Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 26 grudnia 2016

Dzieciństwo Jezusa


         Dziś niewielu ma wątpliwości, że narodziny Jezusa są faktem historycznym. Urodził się Człowiek z Matki Maryi. Poczęcie Jezusa jest zobrazowane w Ewangelii Łukasza: W szóstym miesiącu (od poczęcia Jana) posłał Bóg anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do Dziewicy poślubionej mężowi, imieniem Józef, z rodu Dawida; a Dziewicy było na imię Maryja. Anioł wszedł do Niej i rzekł: «Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą, » (Łk 1,26–28).

          Dobrze jest uświadomić sobie, że nie jest to faktograficzna relacja, a jedynie słowem namalowany obraz. Sztuka rządzi się swoimi prawami. Używa  metafor, porównań oraz figur konceptualnych. Tak też jest w tekście Łukasza. Pragnął on swym opisem przekazać, że urodził się ktoś znaczny, który w szczególny sposób pochodzi od Boga. Anioł Gabriel gwarantuje tu boski zamysł. Oczywiście teza ta jest przedmiotem wiary. Nie ma żadnych innych dowodów na ten stan rzeczy. Dwie tezy polemizują ze sobą. Jedna twierdzi, że w Jezusie realizuje się boski plan Odkupieńczy. Inni dostrzegają samodzielną inicjatywę Jezusa, która zostanie przez Boga przyjęta i zaakceptowana.

         Przychylam się do tezy pośredniej. Bóg oczekiwał narodzenia człowieka, który byłby godny sprostać idei Objawienia się Boga. Kiedy narodził się Jezus, potrzebna była jeszcze Jego wola. Wielka inteligencja Jezusa, Jego talenty,  duchowość spowodowała, że szybko odczytał w swoim sercu zamysł Boga. Zaakceptował i poddał się Jego woli. Sam akcentował swoją rolę jako Syna wobec Ojca. Nie była to nowość w doktrynie judaistycznej, ale w tym momencie była ona wyjątkowo uwypuklona. Określenie Syn Człowieczy[1] nabrało szczególnej wymowy.

         Wiedza na temat techniki poczęcia Jezusa pozostaje tajemnicą na zawsze.  Ponieważ wszyscy jesteśmy dziećmi Bożymi niech to będzie ostatecznym wyjaśnieniem. Próba tworzenia teorii spiskowych będzie ze wszech miar szkodliwa. Poza ewentualnym zgorszeniem nic nikomu nie przyniesie.

          Przypadek ten poucza też, że nie jest ważny dawca nasienia (męska rola trutnia), ale ten, który wychowuje i opiekuje się nowonarodzonym i otacza go miłością. Nadmierna walka, sama w sobie, o uznanie ojcostwa jest jedynie zaspokojeniem męskiego ego. Dobry przykład dają ci, którzy adoptują i wychowują cudze dzieci, darząc ich rodzicielską miłością.

          Dorastanie Jezusa jest zapewne fascynującą opowieścią. Niestety nie mamy właściwie żadnych o tym wiadomości. Prawdopodobnie Bóg chroni tę Postać od niepotrzebnych uwag, domysłów i plotek. Rola Jezusa dorosłego jest zbyt wielka, aby zagłębiać się w Jego okres dojrzewania.

          Jestem przekonany, że jako dziecko Jezus psocił i dokuczał. Jego naturalne zachowanie mogłoby być niewłaściwie odczytane, a co gorsze, instrukcją do powielania zachowań. Brak informacji o dzieciństwie Jezusa jest pewną mądrością sytuacyjną.

          Bóg zna ludzką grzeszność. Pięknie i barwnie opisuje to księga Rodzaju w klimacie raju. Z samego faktu, że narodzeniu Jezusa towarzyszą ludzie trzeba stosować środki zapobiegawcze. I tak będzie do końca świata. Nasza niedoskonałość jest integralnie związana z bytem stworzonym i do tego posiadającego wolną wolę. Z punktu widzenia filozofii, to przypadek jednak odosobniony.


[1] Syn człowieczy w tradycji judaistycznej to popularny tytuł, do określenia jednostki.


PS.

          Kilka dni temu odebrałem swoją teczkę z IPN. Poza dokumentacją paszportową nie było żadnych dokumentów operacyjnych. Gdzie się podziały wszystkie dokumenty związane z wieloletnią inwigilacją i na końcu próbą pozyskania, która skończyła się dla nich fiaskiem. Gdzie mój list w którym opisuję niekompetencje pracowników SB w czasie prowadzenia działań operacyjnych oraz w której odmawiam wszelakiej współpracy? Gdzie dokumenty z obławy przed którą się ustrzegłem? Gdzie sprawozdania z inwigilacji, w tym rozmowy z moim ówczesnym dyrektorem pracy. Gdzie raport z przesłuchania, na którym rozegrała się swoista gra pomiędzy mną a panem z kontrwywiadu[1]. Gdzie taśmy z nagrania? Dokumenty niewygodne zostały usunięte. Sprawy nie było.        

         Mnie pozostała ciężka cukrzyca. Chłopcy, przestańcie, bo się źle bawicie! Dla was to jest igraszką, nam idzie o życie (Ignacy Krasicki).


[1] Zachował się odpis  w moim archiwum.  



Odpis z oryginału napisanego ręcznie.
Zachowano w nim styl i usterki literackie autora. List był pisany nocą, w emocjach, po słynnym spotkaniu z kontrwywiadem w dniu 6.03.1985 r.
[aaa] uwagi post factum autora datowane 26.12.2016 r.


 Kielce, dn. 1985.03.07

                                                                       Ministerstwo Spraw  Wewnętrznych
                                                                       Płk Sikora
                                                                       w Kielcach


          Ze względu na domniemaną pilność [pan z kontrwywiadu poganiał mnie do zaakceptowania współpracy] sprawy przekazuję pisemnie treść mojej decyzji odnośnie współpracy z MSW z działem "K".
         Po przeprowadzonej rozmowie z panem "KIW-8366" [wtedy nie znałem jeszcze nazwiska, natomiast znałem jego numer rejestracyjny pojazdu, którym za mną jeździł] w dniu 85.03.06 oraz gruntownym przemyśleniu sprawy informuję, że nie wyrażam zgody na współpracę.

Motywacja:

1. Całościowo ujmując sprawę uważam, że jest to typowy szantaż MSW 
    względem obywatela. Metoda stara, ale nie zawsze skuteczna.
2. Brak pewności właściwej konspiracji, bezpieczeństwa. Tezę tę opieram  na
    przeprowadzonej rozmowie oraz 4 letniej "obserwacji" sposobu pracy  
   Waszych służb [usilnie starałem się pozyskać informacje, dlaczego jestem   
    podmiotem ich zainteresowań].
    a)  Już od 1982 wiedziałem, że jestem inwigilowany oraz że dojdzie do          
          przekazanej mi propozycji. Gdybym był tym zainteresowany, łatwo by mi
          było podejmować stosowne działania.
    b)  Dwukrotnie próbowano nawiązać ze mną kontakt [po pijanemu], ale 
         w sposób tak nieudolny, że godził on w dobre imię ministerstwa.
    c)  Inwigilacja mojej osoby prowadzona była nieudolnie, że znałem nawet nr
         [rejestracyjny] samochodu pana, który prowadzi ten temat.
3. Brak pewności bezpieczeństwa ze względu na metody pracy, brak
    kompetencji oraz dobór niewłaściwych osób. Przy inwigilacji mojej osoby
    niezbyt rzetelnie zbierano informacje, a błędem było posługiwanie się nimi
    jako argumentami w czasie spotkania.

Przykłady:
  
   a)  Informacja o rzekomym wysprzedawaniu z domu przedmiotów jest
        całkowitą bzdurą, chyba, że zalicza się do tego Encyklopedię Fizyki, starą 
        pralkę (za 300 zł) i inne drobne przedmioty.
   b)  Informacja o skupywaniu obcej waluty jest fałszywa. Nie miałem takiej
        potrzeby ze względu na otrzymane pieniądze od teścia (który otrzymuje
        pieniądze od swojej matki z Anglii).
   c)  Fałszywa jest informacja o nawiązaniu w Krakowie kontaktu z Prymasem
        Kardynałem Algierii p. Duval. Przyznaję, że sam byłem autorem tego
        niegroźnego blefu. Kontakt był i jest wyłącznie listowny [w stanie
        wojennym budziły zainteresowanie. Na kopercie była stosowna pieczątka
        Arcydiecezji z Algierii. Wszystkie listy były czytane przez SB], a traktuję
        to jako przemiłą moją przygodę. [Prymas Algierii miał być przedmiotem
        mojej pracy wywiadowczej].
   d)  Brak znajomości przepisów prawa. Wolno wywozić za granicę książki,
        które są w wolnej sprzedaży.

4.  Rozmowa w dniu 85.03.06, choć przyznaję b. miła i rzeczowa wzbudziła we
      mnie brak zaufania oraz podejrzenie nieczystej gry, w tym:
      a)  Zakaz pisania daty na deklaracji współpracy.
      b)  Kategoryczne nie przyjęcie mojej  propozycji, która miała dać możność
           sprawdzenia wzajemnego zaufania.
      c)  Zbyt usilne naleganie na natychmiastowe złożenie deklaracji.
      d) Jednoznaczne uwarunkowanie otrzymania paszportu od podpisania
           deklaracji.

          Wyrażam protest i głęboki żal do Waszych służb za czteroletnią
inwigilację, za nękanie psychiczne, za skażenie mojego środowiska, miejsce pracy.
          Znam swoje obowiązki, ale i prawa. Dalej będę się domagał tego, co gwarantuje mi Konstytucja PRL.

                                                                       (podpis dość czytelny)
                                                                       [Paweł Porębski]

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz