Papież Jan XXIII (1958–1963) wybrany na „chwilę”, aby znaleźć
godnego kandydata. Miał 77 lat. Był jowialny, dobrotliwy, bezpośredni i
przyjazny ludziom, nie znosił pozy. Nikt nie przypuszczał, że ten człowiek
dokona przewrotu w Kościele. Od początku wszystkich zaskakiwał swoją normalnością.
Nagminnie łamał i nie przestrzegał etykiet watykańskich. Zachowywał się
normalnie, choć czuł się więźniem kardynałów i kurii. Jak sam rozbrajająco
mówił, że niewiele może. Wielokrotnie jednak udało mu się wyrwać z ich
izolacji. 25 stycznia 1959 r. papież zaskoczył wszystkich. Poinformował, że
zwoła sobór! Założenia były piękne. Sobór nie miał na celu ani potępiania
błędów, ani ogłaszania nowych dogmatów. Miał jedynie dostosować sposób
głoszenia wiary chrześcijańskiej do odmiennego świata, od którego Kościół zbyt
długo był izolowany. Kościół jest niczym ogród, który trzeba pilnie
uprawiać, nie zaś muzeum starożytności. To Kościół wszystkich ludzi, głównie
ubogich, zaś głową Kościoła nie jest papież, ale Chrystus. Sobór rozpoczął
się sporem. Odrzucono przygotowany przez kurię scenariusz. Miał on podejmować
samodzielne decyzje, a nie stanowić zgromadzenie zastraszonych uczniaków przez
apodyktycznego nauczyciela, jak sobór zwołany przez Piusa IX w roku 1870. Sobór
zapowiadał bardzo ciekawy przełom w
historii Kościoła. Niestety, po pierwszym jego
posiedzeniu Jan XXIII odszedł do
Ojca Niebieskiego.
Papież miał wielu przeciwników. Niektórym trudno było się przestawić,
tak niezwykłe były zmiany wprowadzone w życie kościelne. Uważają oni, że wiele
złego uczynił dla Kościoła. Ja tak nie uważam. Owszem pogonił kota tym którzy
korzystali z przywilejów. Papież myślał wyłącznie o Bogu i człowieku. Jak
mówił: Albowiem kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować
Boga, którego nie widzi. Papież dążył do
zbliżenia się wszystkich Kościołów. Kościół Prawosławny traktował jak
równy katolickiemu pod każdym względem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz