity akt wiary.  Wiara ich graniczyła z pewnością. Pozwoliła ona na ich ofiarną śmierć.

          Wiarę Apostołów trzeba było jakoś przedstawić. Nie było to proste. W niektórych kwestiach musieli zastosować jej obrazowanie. Trzeba było stworzyć konstrukcję teologiczną, czytelną dla innych. Temu tworzeniu towarzyszył ludzki ogląd rzeczywistości  i Świata nadprzyrodzonego. Przez ludzką niedoskonałość przekazu Prawdy popełniano różne błędy. W ludzkim umyśle rodziła się koncepcja teologiczna chrześcijaństwa, która dzisiaj jest przedmiotem dyskusji i krytyki.

          Bóg pozostawił ludziom nowe zadanie, które stało się wyzwaniem. Człowiek musi zagospodarować to, co pozostawił nam Jezus Chrystus. Można postawić pytanie. Dlaczego w taki sposób?

          Na to pytanie musimy sobie sami odpowiedzieć. Dostrzegam tu pewną ekonomię Objawienia. Człowiek otrzymując wolność wyboru stał się tak wielki i autonomiczny, że może nawet odwrócić się od Boga.  Swoją wolną wole może wykorzystywać w dobrych zamiarach lub złych. Na człowieka czeka wiele atrakcyjności związanych z istnieniem. Może wybierać świadomie. Nauka Jezusa jest propozycją innego życia. Jezus wskazał kierunek drogi do Boga. 
          Bóg powołał człowieka i wskazał, że czeka na niego. Człowiek musi sprostać oczekiwaniom i swoją postawą życiową udowodnić, że jest godny dziedzictwa Bożego. Bóg ma wielkie plany względem każdego człowieka, inaczej nasze życie pozbawione byłoby racji bytu. Szanując człowieka, Bóg zostawił człowiekowi wolność wyboru drogi do Niego. To niezwykły dar.  Chrześcijaństwo należy traktować jako propozycję, a nie zaszufladkowanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz