Należy mieć na uwadze, że stosowany język nie odsłania
całej prawdy – lecz otwiera się na nią. Prawdę się przyjmuje, ale też i doświadcza (sacrum). Dopiero te dwa
mechanizmy dają pełniejsze rozeznanie. Apostoł Paweł mówił Choć bowiem
niewprawny w słowie, to jednak nie jestem pozbawiony wiedzy (2 Kor 11,6),
czyli doświadczenia religijnego (sacrum).
Jedną z tajemnic jest kerygmat (przepowiadanie)
wywyższenia Jezusa Chrystusa. W Ewangelii Jana czytamy: A jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak musi być wywyższony Syn Człowieczy
(J 3,14). Imperatyw "musi" jest wskazaniem, że tak należy uczynić. A
więc wywyższenie Jezusa następuje z woli człowieka. Czy Bóg został zapytany o
zgodę, czy dał przyzwolenie? Ewangelista dalej tłumaczy: aby
każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne (J 3,15). Imperatyw staje się
warunkiem zbawienia. Jan pisze: Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego
Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie
wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił,
ale po to, by świat został przez Niego zbawiony (J 3,16–17). Takie
tłumaczenie zadawala gdyby nie kolejne zdania: Kto
wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony,
bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego (J 3,19). Te dwa zdania
całkowicie nie wywodzące się z nauki Jezusa podważają wiedzę autorów
kerygmatu. U Boga nie ma potępienia. Co
najwyżej człowiek sam się ustawia w pozycji niekomfortowej.
Kościół uważa jednak, że za czynnością wywyższenia Syna
Człowieczego stoi Bóg, Powołuje się na formę passivum divinum – żeby został
wywyższony. Tę prawdę przekazuje na etapie katechumenatu, a więc
podstawowym. Rozstrzygnięcie pozostawiam czytelnikom. Mnie jednak teza ta nie
przekonuje. Nie otrzymuję też odpowiedzi na moje wstępne pytania: Czy Bóg
został zapytany o zgodę i czy dał przyzwolenie? Zdaję sobie sprawę, że Bóg
milczy i moje pytania trącają złośliwością. Nie w tym rzecz. Trzeba przyjąć to
z pokorą, że transcendentny Bóg przemawia do człowieka na poziomie odczuć
duchowych. Kto pragnie mnie przekonywać, wystarczy, że powie, że tak to czuje,
odbiera duchem. Wolę pozostać na stanowisku odczytywania wiary niż
bezpośredniego przekazu bożego. Uważam to za nadużycie wobec Boga.
Autorzy perykopy na podstawie własnej tezy idą dalej i
głoszą poemat o miłości Boga: Tak
bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w
Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne (J 3,16). Czy to
przesłanie nie powoduje odruchu buntu tych, którzy mają wątpliwości w wierze?
Podobnie można odczytać epizod miedzianego węża ze ST: I jak Mojżesz
wywyższył węża na pustyni (J 3,14). Kto spojrzy na węża będzie uzdrowiony.
Ten imperatyw również jest zaskakujący.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz