Kiedy
odbywają się wybory w ważnych sprawach, najczęściej żywi się nadzieję, że idzie
ku lepszemu. Rozczarowanie przychodzi po czasie, kiedy „wybrańcy losu” nie
spełniają naszych oczekiwań. Takie nadzieje miałem kiedy wybierano abp
Stanisława Dziwisza na metropolitę krakowskiego, abp Kazimierza Nycza na
metropolitę Warszawskiego, abp Józefa
Michalika na metropolitę przemyskiego i przewodniczącego Konferencji
Episkopatu Polski w latach 2004–2014. Najmniejsze rozczarowanie zrobił na mnie
Kazimierz Nycz. No cóż. Należy on do elit mocno ze sobą powiązanych. Trzeba
mocnego charakteru, aby przebić się ponad układy. Póki co, udaje się to
obecnemu papieżowi Franciszkowi. Na jego ocenę przyjdzie jeszcze czas. Obecnie
wybrano bp. Wojciecha Polaka na Prymasa Polski. Jego wcześniejsze wystąpienie
telewizyjne spodobało mi się. Miał odwagę podjąć słuszną krytykę
nieobyczajowości w kościele. Zyskał tym
parę plusików. W pierwszej chwili ucieszyłem się tym wyborem, ale kilka migawek
telewizyjnych popsuło mi dobry nastrój. Nie jest to trudne do zaobserwowania,
gdy ktoś przyjmuję postawę tryumfatora (np. Wałęsa). To jeszcze nie jest
grzechem. Widać, że bp Wojciech Polak ucieszył się nominacją. Kiedy zobaczyłem
na ekranie telewizyjnym migawkę, jak usłużni podopieczni (było ich czterech)
chronią go parasolem przed deszczem, kiedy on miał ręce niezajęte, wróciły
wspomnienia celebracji wielkich tego świata. Nadgorliwość podopiecznych była
przesadnie usłużna. Ktoś powie. Nic to, ale drobne zdarzenia składają się na pewną całość.
Ostatnie wieści ze świata, kłótnie polityków, sprawa Ukrainy,
nagłośnienia o wypadkach, ten sam bełkot PISu, link http://www.youtube.com/watch?v=iIHLaz9BuTU,
który mi przysłał anonimowy nadawca o teorii spiskowej dziejów, zaważyły na moim
podłym nastroju. Nie mam tyle czasu, aby zagłębiać się w historyczne materiały
źródłowe. W zasadzie jestem dogmatykiem. Owszem wiedzę ogólną posiadam, ale nie
na tyle, aby ferować wyroki i opinie. Trudno jest mi też podejmować dyskusję na
temat związków tajemnym i ich powiązań. Wiem tylko tyle, że tam, gdzie coś się
ukrywa jest z założenia złem. Podły nastrój powoduje, że uogólniam niechęć do
wszystkich organizacji, wszelakiego sortu. Należeć do organizacji, to przede
wszystkim zgoda na posłuszeństwo wobec nielicznych. Zanika wtedy ludzka
osobowość. Tak samo trzeba patrzeć na przynależność do kościoła (to też jest
organizacja).
Marzy mi się czysta wiara, oparta na naukach Jezusa. On Jeden mnie nie
zawiódł. Nie karze mi podporządkowywać się ludzkiej głupocie, hierarchii,
nakazom i zakazom. Drogowskazem jest własne sumienie.
Być
może, to ja jestem „niedostosowany” do dzisiejszych realiów. Kto wie?
Bardzo interesujący motyw parasola... Niekiedy bywa tak, że chciałoby się zmoknąć na deszczu, nie roztopić się w niedogodnościach natury, ale czy wówczas trzeba powstrzymywać tych, którzy biegną z ochroną? Mogłoby zdarzyć się tak: prymas dziękuje i odsuwa od siebie ludzi z parasolem, moknie na deszczu (komentarz - robi to na pokaz), mógłby przejąć parasol we własne ręce i sam się ochronić ( komentarz - awansował i już chce wszystko sam!), jak by nie postąpił - może to być postrzegane na różne sposoby, innymi słowy : i tak źle , i tak niedobrze. Ja bardzo ucieszyłam się z takiego wyboru Prymasa i gotowa jestem biec z parasolem, byle tylko media i współczesna agresywna oraz pełna uprzedzeń do wszystkich rzeczywistość nie zmieniła ks. Wojciecha Polaka.
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz. Odczytuję u Pani to samo pragnienie wszelakiego dobra.
OdpowiedzUsuńOciepliła Pani moje serce i zmniejszyła obawy. Spróbuję bezkrytycznie zaufać nowemu Prymasowi. Niech weźmie "parasol" we własne ręce i niech ochroni nas wiernych od wszelakiego zła, jednocześnie chroniąc siebie samego.
Pozdrawiam serdecznie.