Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 28 stycznia 2013

Ewangelia wg Mateusza cz.16

 

          Trzeba podkreślić, że oddanie się Jezusowi znaczy tyle co wyrażenie wiary w istnienie Boga. Nie jest to żadna idolatria. Jezus reprezentuje cieleśnie Ojca: kto Mnie przyjmuje, przyjmuje Tego, który Mnie posłał (Mt 10,40). Kto miał to szczęście poznać Jezusa osobiście mógł zakochać się w Nim cieleśnie. Nam pozostaje kochać Go duchowo. Wszelkie obrazy pokazują jedynie wizje artystyczne malarzy. Jezus może mieć skórę koloru czarnego. Nie ma to znaczenia. Całun Turyński, ciągle badany, gdyby pokazywał prawdziwe oblicze Jezusa byłby fenomenem niezwykłym. Jeżeliby pokazywał prawdę, to oblicze Jezusa jest  piękne. W sumie nie w tym rzecz.
          Mateusz ciekawie pisze:  Kto przyjmuje proroka, jako proroka, nagrodę proroka otrzyma. Kto przyjmuje sprawiedliwego, jako sprawiedliwego, nagrodę sprawiedliwego otrzyma (Mt  10,40). To niezwykła ekonomia. Im więcej zainwestuje się w wiarę Jezusa, tym obfitsze będą plony. Dlaczego? Ludzkie dobre uczynki odbite od Niebios, wzmocnione darem łaski wracają i stają się nagrodą. Dziwna to mechanizm, ale niezwykły.
          W życiu ziemskim ciągle oczekuje się zapłaty za uczynki. Smutek ogarnia człowieka, gdy są niezauważone przez innych. U Boga nigdy: nie utraci [się] swojej nagrody (Mt 10,42).
          Jan Chrzciciel jest ważną figurą w działalności Jezusa, choć nie do końca  wiadomo, czy znali się osobiście przed spotkaniem. Wszyscy ewangeliści wspominają o nim, co powinno dokumentować jego istnienie i działalność. Jan, jak inni, oczekiwali mesjasza, odnowiciela politycznego. Kiedy dotarła do niego pogłoska o działalności Jezusa, będąc w więzieniu: posłał swoich uczniów  z zapytaniem: «Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać? (Mt 11,2). Jezus nie odpowiedział twierdząco, tak ja jestem mesjasze, ale wydał dyspozycję: Idźcie i oznajmijcie Janowi to, co słyszycie i na co patrzycie: niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci doznają oczyszczenia, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię. A błogosławiony jest ten, kto we Mnie nie zwątpi» (Mt 11,4–6). Chciał w ten sposób przekazać, że jest kimś innym, niż oczekiwano. Jan z pewnością był zdumiony i z szokowany. Czy Jezus jest tym oczekiwanym mesjaszem, czy innego należy oczekiwać (Mt 11,3). Jan zrozumie posłannictwo Jezusa w chwili spotkania z Nim.
          Mateusz próbuje wykorzystać postać Jana to własnej koncepcji teologicznej. Zwiększając autorytet Jana, tym samym autoryzuje Jezusa. Perykopa Świadectwo Jezusa o Janie jest prawdopodobnie samodzielną wykładnią Mateusza. Wykorzystał do tego tekst proroctwa z Księgi Malachiasza: Oto Ja posyłam mego wysłańca przed Tobą, aby Ci przygotował drogę (Mt 11,10).
          Warto przy tej okazji wyjaśnić. W Księdze Malachiasza jest napisane: Oto Ja wyślę anioła mego, aby przygotował drogę przede Mną (Ml 3,1). Słowo „anioła” Mateusz zamienił na wysłannika Jana. Jeżeli anioły miałyby być istotami realnymi, to Mateusz dokonał nadużycia. Jeżeli „anioł” jest pojęciem symbolicznym (konceptualnym), to Mateusz jest wolny od tego zarzutu.
          Ciekawe jest też proroctwo Malachiasza. Mówi ono o nadejściu Sprawiedliwego: Albowiem On jest jak ogień złotnika i jak ług farbiarzy. Usiądzie więc, jakby miał przetapiać i oczyszczać srebro, i oczyści synów Lewiego, i przecedzi ich jak złoto i srebro, a wtedy będą składać Panu ofiary sprawiedliwe.  (Ml 3,2–3), który będzie sądził (przecedzał) grzeszników. Nie ma tu mowy o mesjaszu politycznym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz