Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 31 sierpnia 2017

Nawet kamienie mają swoją pamięć


         Dodatek "500 plus" dla nauczycieli dyplomowanych ma służyć motywacji nauczycieli do doskonalenia zawodowego oraz ich dowartościować w 2020 roku - powiedziała minister edukacji Anna Zalewska pytana o zapowiedziany dodatek do wynagrodzeń nauczycieli. A ja przyjmuję to jako formę uciszenia narastającego gniewu nauczycieli. Kolejna łapówka i przekupstwo. Władza liczy na wdzięczność nauczycieli. To rodzi zdyscyplinowanie.  Z nowym rokiem szkolnym zapowiadane są strajki. Forma przekupstwa już się raz sprawdziła przy wyborach. Według rządzących qarto ten manewr powtórzyć.
         Kto nie dostrzega polityki władzy ma słaby wzrok, chyba że taka forma korzystania z łaskawości państwa jest akceptowana.
         Ubolewam, że obecna władza ma tak wysokie sondaże. Rozumiem mechanizm, ale trudno mi uwierzyć w niedojrzałość społeczną i krótkowzroczność obywateli. Ja często powtarzam: człowiek istotowo to byt niemal doskonały, ale w życiu codziennym to często jeden mały element wspólnotowych dramatów.  Człowiek sam sobie gotuje taki los. Na świat patrzy z poziomu żołądka i prostych uciech. Jestem tym zniesmaczony. Miałem o  Polakach lepsze mniemanie.
          Codziennie zadaję sobie pytanie, jak Polacy mogli dopuścić do władzy takie miernoty. Demokracja ma swoje słabości. Trzeba je pokonywać, a do tego potrzeba chcieć. Dobra wola jakby zeszła do podziemia. Pocieszeniem jest, że historia właściwie i surowo oceni obecną władzę. Niech nie liczą na poklas. Nawet kamienie mają swoją pamięć. Nic nie da się ukryć.
          Ostatnie poczynania ministra Z. Ziobry są nic nie znaczącymi gestami werbalnymi. Pokazuje on, jak niewiele można uczynić, jak się nie jest szanowanym w świecie. Polska władza zadbała, aby Polska spostrzegana była jako uzurpator europejskiego, wspólnotowego ładu. Co oni zrobili z moją ukochaną ojczyzną!
         Atak na byłego prezydenta Lecha Wałęsę to temat zastępczy. To pożywka rzucona na żer. On ma już swoje miejsce w historii. Nie można jej wymazać, choćby wymienili w szkołach całą obowiązującą poprawną literaturę. Teraz tylko można mu dokuczać, ale czy to jest godne narodu chrześcijańskiego?
       Kościół powoli budzi się z obłędnej polityki. Aby starczyło im dobrej woli i mądrości. Jezus oczekuje naszej ochrony. Źli ludzie mogą zniszczyć to, co jest divinum i sacrum.  "Ten zaś rodzaj złych duchów wyrzuca się tylko modlitwą i postem" (Mt 17,21). Musimy wierzyć, że jesteśmy w stanie pokonać zło. Potrzebujemy tylko dobrej woli  Bożego wsparcia.

środa, 30 sierpnia 2017

Odmówić nie raniąc

        Brak pomocy jest niczym od odrzucenia. Pocieszeniem jest, że ten który miłuje, przyjaźni się, jest bogatszy. Pamiętam z dziedzictwa moją kamienicę w której mieszkałem.

 
                           Kraków Plac Nowy 8.



Na parterze mieszkali dozorcy p. Południewscy. Byli on od nas ciut, ciut bogatsi. Mieli telewizor. Ich syn Andrzej był młodszy ode mnie. Bardzo go serdecznie pozdrawiam. W latach 60-tych nadawali w telewizji mój ulubiony serial ZORRO. Identyfikowałem się z tym bohaterem. Pani dozorczyni czasem zapraszała mnie do siebie. Byłem w siódmym niebie. Kiedy nie było zaprosin krążyłem na korytarzu wte i wewte aby być zauważonym. Pukać i prosić o zaproszenie wstydziłem się. Liczyłem na ich przychylność. Nie zawsze byłem zapraszany. Wtedy cierpiałem, czułem się odepchnięty. Do dnia dzisiejszego pozostała mi wrażliwość na takie wydarzenie. Zawsze otwieram drzwi, za którymi ktoś stoi i puka. Dzisiaj, najczęściej jest to mój ukochany wnuczek Ksawery. Nie mogę powstrzymać łez, jak widzę go pukającego. Zawsze staram się reagować na jego proszenie. Sztuką jest odmawianie, a przy tym nie raniąc proszącego.

         Bardzo rzadko odmawiam wsparcia, chyba, że najdzie mnie fala gniewu z jakiegoś powodu. Jestem tylko człowiekiem. Sam pouczam, że pomagając innym trzeba kierować się rozsądkiem, bo można, pomagając skrzywdzić. Żona ma większe serce ode mnie. Ona pomaga wszystkim. Ja mam słabość do osobników spod Tekli. Nie żałuję grosza na piwko, które jest dla nich jedyną rozrywką. Kobietom spod Tekli  często odmawiam. Cenię je wyżej i wymagam od nich większego rozsądku. To takie moje dziwactwo.

        Nie będę tu się chwalił i opisywać moją działalność charytatywną, ale integruję się z biednymi. Mam do nich sympatię i empatie. Często są oni ofiarą własnej niezaradności. Pamiętam biedaka jak odmawiał różaniec, korzystając z 10 palców u rąk. Biedni są wrażliwsi i za to ich kocham.

wtorek, 29 sierpnia 2017

Pouczenia zamiast pomocy


          Często myli się cierpienia wynikające z empatii z wyrzutami sumienia. Człowiek sam tłamsi ten krzyk bo serce podpowiada – mogłeś zrobić coś więcej i konkretnego. Często reakcja na prośby bliskiego kończą się pouczeniem proszącego. To błąd. Proszący prosi o coś konkretnego. Pouczenia wywołują łzy niezrozumienia. On prosi, bo wie, że dawcę na to stać. Otrzymuje tylko słowa, które są jak wiatr.
         Bóg nakazał bogatym dzielić się swoim majątkiem. Jest to imperatyw konieczny i niezbędny przy rozliczania swojego życia. 
          Trzeba wiedzieć, że z reguły większą radością jest dawanie niż proszenie. Ten kto prosi musi się wewnętrznie upokorzyć. Nie wszystkich na to stać. Pieniądz jest stymulatorem życia społecznego. Jest praktyczny choć ma w sobie swoistą bezduszność. Co to jest pieniądz? Umowna wirtualna wartość.  Za jej pomocą można weryfikować przyjaciół. Odradzam, bo można przeżyć szok. Trzeba zwrócić się do weryfikowanego o pożyczkę. Niektórzy znikną z twojego otoczenia. Najtrudniej jest w rodzinie. Nie można się ukryć. Pozostaje żal. Mogłeś, a nie dałeś nic od siebie.

poniedziałek, 28 sierpnia 2017

Kruchość życia


          Przedwczesna śmierć redaktora Grzegorza Miecugowa kompletnie mnie zaskoczyła i wyprowadziła z równowagi. Prędzej się własnej śmierci spodziewałem, niż o siedem lat młodszego bliskiego. Tak nie pomyliłem się "bliskiego". On towarzyszył mi w moim życiu prywatnym. Gościłem go setki razy na ekranie telewizora. Czerpałem od niego nie tylko wiedzę, ale styl  i postawę. Zawsze odczuwałem od niego ciepły powiew i dobrą energię, którą przesyłał przez media. Jego ateizm w ogóle mi nie przeszkadzał. Nie wierzę, że człowiek o takich horyzontach i stylu bycia nie miał w sobie pierwiastka bożego. On całą swoją osobowością był człowiekiem dobrego ducha. Jego szacunek do adwersarzy był nienaganny i wzorowy. Nie unosił się, nie krzyczał. Swoim spokojem i kulturą uspokajał emocje.
           Zdradzał swoje upodobania polityczne, ale umiał krytykować swoich jeżeli dopatrzył się nieprawidłowości. Nie lubił rozmawiać z PISowcami, jak mawiał: "oni są przewidywalni". Czytaj nudni. Powtarzają narzuconą im retorykę. Powtarzają polityczny bełkot.
           Umiał rozmawiać na każdy temat nie tylko ze specjalistami różnych dziedzin, ale celebrytami i zwykłymi ludźmi.  Rozumiał co oni mówią, komentował i dodawał własne przemyślenia.
           Na śmierć inaczej patrzy człowiek w moim wieku, inaczej młodzi. Dla nich to coś odległego, nierealnego. Dla mnie ona już puka do drzwi. Jak się przed tym uchronić? Nie można. Bóg tak zaprojektował Świat, w którym każdemu człowiekowi wyznacza czas w którym ma pokazać swoje człowieczeństwo. Niektórym krótszy, innym dłuższy. Śmierć jest upokorzeniem człowieka, bo przychodzi nie z ludzkiej woli. Powinniśmy zachować daną nam godność i z godnością kończyć życie jako znak ludzkiego sprzeciwu. Koncepcja śmierci jest logiczna. Na tej logiczności możemy oprzeć ludzką godność. Umierajmy więc świadomie. To co Bóg obiecuje po śmierci jest rekompensatą ludzkiej niedoli. Wierzę, że czeka nas niezwykła nagroda.
          

niedziela, 27 sierpnia 2017

Proszę o modlitwę


           Wczoraj 26.082017 odszedł do Pana uwielbiany przez rzesze redaktor radiowo-telewizyjny Grzegorz Miecugow (1955-2017). On sam deklarował publicznie swój ateizm. Nie przeszkadza to, aby pomodlić się o jego duszę i zbawienie. Zwracam się z prośbą do wszystkich wierzących o modlitwę. Jako zwolennik apokatastazy[1] (pustego piekła i zbawienia wszystkich ludzi, ks. Hryniewicz) wierzę, że spotkamy się kiedyś z redaktorem, który był człowiekiem w pełnym tego słowa znaczeniu. Dobry i wrażliwy. Miał cechy prawdziwego chrześcijanina. Dla wielu może być przykładem. Część jego pamięci.


[1] Apokatastaza (od gr. apokatastasis, czyli „ponowne włączenie, odnowienie” z (Dz 3, 21)) – końcowa i ostateczna odnowa całego stworzenia poprzez przywrócenie mu pierwotnej doskonałości i bezgrzeszności lub nawet przewyższenie tego pierwotnego stanu. Potocznie apokatastaza nazywana jest ideą pustego piekła.

sobota, 26 sierpnia 2017

Nadzieje w Kościele katolickim


           Nadzieją w Kościele są kapłani, którzy kierują się logiką i wiarą. Oto przykłady.

Biskup Tadeusz Pieronek mówi w wywiadzie dla portalu wiadomo.co: Jak mamy dyktaturę, to można się spodziewać wszystkiego. To jest pełzający system, który nigdy nie zostanie zaspokojony. Ma taki głód władzy, że będzie chciał ją mieć we wszystkich szczegółach ludzkiego życia. Na pewno nie koniec... Wiemy, że w najbliższym czasie PiS będzie chciał przeprowadzić "reformę" środków przekazu. Jest też sprawa samorządów, czyli opanowania elektoratu. Z tego mogą wynikać daleko idące konsekwencje. PiS będzie chciał odebrać kompetencje gminom i zarządzać wszystkim z góry, czyli tak, jak już było. Rząd totalitarny pcha się do wszystkiego i każdemu potrafi zamknąć usta, a jeżeli ktoś podniesie głos, to się go niszczy. Przeżyłem II wojnę światową i okres komunizmu i naprawdę wiem, czym to wszystko grozi. Nie możemy do tego wracać! Nie możemy się zgodzić na utratę wywalczonej wolności, nie możemy jej w byle jaki sposób oddać.


Ksiądz Jacek Krzemień z Krakowa pisze list do kapłanów na facebooku:

Drodzy Kapłani

Uczycie nas, że głową Kościoła jest Jezus Chrystus, a Jego widzialnym następcą Papież. Uczycie, że nad każdym konklawe czuwa Duch Święty. Uczycie, że posłuszeństwo jest cnotą, że mamy być posłuszni biskupom i Papieżowi. Wasze świecenia złożyliście w ręce biskupa, któremu obiecaliście posłuszeństwo. Z kolei on - obiecał je Papieżowi.
Uczycie też o jedności, o tym, że jesteśmy braćmi i siostrami. Przypominacie, że nie można kłamać ani mówić fałszywie.
Dlaczego więc na profilach niektórych z Was czytam głównie krytykę Papieża, patrzę na szydercze memy, mające pokazać jego hipokryzję? Dlaczego promujecie tych biskupów, którzy "wiedzą lepiej" niż cały kościół i papież? Dlaczego zaprzeczacie temu, czego uczyliście wcześniej? Posłuszeństwo tylko do czasu. Wierność dopóki ktoś nie każe zmienić mi życia. Cześć, dopóki może zostać tak, jak było... Skoro wychodzi na to, że widocznie wcześniej się pomyliliście to może i inne rzeczy także nie obowiązują. Jezus obiecał, że będzie z Kościołem aż do końca. Z Kościołem. Życzę, żebyśmy w nim dotrwali razem. Bo łatwo odpaść po drodze tylko z jednego powodu: wiedzenia lepiej.

piątek, 25 sierpnia 2017

Źle się dzieje w Kościele katolickim


          Kościół katolicki w Norwergii ukarany został za wyłudzanie pieniędzy od państwa – musi zwrócić 40 mln. koron oraz zapłacić karę w wysokości 1 mln. Kościół zawyżał liczbę wiernych wskutek tego państwo wypłacało mu nadmierne subwencje. Jak to się ma do nauki Chrystusa.  To jest przykład hipokryzji.
         Ulubiona retoryką strachu przedstawicieli Kościoła jest przykład: Maryja ostrzega nas, że świat odrzucający Boże Prawo skazany jest na zagładę - powiedział abp Henryk Hoser. Pytanie, skąd arcybiskup to wie? Rzymianie zamordowali Jezusa – Syna Bożego i Świat się nie zawalił. Bóg nie po to Świat stworzył żeby wystawiał go na przetarg ludzi złych. Jego Miłosierdzie jest większe od ludzkich grzechów. Ludzie odrzucający naukę Chrystusa zniszczą się sami.

czwartek, 24 sierpnia 2017

Edukacja przez negację


      Każde zło może być edukacyjne i wykorzystane do czynienia dobra. Nie jest to łatwe, ale trzeba próbować. Obecny program który propaguje literaturę prawicowego poety i felietonisty Wojciecha Wencel[1]  może służyć jako narzędzie edukacyjne dla nauczycieli jako przykład złej literatury[2].

      Nauczyciele powinni dyskutować z uczniami, wykazywać cienie i blaski przedmiotu. Teraz mają jak na dłoni przykład, który mogą wykorzystać. Edukacja przez pejoratywne przykłady jest twórcza. Ocena musi być rzetelna i dobrze z argumentowana, w przeciwnym razie staje się zachętą do złego wyboru, co przynosi skutek odwrotny.

          Edukacja przez negację jest szeroko stosowana i zbiera owoce. Przeciwną metodą jest edukacja przez afirmację dobrych zjawisk. Dostrzegam tu ewangeliczną zasadę: Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło zwyciężaj dobrem (Rz 12,21).

         Wspomniane metody edukacji często i szeroko stosowane są przez rodziców wychowujących małe dzieci. Ich psoty, brzydkie słowa, inne uczynki stawiane są za przykłady negatywne bądź pozytywne.

         Nie bójmy się skutków złej polityki obecnej ekipy rządzącej. Historia ich właściwie oceni. Nie mają szans przejdź do historii sucha stopą. Pozostaną obarczeni odpowiedzialnością. Ich złe działania są ewidentne. Wszystkie na siłę gloryfikowane ideały powodują działania odwrotne. Prezydent Lech Kaczyński jest opluwany prze wielu przez to, że został pochowany nie na swoim miejscu. Podobnie będzie z pomnikami. Za jakiś czas będą one burzone, bo będą przynosiły narodowi wstyd i wzbudzać złe wspomnienia. Pozostałe ofiary katastrofy Smoleńskiej powinny mieć osobne pomniki. Pozostaną one bliskie polskiemu sercu.

         Nie można na siłę zmuszać społeczeństwo do tego co ma się lubić, a co nie. To przypomina reżim północno koreański. Polacy nie dadzą się na to nabrać. Jarosław Kaczyński o tym nie wie, bo przepełniony jest ideą fix, która odbiera mu zdrowe myślenie. Dobry człowiek z dobrego skarbca swojego serca wydobywa dobro, a zły ze złego skarbca wydobywa zło. Jego usta mówią przecież to, czym jest przepełnione serce (Łk 6,45).
         Zastanawiam, się, że nie wypracowano do dzisiaj metod demokratycznych do natychmiastowego usunięcia władzy (np. ministra Antoniego Macierewicza) która jest niepożądana. Musimy męczyć się do następnych wyborów. Jesteśmy bezradni. Na naszych oczach dochodzi do takiego spustoszenia!
        Pozostaje nam cierpliwie czekać. Wybory są za dwa lata, chyba, że rządzący sami doprowadzą się do samozniszczenia. Pozostaję w nadziei.



[1] Człowiek, o którym najgłośniej było dzięki obronie teorii spiskowych o katastrofie smoleńskiej, czy określaniu tolerancji i równouprawniania mianem "gnoju", który trzeba z Polski wywieźć...

[2] Napisał wiersze smoleńskie i utwór "My, naród Kaczyńskiego"


środa, 23 sierpnia 2017

Czy Apostołowie byli księżmi?


               Takie pytanie padło na facebooku: Czy Apostołowie byli księżmi? Czy można powiedzieć, że mieli jakieś pojęcie o teologii...? Takie pytanie kwalifikuje się do pytań na które nie można odpowiedzieć jednoznacznie. Można przeprowadzić tylko dyskurs tematyczny. Apostołowie żyjąc w bliskości Jezusa byli wciągnięci w atmosferę teologiczną. Niejako stali się jej bohaterami. Teologia jest nauką o Bogu z całym bagażem zjawisk towarzyszących. Nauki Jezusa nie do końca rozumieli, ale je słuchali. Nauczyciel przekazywał im czystą teologię. Byli świadkami Przemienienia Pańskiego, świadkami znaków i cudów,które Jrzus czynił. Słuchając i patrząc, stawali się fachowcami, czyli teologami. Inną rzeczą jest, co każdy zrozumiał i jaki był stan ich wiedzy. Wyróżnić można tu Apostoła Pawła.
            Jezus tak im przedstawił: Wy jesteście solą dla ziemi [...] Wy jesteście światłem świata (Mr 5,13-14).
              Jezus wspominał, że Apostołowie wiedzieli więcej i szerzej. Dla niektórych to nie wystarczyło. Judasz, jeden z inteligentniejszych zawiódł. Piotr z trudem przebijał się przez arkany teologii. Wiele zrozumieli po Zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa. Wiedza teologiczna wystarczyła im na prowadzenie misji i zakładanie lokalnych kościołów. Mateusz podjął się napisania swojej Ewangelii, która uważana jest za dzieło teologiczne. Podobnie szkoła Janowa przekazała doktrynę wiary. Łukasz, nie był Apostołem tylko  towarzyszem misji i wiele uczył się od Pawła. W swojej Ewangelii  skupił się na chrystologii i teologii maryjnej. Marek też zdobył wiedzę od Apostołów. Wszyscy oni  zostali depozytariuszami wiedzy teologicznej. Oprócz wiedzy teologicznej Apostołowie mieli uprawnienia liturgiczne. Z tego powodu można ich uznać za kapłanów (księżmi).
           Jezus udzielił im swojego daru uzdrawiania co uczyniło z nich uzdrowicieli. Czynili oni inne różne znaki i cuda, zawsze w imieniu Jezusa. Apostołowie przynosili do wiernych siłę i energie duchową, którą byli przepełnieni przez przebywanie z Panem.
         Przy swojej wiedzy teologicznej byli zwyczajnymi ludźmi i uprawiali swoje zawody. Byli wzięci z ludu. W ten sposób Jezus wskazał, że teologia może być przyjęta przez wszystkich, wykształconych i ludzi prostych.
        Teologiem staje się: Ten, który przychodzi w imię Pańskie! (Mt 21,9), i przekazuje wiernie Jego  nauki. Pierwszymi teologami są matka i ojciec. On nich zależy duchowe wychowania dzieci. Kto marnuję tą okoliczność naraża się na grzech zaniechania.
 

wtorek, 22 sierpnia 2017

Rozmowa jest bezcelowa


       Te same zdarzenia można różnie odbierać. Z koleżanką ukończyliśmy te same studia teologiczne, na tej samej uczelni. Ona widzi Świat zupełnie inaczej. Przywołuję ją bo ona idealnie pasuje do tematu, które chcę poruszyć. Ona poddała się bezkrytycznej nauce Kościoła. Przyjęła za pewnik, że Kościół mylić się nie może. Odnoszę wrażenie, że mimo studiów teologicznych nie rozróżnia Kościoła Chrystusowego, który jest Sakramentem od kościoła instytucjonalnego założonego przez ludzi. Społeczność kapłańską traktuje z nabożnością, wywyższając ich do nadludzi. Słowa psalmu: Nie tykajcie pomazańców moich, a prorokom moim nie czyńcie nic złego (Ps 105,15;  1Krn 16,22) traktuje dosłownie. Koleżanka jest fundamentalistką. Taką postawę krytykuje sam Kościół. Nie ma odwagi użyć własnego rozumu do analiz przekazów religijnych. Posłuszeństwo Bogu nie na tym polega. Jezus pochwalił upór i odwagę setnika. On miał czelność pouczać Jezusa: A odpowiadając setnik rzekł: Panie! nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój; ale tylko rzecz słowo, a będzie uzdrowiony sługa mój (Mt 8,8). Trędowaty wykazał się wiedzą i z niej skorzystał przypominając Jezusowi:  Panie, jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić (Mt 8,2). Można przywoływać wiele zdarzeń biblijnych świadczących o tym, że Jezus szanował osobiste zdanie swoich wyznawców.
Osoby o skłonnościach fundamentalnych mają tendencję do bezwzględnego posłuchu tego, co głosi Kościół. Nie bierze pod uwagę, że z tej instytucji wywodzą się również herezje,  Bogu niemiłe sekty, polityka. To w tej instytucji funkcjonuje wielki grzech pedofilii itp. Stanowisko Kościoła polskiego przychylne dzisiejszej władzy też o czymś świadczy. Nie zauważa, że za tym kryją się partykularne interesy i pieniądze. Kto o zdrowych zmysłach godzi się na pochówek na Wawelu zwykłego, przeciętnego człowieka, prezydenta kraju Lecha Kaczyńskiego. Robienie z niego bohatera narodowego jest pomyłką historyczną. Obecna władza zapewnia niezły byt kościołowi i to wystarcza, aby kościół popierał ludzi o miernych zdolnościach politycznych. Władza, która postawiła tylko na krytykę poprzedniej władzy jest żałosna. Wyborców kupuje za dotacje nie do końca sprawiedliwie rozdzielane.
       Koleżanka jest bardzo sympatyczną osobą, ale jej beretowa postawa oddala ją ode mnie. Rozmowa z takimi osobami przypomina rozmowę ze Świadkami Jehowy. Nie używają oni własnej wiedzy, własnego rozumu, a bazują na słowach biblijnych cytowanych dosłownie.  Nie przyjmują żadnej rozumowej argumentacji.  Rozmowa zwykle jest bezcelowa.

poniedziałek, 21 sierpnia 2017

Wizja piekła


         Zapoznałem się z wizją piekła siostry św. Faustyny opisanej w jej Dzienniczku. Jak mówi pani Teresa B (również teolog świecki) treść jest porażająca. Mówi ona o mękach związanych z grzechami ludzkimi, które odczuwa się w piekle. Literatura ma zadanie dydaktyczne – pokazać skutki grzesznego życia. I tu zgoda, ale przyjęta narracja zamiast zachęcać do bezgrzesznego życia wzbudza niepożądane refleksje. Pierwsza to, to, że Bóg jest okrutny, który dopuszcza do tak strasznych mąk. Faustyna skorzystała ze starotestamentalnego obrazu Boga. Po drugie sugeruje istnieje ontologicznego (bytowego, osobowego) szatana, z którym się nie raz w moim pracach rozprawiałem. Jak sam tytuł mówi, to jest "wizja", a więc subiektywny obraz osoby ludzkiej o swoistej wrażliwości (ciemność, w której jest szatan, ogień, lochy, miejsce kaźni, nienawiść szatana). Ona tak odbierała stan duszy cierpiącej za grzechy.                   Odbieranie dosłowne przekazu może być szkodliwe. Przede wszystkim różnie ludzie reagują na straszenie. Dla niektórych taki obraz staje się infantylny.
          Prawdą jest, że dusza po śmierci przechodzi oczyszczenie, aby się zjednoczyć z Bogiem. Piekłem można nazwać stan duszy, która nie opuściła ziemskiego padołu. Do nieba wchodzą już duchy oczyszczone.  Jeżeli piekło jest, to bardziej związane jest z Ziemią niż Niebem. Dusze cierpiące błądzą w przestrzeni ziemskiej i największą dla nich karą jest tęsknota za Bogiem. Strach sam w sobie jest grzechem. Wowoływanie go pogłębia stress i czyni osobę zniewoloną. Oczyszczenie nie na tym polega. Żeby się oczyścić trzeba być wolnym. Grzesznik powinien rozumieć na czym polega zło, które uczynił.  Pedagogika wspomnianej literatury jest chybiona na dzisiejsze czasy.
       Wszyscy którzy posługują się nabożną literaturą wybierają drogę trudniejszą. Kto rozumie co to znaczy Miłosierdzie Boże umacnia się w działaniu i wzmacnia się do walki z grzechem. Tak droga jest skuteczniejsza i po myśli Jezusa Chrystusa.

niedziela, 20 sierpnia 2017

Rola ojca


        Ks. Rybicki pisze[1], że najpierw jest się mężczyzną albo kobietą. Dopiero po tym wyodrębnieniu stworzenie jest pełne. Piękno człowieczeństwa można rozpoznawać w obu istotach. Wyodrębnienie umożliwia dialog i wzajemne poznanie. Zachowują oni jednak odrębne tożsamości. Słowa: Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz (Rdz 1,27) zostają przyjęte przez mężczyznę niejako dosłownie. Mężczyzna chce być podobny do Boga i chce Jego prerogatyw. To powoduje ubóstwienie samego siebie. Mężczyzna powinien sobie radzić z tym pragnieniem, które jest kuszące. Mężczyzna musi określić własną tożsamość. Kim jest naprawdę. Wzorem jest Chrystus, który przede wszystkim był posłuszny Ojcu. mężczyzna musi przede wszystkim panować nad grzechem:
Pan zapytał Kaina: «Dlaczego jesteś smutny i dlaczego twarz twoja jest ponura? Przecież gdybyś postępował dobrze, miałbyś twarz pogodną; jeżeli zaś nie będziesz dobrze postępował, grzech leży u wrót i czyha na ciebie, a przecież ty masz nad nim panować (Rdz 4,6–7). Grzech jawi się tu jako słabość, a mężczyzna ma nad nim panować.
        Aby chłopiec stał się mężczyzną potrzebny jest mu wzór do naśladowania. Tę rolę spełnia ojciec. Po okresie opieki matczynej chłopiec zbliża się do ojca, który powinien mu imponować. Dziecko uczy się przez naśladowanie. Rola ojca jest bardzo ważna w wychowaniu dzieci, zwłaszcza chłopców. Dla dziewczynek pozostaje wzorem opiekuńczym. Brak ojca powoduje wypaczenia natur. Matka nie może zastąpić ojca, bo to wynika z dobraodziejstwa natury. Obyczajność dzisiejsza woła o pomstę do nieba. Brak prawdziwej rodziny, składającej się z matki i ojca, powoduje dzisiejsze dewiacje, brak tożsamości, samobójstwa. Za rozkład małżeński odpowiadają oboje rodziców. Najczęstszą przyczyną jest  ich
egoizm. Nie znając swego miejsca i powołania, walczą o dominację. Jeden drugiemu nie ustąpi. Brakuje konstruktywnej rozmowy do wypracowania wspólnych celów.
          Człowiekiem jest zarówno mężczyzna jak i kobieta. Mają równe prawa, ale ich natura jest ukształtowana do różnych ról i zadań. Kobieta pracująca w branżach męskich jest karykaturą, a nieraz przedmiotem żartów. Mężczyzna wykonujący prace czysto kobiece też wygląda śmiesznie. Nie mówię tu u gotowaniu i innych czynnościach domowych. Mężczyzna powinien pomagać kobiecie, ale nie może być zasadą zastępowanie kobiety np. w wychowaniu córek.
        Najlepiej a żeby ojciec był prawdziwym mężczyzną, a matka prawdziwą kobietą. Taki obraz rodziny jest najprawdziwszy i z woli Boga pochodzi.


[1]  Ks. Adam Rybicki, Lew i Baranek, Gaudium Lublin 2008 s.45.

sobota, 19 sierpnia 2017

Ten sam materiał stwórczy


        Księga Rodzaju tak opisuje stworzenie człowieka: Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę (Rdz 1,27). W zdaniu tym użyta jest koniunkcja < i > co w logice określa działanie łączne.  Wartość logiczna zdania została potwierdzona słowami: Po czym Pan Bóg z żebra, które wyjął z mężczyzny, zbudował niewiastę (Rdz 2,22). A więc Stwórca użył do stworzenia kobiety tego samego materiału. Mężczyzna i kobieta została nazwana człowiekiem. Czym różnią się te istoty od siebie. Biologicznie tym, że w 23 parze chromosomów jest różnica. U kobiety jest para XX, u mężczyzny XY. 22 par chromosomów są identyczne. Przez pierwsze tygodnie embriony XX i XY są anatomicznie identyczne. Płody męskie zaczynają się różnicować około 40 dnia. Mężczyzna dodatkowo dziedziczy geny chromosomu Y. Obecność jego narzuca szybką maskulinizację.
Niektórzy badacze twierdzą, że chromosom Y to zwyrodniały chromosom X. On skutkuje innymi zachowaniami mężczyzny od kobiety. Kobieta jest bardziej opiekuńcza, a mężczyzna jest bardziej drapieżcą w życiu. Mężczyźni mają większe skłonności do zabójstw i sadyzmu niż kobiety. Kobietą się jest, a mężczyzną trzeba się stawać (Adam Rybicki)[1].  Istota jego ciągle poszukuje swojej tożsamości. Mężczyzna pozostający przy matce nigdy nie poczuje swojej siły. Staje się wiecznym chłopczykiem. Rozwój mężczyzny skutkuje jego duchowością. Bez tego rozwoju mężczyzna nie szuka swojej drogi, poddaje się okolicznościom, które go ukształtowały. Przykład. mężczyzna nieukształtowany modli się i wierzy jak go nauczono. Prawdziwy  mężczyzna się buntuje, szuka własnego rozeznania i własnej drogi duchowej. Mężczyźni są bardziej gwałtowni i nieobliczalni. Piotr gwałtownie odcina ucho Malchusowi, gwałtownie wyrzeka się Jezusa. Jezus rozwala kramy kupców w świątyni. Gwałtownie reaguje na kobietę, która dotknęła się Jego płaszcza. Jezus postanowił oddać życie na Odkupienie ludzkości i czynił to z pełną determinacją. Można powiedzieć, że prosił się o krzyż. Jezus i Piotr byli prawdziwymi mężczyznami.
          Natura kobieca jest inna. Ona dąży do spokoju. Jest bardziej opiekunką życia. Władcza natura męska spowodowała, że pozycja kobiety została zniżona do roli ludzi drugiej kategorii. I tak jest od tysięcy lat. Kto jest za to odpowiedzialny? Bóg daje równe szanse każdemu, ale w naturze wyróżnia płeć i nadaje jej różne prerogatywy. Ten dysonans można zmniejszyć darząc kobietę szczególną miłością i szacunkiem. Tylko głupiec zachowuje się jak zwierzę i wykorzystuje dary otrzymane. Kobiety mają możność pokazać najpiękniejsze strony człowieczeństwa pochodzące od ducha. 


[1]  Ks. Adam Rybicki, Lew i Baranek, Gaudium Lublin 2008 s.14.

piątek, 18 sierpnia 2017

Rola Pisma Świętego


        Funkcjonuje powszechnie taka myśl: Największym sukcesem szatana w XXI w. jest to, że ludzie uwierzyli, że go nie ma ... . Moim zdaniem jest ona błędna i szkodliwa. Głosi istnienie ontologiczne (bytu ) szatana, który byłby zaprzeczeniem doskonałości Stwórcy. Na to miejsce podam myśl znacznie interesującą:

Największym sukcesem bytu ludzkiego i Stwórcy jest to, że został rozpoznany Ten (Bóg),  który się przed nami ukrywa.

          Człowiek odczytał, a Pan Bóg objawił nam siebie. W tym fenomenie dostrzegam współdziałanie Boga i człowieka. Bóg wyraził taką wolę, a człowiek na podstawie otrzymanego daru i siłą swojego rozumu odczytał.

Bóg jest i musi być.

          Imperatyw "musi" wynika z logiki poznawczej i zasady: każda przyczyna ma swój skutek.  Bóg nie tylko sprawił, że człowiek miał potrzebę Jego szukania ale natchnął go do opisania historii objawienia. Tak powstało Pismo Święte. Ponieważ fizycznie napisali go ludzie (hagiografowie) Pismo Święte zawiera tysiące błędów literackich i historycznych. Nie umniejszają one roli jakie Pismo ze sobą niesie. Przymykając oko na błędy, jawi się niezwykła literatura, która jest naszpikowana duchowością Stwórcy. Każdy, kto uważnie czyta Pismo Święte doznaje niezwykłego odczucia boskiej aury. Pismo działa na czytającego. Od początku istnienia emanuje z niego boska energia.
          Kościół wiedząc o tym, ogłosił Pismo Święte jako dzieło kanoniczne, czyli treść jego uznał za święte. Za ogłoszoną świętością podążyły automatycznie błędy i one nabrały znamion świętości. To spowodowało, że Pismo Święte stało się przedmiotem ataku różnych krytyków i ludzi złej woli. Oni wytykają Pismu błędy, wyolbrzymiają niezgodności, a nawet szydzą.
          Od wieku powstały metody badawcze (egzegeza, ), które mają za zadanie rugować z tekstu napotkane ewidentne błędy. Dzisiejsza technika pozwala na badania bardzo szczegółowe: badania kryminalistyczne dokumentów (podłoże, metody falsyfikacji, itp.), badanie dokumentów źródłowych i warunki w jakich powstałych, badania historyczne, porównawcze i dziesiątki innych. To co się czyni napawa optymizmem, bo wiara musi się opierać na wiedzy prawdziwej. Bajkowa oprawa religijna ma za zadanie zachęcać do wiary i tworzyć klimat duchowy, ale doktryna wiary musi być idealna, jak idealny jest jej Podmiot.

czwartek, 17 sierpnia 2017

Wewnętrzny imperatyw


          Mam przesłanki, że moje posty czytane są również przez ateistów, ludzi nie uznających Stwórcę. Dla mnie jest to bardzo ważna informacja. Ateiści mają coś z mojego oglądu świata. Różnimy się tylko aktem wiary, które im jest nie dane. Dyskusja z nimi należy do bardzo interesujących i budujących. Ich spojrzenie naprowadza mnie do racjonalnego myślenia. Ja im mojej wiary nie narzucam. To zepsułoby nasze relacje. Moim pragnieniem jest, że oni sami, za pomocą naturalnego światła rozumu doszli do tego co ja. Koncepcja istnienia Stwórcy jest konieczna do jego zrozumienia. Bez Boga logika się urywa w różnych punktach rozpraw naukowych. Wyrastają pytania: jak to możliwe, skąd to, czy tamto? Koncepcja Boga może być traktowana jako założenie robocze. Może na końcu rozważać, akt wiary stanie się wewnętrznym imperatywem.
          Prawdziwa wiara dopuszcza wątpliwości, ale nie może generować strachu.  Najlepszym testem dla wiary jest uczciwa akceptacja śmierci. To prawda, że śmierć w jakiś sposób upokarza człowieka. Nie z woli człowieka nadchodzi (poza samobójstwem), ale jest najsprawiedliwszą koncepcją Stwórcy. Wszyscy, powtarzam wszyscy podlegają tej samej regule. Chrystus pokazał jak ze śmierci można wydobyć dobro – swoją śmiercią odkupieńczą.  Z perspektywy świata nadprzyrodzonego śmierć będzie tylko epizodem. Inaczej będzie ona oceniana i inną będzie mieć wartość.
         Jeden z najmądrzejszych cytatów słów Jezusa jest: Albowiem cóż pomoże człowiekowi, choćby wszystek świat pozyskał, gdyby samego siebie stracił, albo sobie uszkodził (Łk 9,25). Gdy te słowa trafiały do obecnych rządzących Świat wydawałby się lepszy. Dzisiaj na Świat dzienny wyłaniane są grzechy PO i  Nowoczesnej. Tak należy robić. Zło nazywać złem i zło rozliczać, ale ja z nimi wolę się bratać niż z cynizmem i hipokryzją rządzących. Poprzednia władza szanowała moje odczucia religijne. Ja czułem się wolny. Teraz i kościół mi obrzydł.   Pomniki Lecha Kaczyńskiego, które zostaną zbudowane  będą przedmiotem drwin i złych emocji –  do tego zmierza jego brat? Trzeba być tylko trochę inteligentny, żeby przewidzieć taki stan rzeczy.
        Źle się dzieje w państwie Polskim, oj źle.

środa, 16 sierpnia 2017

Siły pozorne


            W rzeczywistości funkcjonują siły takie jak: siła odśrodkowa, Coriolisa, bezwładności. Ze względu na brak naturalnych ich źródeł nazywane są siłami pozornymi. One są przykładem dynamicznego obrazu Świata. Siłę odśrodkową odczuwa się np. na karuzeli. Pojawia się ona wraz z ruchem kołowym. Ma ona charakter tajemniczy. Krążącego coś wypycha na zewnątrz ruchu obrotowego. Podobne odczucia mają kierowcy po skręcaniu kierownicy. Siła Coriolisa odpowiada na podmywanie brzegu rzeki na skutek zmiany promienia od środka ziemi. Na półkuli północnej rzeki płynące na północ mają podmywany prawy brzeg (brzeg stawia opór wodzie), a płynący na południe lewy brzeg (brzeg popycha wodę). Na półkuli południowej jest odwrotnie.
          Siła bezwładności ujawnia się podczas hamowania pojazdu, przy starcie samolotu. Siły te powstają na skutek ruchu, a nie z przyczyn środowiskowych. Przeciwieństwem sił pozornych są siły grawitacji, elektryczne, jądrowe. Siły te istnieją dopóki istnieją źródła. Dla sił pozornych źródłami są ruchy (a raczej zmiana ruchu), a więc dynamika.
          W odczuciu ludzkim siły pozorne są tajemnicze (złudne), przychodzą nie wiadomo skąd. Pozostaje tylko ich odczuwanie.
          Można podać wiele przykładów złudzeń, z którymi ma do czynienia człowiek. To powoduje, że świat ma charakter bajkowy. Dzisiaj nie zaskakują takie słowa jak: "stoliczku nakryj się". Teoretycznie  jest to możliwe. Praktycznie trochę gorzej, ale to na skutek  technologii. Przyjdzie czas, że takie "sztuczki" staną się realne.
            Człowiek żyjący w świecie złudzeń musi się w nim aklimatyzować. Bez tej umiejętności szukałby kontaktu z własnym odbiciem lustrzanym.  Pozorność w świecie mówi też o koncepcji Stwórcy. Stwórca użył ją zasłaniając ją niemożnością linearnego działania świata. To przekłada się na różne dziedziny życia, kultury, a także religię. Dlatego religia, która mówi o prawdziwym Bogu ma bajkowy charakter. Nie wszystko można powiedzieć wprost. Nie wszystkim dane jest zrozumieć mechanizmy świata. Dla znających się na tym, jest poligonem wszelakich podniet i zachwytów. Kto może tak patrzeć niech patrzy.  Dla mnie zasada działania żurawia jest przedmiotem zachwytu. Za jego pomocą można podnosić o wiele większe ciężary niż może człowiek udźwignąć. Czy to intrygujące! Podobnie wielokrążek umożliwia wynoszenie do góry znaczne ciężary, a to tylko wielokrążek.
           Jeszcze w XIX wieku (na początku) nie wiedziano o zasadach mechaniki w ruchu obrotowym. Podróże kosmiczne były poza zasięgiem ludzkiej wyobraźni, a dzisiaj jest możliwość łączenia się stacji orbitalnych z konieczną precyzją. Można być w stałym zachwycie Świata, jego budowy i funkcjonalności.

wtorek, 15 sierpnia 2017

Dobry powiew wiatru


         Na mój wczorajszy post Drażni mnie tak wiele rzeczy otrzymałem wiele życzliwych komentarzy i życzeń zdrowia.  Tak dobra wypływająca z nich energia (funkcjonały dobra) sprawiły, że postanowiłem po południu udać się do innego okulisty w celu potwierdzenia prawidłowości diagnozy i propozycji wykonania niebezpiecznego dla oczu zabiegu. Zostałem gruntownie przebadany przez młodą okulistkę panią doktor i do tego nowszą aparaturą. Wyszedłem skołowany. Pani  okulistka zaprzeczyła potrzebie zabiegu. Argumentowała to zdziwieniem, że oprócz zasłony mlecznej nie utraciłem ostrości (lichej, ale coś widzę), którą miałem kilka miesięcy temu. Pierwszy okulista nie zaproponował mi leczenia farmologicznego, tylko podjął decyzję zabiegu. Pani okulistka zaproponowała mi konsultację u prof. Mackiewicza w Lublinie. Pierwszy okulista nic nie widział, bo przeszkadzała mu krew. Pani doktor zobaczyła wiele.
       Położyłem się wieczorem do łóżka. Miałem o czym myśleć. Nie mogłem zasnąć. Na takie kłopoty mam sposoby. Uciekłem myślą do filozoficzno- teologicznych rozważań. Wybrałem przestrzeń protonu. Zawsze intrygowały mnie kwarki, które budują proton. Kiedy umysłem przekroczyłem jego próg zdałem sobie sprawę, że tylko fale elektromagnetyczne niesamowicie małe mogą przenikać te cząstki zwane grzecznościową materialnymi. Tak krótkie fale (neutrina) niosą zabójczą energię. Praktycznie do oglądu zmysłowego są bezużyteczne. Siła umysłu jest jednak wielka. Wkroczyłem w ten miniaturowy świat. Zaskoczenie ogromne. Tego szukałem nie znalazłem – pustka. "Poczułem" tylko powiew jakby wiatru. Tłumacząc na język zrozumiały, nic nie widząc, "poczułem"  tylko skutek działania kwarków. Wzajemną relację, która w objęciu miłosnej zależności tworzy wewnętrzną strukturę tego, co nazywamy cząstka materialną – protonem. Doświadczyłem istoty rzeczy. Dynamiczną stronę natury. Upewniłem się. Tak zbudowany jest wszechświat, z powiewu boskiej miłości. Skojarzyłem to przeżycie z siłą dobra jakie powiało od  moich znajomych. Pisząc do mnie ciepłe słowa otuchy wygenerowali dobry powiew wiatru, który zadziałał i stał się źródłem mojej decyzji.  Wszystkim jestem bardzo wdzięczny. Najbardziej tym, od których się tego nie spodziewałem. Nie będę wymieniać po imieniu i nazwisku, ale one wiedzą jaka dzieliła nas odległość.

poniedziałek, 14 sierpnia 2017

Drażni mnie tak wiele rzeczy


         Pisze się łatwo, a żyje się trudno. Zbliża się dzień, w którym nie napiszę już ani jednego słowa. Po udarze i zawale stwierdzono u mnie wylewy w obu oczach. Lekarz zdziwił się, że jeszcze coś widzę. Czeka mnie zabieg wyciągnięcia krwi z obu gałek ocznych. Przeżyłem już dwa zabiegi wymiany soczewek. Trzecia to pikuś, jeżeli serce wytrzyma. Czeka mnie jeszcze koronarografia. Nie chcę trzymać się kurczowo życia, ale nie ode mnie to zależy. Wizja świata pozagrobowego jest interesująca. Myślę, że zaspokoję moje pytania. Będzie to kres i owoc moich poszukiwań. Wierzę, bo bez wiary wszystko stałoby się nielogiczne i bezsensowne.
          Bilans własnego życia wygląda różnie, i zależy od nastroju. Nie będę go prezentował, bo albo będę narzekał, co nie jest w moim stylu, albo się chwalił, co jest mi poniekąd obce.  Najbliżej prawdy jest pogląd, że miałem w życiu dobre chęci. Reszta to sprawa talentów i pracy. O talentach nie dyskutuję, bo były to dary ode mnie niezależne, a darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby. Pracowałem zawsze dużo. Solidności nie można mi odmówić. To co mam, jest tego wynikiem. Rozdałem wszystko. Uczyniłem to z miłości do dzieci i rodziny. Umiem cieszyć się ich powodzeniem. Smutek dopada mnie, jak widzę dzisiejszą władzę. Od początku byłem jej przeciwny. Pisałem o człowieku jako bycie doskonałym. Jestem pod wrażeniem jego zdolności i możliwości. Jest wielki, ale jak się rozglądam w około to dostrzegam wielu durni. Wykrywam u siebie znaną, powtarzaną sentencję (starczą). Ja się do tego świata już nie nadaję. Drażni mnie tak wiele rzeczy.
         Do moich prac teologicznych mam swoisty dystans. Czułem wsparcie Stwórcy, ale przeczuwam, że wszystko wygląda jeszcze inaczej. Bóg prawdę dawkuje, a resztę ukrywa. Proszę traktować moje przemyślenia jako osobisty, subiektywny ogląd. Każdy musi wyrobić w sobie własny światopogląd i żyć według własnego sumienia. To do czego zachęcam to do podejścia zdroworozsądkowe do spraw wiary. Namawiam też do trochę szaleństwa w życiu. Człowiek poukładany do końca jest w rezultacie nudny.
         Darzyłem ludzi na ogół życzliwie. Dwa przykazania Jezusa nie były mi obce. Mam poczucie, że więcej ofiarowałem niż brałem, czy otrzymywałem.  Wszystkich przepraszam i proszę o wybaczenie.
           Zawsze brzydziłem się obłudą, hipokryzją, zazdrością i cynizmem. Nie rozumiem dzisiaj zwolenników PIS. Są oni na uwięzi, delikatnie mówiąc, ludzi złej woli.
           Największe rozczarowanie odczuwam do mojego ukochanego Kościoła. Zawiodłem się na nim całkowicie. Nie rozumiem, że będąc tak blisko Stwórcy można wypaczać Jego zamysły. Mam nadzieję, że nadejdzie jego aggiornamento. Liczę na laikat i światłych uczciwych szafarzy wiary.
          Dziękuję Bogu, że uzdolnił mnie do kochania miłością Chrystusową. Spiłam jej nektar i nią się rozkoszuję, a ona sprawia, że czuję się, mimo wszystko –  szczęśliwy.

niedziela, 13 sierpnia 2017

Atmokineza i inne zdolności


         Już kiedy to powiadałem. Powtórzę jeszcze raz moje przedziwne spotkanie z osobą która miała wpływ na pogodę (atmokineza). Samo istnienie takiego pojęcia świadczy, że jest coś na rzeczy.
         Kiedyś w pociągu nawiązałem rozmowę z miłą starszą panią. Mówiła, że wraca z Zakopanego. Zagadnąłem, że teraz jest zła pogoda i warto poczekać na jej zmianę. Ona nie zmieniając narracji odpowiedziała, że jest to bez znaczenia, bo jak się tam uda, to sprawi, że pogoda będzie sprzyjająca. Zaniemówiłem, zwłaszcza, że miałem wrażenie, że rozmawiam z osobą wykształconą. Zapytałem ją o szczegóły. Odpowiedziała mi, że zależy to od jej woli. Rozmowa się skończyła. Nie byłem w stanie ciągnąć tej rozmowy, nie znając, że w ogóle takie zdarzenie może mieć miejsce. Po wielu latach, kiedy poznałem inne przypadki zdolności paranormalnych przypomniałem sobie ten opisany przypadek. Dalej zadziwiają mnie te zdolności. Ilość opisanych zdarzeń rośnie i coraz lepiej są dokumentowane. Wykonano setki seansów badawczych. Wiele jest obnażanych swoją fałszywością, ale jeżeli wśród nich znajdzie się choć jeden prawdziwy, to świadczy o możliwości występowania takich fenomenów.  Przykładami są opisy lewitacji i innych uzdolnień paranormalnych Marii Teresy Wielkiej, Katarzyny ze Sieny, św. Jana od Krzyża. Literaturze starej o nich daję mniej wiary od opisów współczesnych:
          Nina Kułagina (Ninel Siergiejewna Kułagina; ur. 1926 zm. 1990), rosyjska gospodyni domowa, która zasłynęła w latach 60. XX wieku jako rzekome medium telekinetyczne. Badania prowadzone przez radzieckiego eksperymentatora, dr. Giennadija Siergiejewa, nagrywane były na taśmę filmową. Według oficjalnej wersji nie udało się wykryć oszustw.
Według relacji, Kułagina wprawiała igłę kompasu w ruch wirowy, poruszając dłońmi z odległości kilkunastu centymetrów. Potrafiła wprawić w ruch niewielkie przedmioty (zapałki, pudełka, kulki), nawet jeśli były przykryte plastikowym, przeźroczystym pojemnikiem. Potrafiła z odległości metra wstrzymać pracę serca żaby. Wyizolowane serce żaby umieszczano w płynie fizjologicznym. W takich warunkach bije ono jeszcze ok. 30–40 minut. Kułagina potrafiła wstrzymać akcję serca po ok. 40 sekundach. Mimo stymulacji elektrycznej nie zaczynało ono bić ponownie, mimo że w normalnych warunkach powinno się to udać.
          Daniel Dunglas Home (ur. 1833, zm. 1886) – szkocki spirysta, twierdził, że posiadał zdolności parapsychiczne.
Pochodzące z XIX wieku informacje na temat Home'a, doniesienia mediów, opowiadania naocznych świadków, mówią iż Home potrafił wydłużać swoje ciało na nie mniej niż 15 cm, potrafił przesuwać siła woli przedmioty ludzi oraz siebie samego. Najpopularniejszym fragmentem jego występów było unoszenie akordeonu i granie na nim z odległości 20 cm Inną umiejętnością, którą miał posiadać Home, miała być umiejętność rozgrzania siłą woli węgla i trzymania go w dłoni; wśród innych osób trzymanie tego węgla powodowało poparzenia, oraz przesuwanie siłą woli przedmiotu, którego człowiek nie mógł nawet ruszyć z miejsca.

          Fundacja Edukacyjna Jamesa Randiego (James Randi Educational Foundation) ufundowała nagrodę w wysokości 1 miliona dolarów każdemu, kto w wiarygodnym eksperymencie naukowym udowodni istnienie dowolnego zjawiska paranormalnego. Jak dotąd nikt tej nagrody nie odebrał.

sobota, 12 sierpnia 2017

Zagadka duszy


         Największą karą i cierpieniem dla człowieka jest samotność. Bóg od samego początku przewidział dla człowieka osobę towarzyszącą. Odchodząc od Bożego zamysłu człowiek skazuje się na cierpienia. Taki osobnik czyni przykrość sobie i innym. Nie spełnia obowiązku prokreacyjnego. Zachodzi niebezpieczeństwo rodzenia się zachowań egoistycznych, samolubnych. Symetria w  jego otoczeniu zostaje zachwiana. Osoba samotna najczęściej uznaje, że ma nieszczęśliwe życie i większe ma pretensje do Stwórcy. Najczęściej nie zwierza się nikomu, nie ma kogoś, którego obdarowałaby zaufaniem. Jeżeli nie ma się komuś ofiarowywać miłości to jej ładunek jest marnowany, a to przybliża człowieka do grzechu zaniechania. Osoba samotna częściej narzeka i wynajduje u siebie przeróżne choroby i niedoskonałości. Egocetryzm jest blisko.
         Każda osoba jest osobnym bytem ze swoją własną historią. Niezależnie od posiadanej rodziny jest sama kowalem swojego losu. Wszelakie trudności są elementem rozwoju człowieka. O tym należy pamiętać. Każdy rodzi się ze swoją misją do spełnienia. Ona nadaje naszemu życiu sens. Kres życia jest również określony, ale niekiedy ulega zmianie (najczęściej skróceniu). Bóg dopuszcza wolę i destrukcyjne działania człowieka (działania samobójcze). 
         Ludzkie słowa i myśli mają w sobie moc. Gdybyśmy o tym wiedzieli zwracalibyśmy na to większą uwagę i  często wybierali milczenie. Generując nieżyczliwość wysyłamy od siebie funkcjonał zła, który pustoszy symetrię świata. Dobre myśli tworzą autostradę  miłości. Są one budulcem  dobrych relacji, radości, a nawet dóbr materialnych, nowych pomysłów, projektów.  Wyobraźnia ludzka jest kluczem do rzeczywistości. Ona kreuje tę rzeczywistość i ludzkie życie. Wolną wolę trzeba wykorzystywać do własnego rozwoju. Wszystkim tym rządzi miłość. Dusza jest umacniana i usposabiana do relacji ze Stwórcą. Boga należy miłować i bliźniego swego. Nie można zapominać o miłości siebie samego. Brak miłości do siebie  nie pozwala na miłość innych. Każdy człowiek nosi w sobie Boga i to jest wystarczający powód do własnego  miłowania. Trzeba nauczyć się sobie wybaczać. Z każdego niepowodzenia musimy czerpać naukę. Światło od Chrystusa w nas samych  pozwala na widzenie go u innych. Kto boi się Boga automatycznie odsuwa Go od siebie. Trzeba wiedzieć, że miłość Boga jest zawsze taka sama i otacza wszystkich dobrych i grzeszników. Umysł i dusza mają ogromny wpływ na własne zdrowie (uzdolnienia paranormalne). Człowiek nie do końca umie z nich korzystać. Dzisiaj są one przedmiotem ciekawostek. Przyjdzie czas, że zostaną wykorzystane powszechnie w codziennym życiu. Już dzisiaj, za pomocą samego umysłu kieruje się sztucznymi kończynami (urządzenia elektromechaniczne). Samą sugestią można zwalczać słabości ciała, usuwać ośrodki rakowe i wzmacniać metabolizm ustrojowy. Negatywne myśli mają ogromny wpływ na kondycję  i osłabienie organizmu.   Dłuższe przygnębienie zwala człowieka z nóg. Służenie innym wzmacnia własne ciało. Jest balsamem dla duszy i ciała. Dziś wiadomo, że wynik terapii w głównej mierze zależy od duszy.  Ciało bez duszy umiera. Człowiek chory musi mówić o chorobie, bo to jest początek  jego duchowej terapii. Do tego potrzebni są życzliwi ludzie, którzy mają cierpliwość wysłuchania chorego. Ich miłość dostarcza energii uzdrawiającej. Wiara jest podporządkowana duszy. Mało z nas zna prawo duchowe, mówiące, że wiara umacnia, a jak się już ją ma, otrzymuje się więcej. Każdy akt wiary przynosi błogosławieństwo. Każda rzecz skutkuje rzeczą do siebie podobną. Pozwólmy duszy łączyć się z Bogiem do tego stopnia, że umysł nie nadąży ze swoją świadomością. Każdy może dostąpić mistycznego spotkania z Bogiem. Oddajmy się Bogu całkowicie, a On nas pokrzepi: "Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię" (Mt 11,28). Powinniśmy żyć wiarą, nie wzrokiem.
          Miłość którą darzymy naszych nieprzyjaciół chroni nas od nich. Wpływ ich na nas jest mniejszy. Nigdy nie powinniśmy osądzać innych, bo brakuje nam odpowiedniej o nich wiedzy. Biedni są warci naszego szacunku i miłości.
          Ludzkość nie docenia miłości rodziców za swoje dzieci. Pamiętajmy o tym. Nie trzeba dużo czasu temu poświęcać i ciągle powtarzać słowa modlitw przebłagalnych. Natręctwo może być dowodem naszych wątpliwości. Bóg zna nasze intencje i prośby za nich są Mu znane.
          Długowieczność (95 lat) mojej słabnącej matki jest wyrazem jej woli pomocy swojej chorej córki (też osoba starsza). Jej emerytura jest na wagę złota, do przeżycia też schorowanej osoby.

piątek, 11 sierpnia 2017

Prerogatywy Boga


             Powiem tak. Gdyby religia chrześcijańska okazałyby się fikcją, to nadal pozostanę  w zachwycie jej koncepcji (doktryny). Kto pojmuje je niuanse przyzna, że jest ona spójna, precyzyjna, złożona i przede wszystkim piękna w swych założeniach.
          Stwórca stworzył Świat wykorzystując do tego tylko własną moc, która objawiła się jako energia. Ona to posłużyła na zbudowanie świata materialnego, do jego rozruchu i ewolucji. Bóg powołał do życia istoty rozumne. Za tym zaciążyła wielka odpowiedzialność. Istota rozumna wie, co się wokół niej dzieje. Ma świadomość własnego istnienia i wszystkiego co ją otacza. Wolna wola,  prerogatywy rozumowe i zagwarantowana wieczność postawiła człowieka w pozycji nadzwyczajnej, niemal boskiej.
            Ten niezwykły boski eksperyment czemu służy i ma określony cel. Człowiek rozumny jest w stanie przywoływać pojęcia wszelkiej doskonałości. Wystarczy mu do tego świadomość nieskończoności. To skala w której Bóg zajmuje swoje miejsce. Ze względu na wrodzoną wrażliwość i wrodzone poczucie dobra moralnego dobroć Boga wyrasta do niebotycznych rozmiarów. Z punktu etyki formalnej jest to wymógł – Bóg jest dobry. Swoją dobroć bez przerwy udowadnia. Wskazuje, że dobroć choć niewymierna jest budulcem całego świata. Siłą napędową dobra jest miłość, do tego stopnia, że samego Boga nazywa się Miłością. On jest dla siebie dowodem: Ja jestem, który jestem (Wj 3,14). Miłość, która emanuje najwyższą relację interpersonalną – uczucie miłości. Miłość spełnia znaczenie podmiotowe i orzecznikowe.
         Natura duchowa ma większe zalety porozumiewania się i przekazywania informacji od zalet umysłowych. Nie jest ona artykułowana ale wlewana. Kto "słyszy" głos Boga ten od razu wie. Pojęcię "telepatii" nie oddaje tych zdolności. To coś więcej.
        Charakterystyczne dla przestrzeni nadprzyrodzonej jest szybkość przemieszczania się. Nie obowiązuje tu rzeczywiste ograniczenie prędkości światła. Pokonywanie odległości kosmicznych trwa chwilę, na tyle, żeby się zorientować, że jest się w innym miejscu.
         To co nazwałem Stanem prawdy jest w rzeczywistości światłem Boga, która zawiera jej treść. Bóg jest wszechwiedzący. Obdarzył człowieka boskimi cechami, takimi jak wolna wola, zdolność miłowania, inteligencję, siłę wyobraźni i tworzenia. Niektórym dał dar iluminacji, do rozpoznawania bożych tajemnic. Bóg cieszy się, jak człowiek sięga po moce niebios i czyni z tego użytek. Cieszy się, jak sądzę, z moich zabiegów interpretacyjnych, bo wykorzystuję to, co Sam mi dał – umiłowanie Prawdy.
          W każdej terapii duchowej towarzyszy nam Bóg i obecna jest Jego wola..


czwartek, 10 sierpnia 2017

Czy Bóg ma ludzką wrażliwość?


            Jeżeli ma, to można to po ludzku wykorzystywać. Np. organizować pielgrzymki różnego rodzaju, najlepiej dzieci chorych, aby skruszyć Jego niedostępność. Czy Bóg może zmieniać u siebie nastroje? Czy Bóg ulega wzruszeniom? Wydaje się, że Bóg różnie rozdaje swoje łaski. Kogoś kocha bardziej, innego mniej. Całe Pismo Święte mówi o Opatrzności Bożej rozdawanej w zależności od postawy ukochanego ludu.  Wątpliwości nasuwają się same i kierują do pytań.
             Aby odpowiedzieć na te pytania, trzeba rozdzielić Boga od Jego Syna. Bóg jako Stwórca Świata jest zapisaną kartą prawd zbudowanych na uczuciu Miłości.  Prawdy te analizując pojedynczo, bez kontekstu, czasem wydają się formalne, bezwzględne, a nawet po ludzku okrutne. Aby człowiek mógł je zrozumieć Bóg posłał swego Syna, aby przez Jego człowieczeństwo pokazać zamysły Boga.
             Pytanie Czy Bóg ma ludzką wrażliwość? jest pytaniem źle postawionym, bo to człowiek otrzymał od Boga Jego wrażliwość i umiejętność kochania.  Przełożenie zwrotne wydaje się nieporozumieniem, jak przyrównywanie Boga do człowieka. Skutek nie ma wpływu na przyczynę. Została tu zachwiana racja logiczna.
           Człowiek, nie rozumiejąc, upierdliwie zadaje pytanie: Czy Bóg ma ludzką wrażliwość? Jezus, Syn Boga, przez swoją ludzką naturę pokazał Ojca w świetle
ludzkim. To co było zimne stało się ciepłe, co formalne stało się przyjazne. Sucha reguła logiczna nabrała łagodności. Surowość została złagodzona miłosierdziem.  Jezus tłumaczy, że Bóg-Ojciec udziela Łaski  wszystkim jednakowo. Problem jest w człowieku, ile z niej skorzysta. Pytanie należy sformułować stwierdzeniem. Bóg ma ludzką wrażliwość na tyle, na ile  człowiek na to pozwoli. Brzmi to paradoksalnie, ale ludzkie odczucia są uzależnione od nas samych. Więcej zainwestujemy, więcej otrzymamy. Bóg daje człowiekowi narzędzia, którymi człowiek sam może się uszczęśliwiać.
          Doskonałość religii chrześcijańskiej bierze się z koncepcji, że człowiek jest stworzony na obraz i podobieństwo Boga. Sam w sobie ma zdolności, które może wykorzystać do samostanowienia. Dla ludzi Bóg ma tyle wrażliwości ludzkiej, co człowiek może ustanowić. Dlatego dla niektórych Bóg jest wrażliwy, kochający i zsyła Łaski, dla niektórych nieczułym Panem tego Świata.
          Uwrażliwiając siebie uwrażliwia się Boga. Niesłychane, do czego Bóg dopuścił człowieka i jakie dał moce. Do jakiej godności go wywyższył poniżając swój majestat. Jestem pod stałym zachwytem Stwórcy. Innego mi nie trzeba. 

środa, 9 sierpnia 2017

Czym jest zło?


           Jezus często posługiwał się słowem "szatan". Nie dlatego, żeby uznawał go za istniejący byt stworzony (upadły anioł), a za obraz zła. Szatan ontologiczny jest najbardziej zrozumiały dla niewykształconych wiernych. Jest przeciwieństwem bytu doskonałego. To proste przełożenie jest manipulacją pojęciową. Zło wynika ze złego działania, a nie z faktu istnienia. Istotę z gruntu złą ciężko sobie wyobrazić. Trzeba uwzględnić, że na obraz szatana nakłada się  spojrzenie antropologiczne. Szatana maluje się w postaci człowieczej, najczęściej w postaci karykaturalnej. Jezus przyjmuje zarzut, że jest szatanem nazywając siebie Belzebubem. Po czym wyjaśnia bezsens tego zarzutu: Jeśli szatan wyrzuca szatana, to sam ze sobą jest skłócony (Mt 12,26). Jeżeli  Jezus nie jest szatanem, to kto? Musi istnieć kto inny podobny do Jezusa, czyli postaci człekopodobnej. Jezus opiera się na sprzeczności logicznej, którą ujmuje słowami: Każde królestwo, wewnętrznie skłócone, pustoszeje. I żadne miasto ani dom, wewnętrznie skłócony, się nie ostoi (Mt 12, 25). Tym wyrażeniem Jezus mówi, że pomysł antropologicznego szatana jest logicznie sprzeczny.
           Idea upadłych aniołów jest również zagmatwana. One są tylko pojęciami konceptualnymi i nie mają swojej bytowości.  Zarówno pojęcia aniołów i szatana są często przywoływane, ale one mają charakter dopełnieniowy, uzupełniający przedstawiany kontekst. Bogu nie są potrzebni żadni pomocnicy. Ich istnienie przeczyłoby  boskiej doskonałości. Dla niewybrednych wiernych są bliskimi istotami. Spełniają rolę duchów opiekuńczych. Funkcjonuje również modlitwa Aniele stróżu mój, ty zawsze przy mniej stój.... .  Uznając istnienie aniołów i szatana przyjmuje się świat nadprzyrodzony jako skupisku duchów dobrych i złych. Do tego dołączani są dusze umarłych. W świecie nadprzyrodzonym robi się "ciasno" politeistycznie i chierarchicznie. Wypisz, wymaluj obraz z rzeczywistości ludzkiej. 
         Tymczasem przyjmując zło jako funkcjonał złej energii wyjaśnia wiele aspektów pojęciowych i zdarzeniowych. W tym ujęciu każda choroba, opętanie, niegodna czynność jest złem.
         Pojęcia konceptualne są bardzo zgrabnymi pojęciami i ich wykorzystywania daje określony efekt. Dla tych co wierzą w ich istnienie są tworami pożądanymi. Powodują one pewną tkliwość religijną i swoistą piękność. Tam gdzie nie szkodzą niech sobie będą.

wtorek, 8 sierpnia 2017

Pójść za Jezusem


          Pójść za Jezusem zapewnia uzdrowienie duchowe: A wielu poszło za Nim i uzdrowił ich wszystkich (Mt 11,15). Mateusz, tym razem rezygnuje z własnych koncepcji i przywołuje słowa proroka Izajasza: Oto mój Sługa, którego podtrzymuję. Wybrany mój, w którym mam upodobanie. Sprawiłem, że Duch mój na Nim spoczął; On przyniesie narodom Prawo (Iz 42,1–4). Słowa te sprawdziły się. Na całym świecie Jezus jest Osobą oczekiwaną:  W Jego imieniu narody nadzieję pokładać będą  (Mt 11,21). Nawet w innych wyznaniach (judaizm, islam, braminizm) Jezus jest autorytetem i piastuje rolę proroka. Dlaczego? Jezus jest nieprawdopodobnie uporządkowany. Zachowuje się tak jakby nikogo nie chciał urazić, krzywdzić, jest dyplomatą, Osobą kulturalną. Pod tym względem jest dla wszystkim osobą przykładną do naśladowania w każdym wyznaniu, w świecie polityki i w życiu społecznym, wśród dorosłych i dzieci. Dla wielu, jak również dla mnie, jest fanem. Takiemu Gościowi chce się oddać wszystko, nawet życie. Jezus jest jedynym przykładem, w którym nie przeszkadza mnie pojęcie idolatrii. On się sprawdził na wielu odcinkach życia. Czy popełniał błędy? Zapewne, był istotą ludzką i narażony był na zdarzenia wynikające z codzienności. Mówi się, ze był bezgrzeszny. Wszystko zależy od przyjętych norm i punktów odniesienia. Nie chcę iść w szczegóły. Za bardzo Go cenię, abym Mu przyszywał łatki. Nawet rozwalenie kramów kupcom, które było dla nich bolesnym przeżyciem, przykre potraktowanie kobiety, która prosiła Go o wsparcie nie zmienią o Nim zdania.

          Z największą atencją odbieram Jego wiedzę. On wiedział to, co mi jest nieznane. Zazdroszczę i podziwiam.

           Uwielbiam Jezusa za ludzki aspekt Jego natury. O Boskiej naturze nie wspomnę. Jest ona  nie do ogarnięcia.

poniedziałek, 7 sierpnia 2017

Praca w święta


           Otwarte sklepy w niedzielę są dla społeczeństwa komfortem i elementem zdobyczy cywilizacyjnych. Gorzej jest dla zatrudnionych. Trzeba rozważyć za i przeciw. Nauka ewangeliczna nie stoi tu na przeszkodzie: "wolno jest w szabat dobrze czynić" (Mt 12,12). Jezus też uzdrawiał w szabat (Mt 12,13), apostołowie łuskanie zboże. Najlepszym sposobem rekompensaty zatrudnionych w święta  jest udzielanie im dni wolnych w innych dniach tygodnia. Można tak to zorganizować, że wszyscy będą usatysfakcjonowani. Zakaz pracy w święta jest zakazem starotestymentalnym, z którym Jezus wojował. Dzień ma w sobie więcej niż 8 godzin i dla chcącego nie ma przeszkód  uczestniczenia we Mszy.
         Cała kampania rządu i PISu na rzecz zakazu pracy w święta jest przykładem nie troski, a chęci zdobywania głosów wyborczych. Zagorzali zwolennicy i wyborcy dostrzegają tylko hasła. Ślepo wierzą argumentom, pomimo ich dwuznaczności i wielu pokładów racji.  Najczęściej głusi są na inne argumenty i rozsądne tłumaczenie. Ciemny lud jest podatny na obiecanki i łatwe chwyty reklamowe.  Trzeba czasu, aby się przekonać, o intencjach żądnej władzy.
         Za czasów Jezusa zakaz pracy w święta był bardzo rygorystyczny i groził karami. Jezus odważnie, własnymi dokonaniami niemal kpił sobie z tych zakazów. To świadczy, jak nieudane było to obowiązujące prawo.
           Jezus nie mówił, żeby nie czcić kultu. Utrzymał, że jest to dzień wolny od pracy ustalony przez Stwórcę, ale wyżej cenił rozsądek. Apostołowie łuskając zboże byli z Jezusem. Ludzie pracując mogą być na "haju" duchowym.
Nie potrzeba do tego wielkiego skupienia. Kochać i przyjmować obecność Jezusa jest gwarantem, że jest przy nas. Kochać trzeba sercem nie gestami: Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary (Mt 12,7). Akty strzeliste bez słów są również pożyteczne i skuteczne. Pragnienie Boga jest najdoskonalszym uczuciem. Do tego trzeba jedynie pobożnego westchnienia. Resztę odczyta Bóg.
          Wiele osób po opuszczeniu świątyni zachowują się tak, jakby w cale nie uczestniczyli w ofierze. Klną, wyzywają i stają się potworami dla bliźnich. Zapewniam, że mniejszy grzech mają ci, którzy pracując w święta, dobrze czyniąc zachowują się jak prawdziwi uczniowie Jezusa.
           Uczmy się od Jezusa prawdziwej postawy chrześcijańskiej, a nie faryzejskiej  fasady wiary.

niedziela, 6 sierpnia 2017

Ja was pokrzepię


          "Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię" (Mt 11,20). Słowa te mogą irytować. Nieraz w modlitwie prosimy: pomóż, a tu nic, cisza. Dochodzimy do wniosku, że Bóg nie jest taki skory do pomocy. Pomaga tylko wybrańcom i tym, z którymi wiąże swoje koncepcję (Maryja Niepokalanie Poczęta, Dawid, Jezus).
           Aby krytyka była skuteczna przypatrzmy się słowom Ewangelii.  "a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych " (Mt 11, 29). Ewangelia nie mówi, o pomocy Boga w przestrzeni fizykalnej, materialnej. Tu mowa jest o pokrzepieniu dusz i serc. Bóg działa w przestrzeni dla siebie naturalnej duchowej. Jeżeli wkracza w rzeczywistość fizykalną musi spełniać odpowiednie warunki. Pomoc nie może mieć wpływu na żadną osobę, w której naruszona by była wolność woli. Jeżeli przy okazji prawo przyrody musiałoby złamane, to jak najmniejszym kosztem. Przy tym ujawniane są najczęściej zamysły Boga, bo cuda takie są znakami, a znaki mają swoją rację bytu.
             Aby Bóg mógł zaspokoić nasze pragnienia musi rozwiązać skomplikowany układ równań wszystkich towarzyszących działań. Jak wiemy, nie wszystkie układy równań mają rozwiązanie. W takim przypadku trzeba czekać na zmianę układu. Prosząc o coś Boga trzeba być cierpliwy. Bóg nie zapomina naszych próśb. Jest On niesamowicie wierny swoim wyznawcom. To jeszcze jedna prawda religijna: To Bogu zależy na ludzkim szczęściu.  Dusza potrzebuje radości tak jak płuca powietrza (św. Franciszek z Asyżu). Jezus zapewnia: " Ja przyszedłem po to, aby [owce] miały życie i miały je w obfitości." (J 10,10).
            Pomoc w sferze duchowej dotyczą najczęściej problemów moralnych. Jezus przypomina: "uczcie się ode Mnie" (tamże).
             Jezus zwraca się do wszystkich, wierzących i niewierzących, świętych i grzeszników: "Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście" (Mt 11,28).
              Omawianą perykopę puentuje werset: Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie"  (Mt 11,30). To znaczy, że wszystko to co związane jest z duszą zaznaczone jest ofiarą Jezusa. Wszystko co czyni człowiek musi przechodzić przez soczewkę Jego Męki i Odkupienia. To pozwala czasem zrozumieć, że niektóre zdarzenia w życiu, bolesne, muszą zaistnieć. One to  w tym duchu zmieniają swój smak:  stają się słodkie.
            Użalanie się nad sobą i pasywności Boga może powodować, że Jezusowi dostarczamy nowych cierpień.