Współczesna myśl chrześcijańska przez powszechną sekularyzację w
zasadzie degraduje rozum, co w samym punkcie wyjścia poniża człowieka. Lęka się
przed naukami świeckimi, jakby przed rozumem. Teologia katolicka broni się
przez głoszenie absurdalnych tez. Forsuje tezę, że Boga poznaje się bez rozumu
(tylko wiarą). Tym samym odbijają zarzut niewierzących, że Bóg jest Wielkim
milczeniem i mówi przez milczenie. To jest nieprawda. Bóg mówi, a człowiek, gdy
chce, może Go wysłuchać. Na ten temat już pisałem: Każda dobra myśl jaka
przychodzi do człowieka jest głosem Boga. Nie należy jej odrzucać. Zła myśl
jest autorstwa jedynie człowieka.
Pragnę zaakcentować, że Bóg przed nami odkrył się na tyle przez wieki,
że można pojmować zamysł Boga. Dlaczego świat jest taki jaki nam się jawi.
Trudnym zagadnieniem jest postać Jezusa w koncepcji teizmu. To pole
ciągłych poszukiwań odpowiedzi. Sama teza, że Bóg poradziłby sobie bez Jezusa
jest raczej oczywista. Ona podpowiada, że w zasadzie działalność i ofiara
krzyża Jezusa nie była potrzebna. Z drugiej strony niezwykłość zdarzenia
prowokuje do myślenia odwrotnego. Obecne moje wnioski należy traktować jako
robocze, podlegające dalszym rozważaniom. Mam w tej chwili dwie hipotezy.
Jedna, że Bóg tak chciał i Jezus jest z koncepcji Boga, a druga, że Człowiek o
imieniu Jezus wyszedł Bogu naprzeciw i z własnej woli zmienił bieg wydarzeń. Z
tych dwóch hipotez rodzi się myśl, że tak jak człowiek jest autorem zła i przez
to wpłynął na historię świata, tak przez Człowieka-Jezusa świat otrzymał
narzędzia zbawienia. Bóg tak uszanował i umiłował człowieka, że pozwolił mu już
na działania o charakterze wieczności, nieskończoności (do tego jest potrzebna
Boska natura – Akt wywyższenia). Bóg niejednokrotnie poniżał się, schodził ze
swojego piedestału, aby człowiek mógł zabłysnąć. Stąd zrodziła się moja miłość
do Boga jak i człowieka. W ten sposób
narodziła się nieprawdopodobna relacja pomiędzy Bogiem a człowiekiem. Ona trwa,
jest historyczna i w skutkach na przyszłość. Nie można cofnąć ofiary krzyża, bo
ona stała się skuteczna. Bóg już dopuścił realnie człowieka do swojego planu
stwórczego. Trzeba koniecznie poszerzyć ewangelię o te zagadnienia. Wierni
winni być świadomi odpowiedzialności. Muszą wiedzieć kim są i jaki jest ich
status. Najwyższy czas wsłuchiwać się w głos Boga, traktować Go jako
rzeczywistego Stwórcę, poddać się Jego woli, bo wszystko, co od Boga pochodzi
jest dobre.
Nie
należy na siłę szukać przeżyć mistycznych, i szukać dróg do niej przez różne
instruktaże (metody), bo one są
zarezerwowane dla nielicznych (którzy tego naprawdę pragną), a głównie dla nieba. Czynione starania nie mogą
być formą nacisku na Boga, bo to niezgodne jest z dekalogiem (nie będziesz
wzywał Pana Boga nadaremnie) i ewangelią: Nie będziesz wystawiał na próbę Pana, Boga swego
(Mt 4,7); Pwt 6,18).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz