Modernizm katolicki w filozofii i w teologii
katolickiej pojawił się na przełomie
XIX i XX wieku. Głównymi przedstawicielami byli Alfred Loisy[1],
George Tyrrell, Maurice Blondel, Edourd Le Roy i Louisa Duchesne. Na poglądy modernistów miały wpływ
osiągnięcia dziewiętnastowiecznej
nauki oraz filozofii. Duży wpływ wywarł na nich Henri-Louis Bergson
(1859–1941), francuski filozof, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie literatury
(1927), twórca intuicjonizmu.
Moderniści zajmowali się zagadnieniem
dogmatów w Kościele katolickim. Uważali, że dogmaty
Kościoła katolickiego mają historyczny
charakter i ewoluowały w przeszłości łącznie z samym Kościołem. Dlatego też
moderniści dopuszczali zmianę doktryny Kościoła posuniętą nawet do zmiany
dogmatów. Doktryna miała odpowiadać swojej epoce na tle doświadczeń życiowych w
konkretnym czasie i miejscu. W rezultacie nie mogą one mieć charakteru
powszechnego i niezmiennego, gdyż w nieustannie zmieniającym się świecie wiara
religijna się rozwija. Ponadto konsekwencją przyjęcia modernistycznego punktu
widzenia, była możliwość pozostawania w Kościele mimo zaprzeczania dogmatom
ogłoszonym w dawnych wiekach: były one prawdziwe w momencie ogłoszenia,
natomiast w danej chwili prawdziwe mogą być poglądy całkiem odmienne.
Przekonanie o ewolucji dogmatów kontrastuje z zaaprobowaną przez Kościół
katolicki opinią kardynała Newmana
o rozwoju doktryny katolickiej, jej ciągłości i niezależności od epoki
historycznej.
Moderniści zajmowali się analizą Biblii
w oparciu o jej tekst, bez zwracania uwagi na komentarze np. Ojców Kościoła. Jednocześnie krytyka tekstu
była racjonalistyczna.
Alfred Loisy twierdził, że
tradycyjna wizja teologii wymaga gruntownych reform, wiążących się z
koniecznością nowego ujęcia wiarygodności Pisma Świętego. Jak podkreślał, nie
powinno brać pod uwagę nadprzyrodzonego charakteru tekstów świętych, ale raczej
poszukiwać ich historycznego wymiaru dokumentalnego: Tekst Pisma Świętego
należy ujmować jedynie racjonalnie i historycznie.
Prawdy wiary nie miały być odzwierciedleniem rzeczywistości (co najwyżej jej
symbolami), ale normami postępowania. Według sławnego przykładu dogmat
"Bóg jest osobą" miał w istocie oznaczać "traktuj Boga jako
osobę". Tylko normy, a nie poglądy można bowiem nakazać.
Noblista uważał, że dopiero po śmierci
Jezusa uczniowie zaczęli postrzegać Go jako Syna Bożego.
Katoliccy tradycjonaliści twierdzą,
że modernizm katolicki był przesiąknięty ideami masońskimi,
których w żaden sposób nie można pogodzić z katolicyzmem. Pisma Loisy zostały
wciągnięte na indeks w 1903 roku. Wielu modernistów została zmuszona do
milczenia. Zmuszano księży do złożenia przysięgi antymodernistycznej. Odmówiło podpisu
40 księży.
Powyższy tekst piszę z obawą, że moje
poglądy pomodernistyczne mogą być przez Kościół odrzucone. Nie mają one nic
wspólnego z poglądami masońskimi. Prawda z trudem przebija się przez starą
tradycję teologiczną. Odczuwa to obecny papież Franciszek, który ujawnił nowsze
spojrzenie na wiarę i posługę kościelną. Ma on odwagę zmierzać się z opiniami
krytycznymi. 62 świeckich i duchownych z 20 krajów wystosowało pismo do papieża
zarzucając mu poglądy zmierzające do schizmy wewnątrz Kościoła.
Nie jest to nic nowego. Św. Janowi
Pawłowi II w ciągu jego pontyfikatu postawiono aż 101 tego rodzaju zarzutów.
Nie zaszkodziło to mu zostać świętym Kościoła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz