Tora jest księgą ukazującą wielkie pragnienie kontaktu z
Bogiem. Choć jest niewidzialny, był i
jest wyczuwalny duchowo. O tym nie trzeba przekonywać. Najlepiej wiedzą sami
zainteresowani. Bóg jest dla nich kimś bardzo bliskim. Niekiedy rodzi się z Nim
wielka zażyłość. Gdyby można było pozostać z Bogiem w relacji wyłącznie wewnętrznej, bez zewnętrznej
egzaltacji i manifestacji byłaby to miłość platoniczna – najpiękniejsza,
czysta, niczym nie skażona.
Niestety, człowiek ma w sobie wiele skłonności. Jedna
polega na potrzebie uzewnętrznianiu swoich uczuć. To co piękne wystawia się na
pokaz publiczny, tym samym na ludzką ocenę. Ona powoduje, że niekiedy miłość
blednie, osłabia się i traci pierwotny blask.
Hagiografowie pisząc o miłości do Boga użyli obrazów, a
więc uzewnętrznili ją, pokazali, opisali i tym samym sprofanowali. Chcąc
przywrócić jej pierwotny blask użyto wszelkich środków literackich. W końcowych
efekcie powstała poniekąd karykatura relacji z Bogiem (np. dialog wizualny).
Wszyscy, którzy próbują odczytać prawdziwą relację z Bogiem muszą zaangażować
na nowo całą swoją za Nim tęsknotę. Muszą uruchomić swoje sanktuarium duchowe,
otworzyć się na sacrum. Wtedy czytanie Starego Testamentu spełni swoją rolę.
Moim zadaniem jest pokazywanie warsztatu pisarskiego (od
kuchni). Nie jestem jednak w stanie uwolnić się od tego magnesu bożego, który powoduje, że bez przerwy wkraczam w
duchowe sacrum. Kiedy piszę, do mnie, zaczyna przemawiać Bóg. Przyznaje się, że
wielokrotnie zaczynałem wykład mając przygotowaną tezę, a kończyłem zupełnie
inaczej (odkrywczo). Bóg mnie pociąga za sobą. Na bazie własnych skromnych
doświadczeń duchowych rozumiem Jezusa Chrystusa. On poszedł za Bogiem
całkowicie, duszą i ciałem. On zatracał się w Bogu. Tym sposobem sięgał po Boże
tajemnice. Jezus rozumiał Istotę nadprzyrodzoną i mechanizm
transcendentalności. Każdy z nas doznaje podobnie takie przeżycia. Najczęściej są one chwilowe i
zagłuszane troskami życia codziennego.
W czasach pisania Tory hagiografowie przeżywali podobne
stany. Swoje przeżycia i doświadczenia próbowali opisać. Natrafili na
niesamowite trudności. Brakowało słów do opisu tego, co czują. W końcu wybrali
drogę metaforyczną w oparciu o legendy, mity, przysłowia, alegoria. Poszukiwali
też wzorców w innych religiach. Na bazie tych prac powstała Księga (Tora),
która z jednej strony jest wyrazem ich natchnienia, ludzkiej wrażliwości, a z
drugiej ludzkiej pomysłowości.
Począwszy od Adama i Ewy do zaludnienia przez Żydów ziemi
Jerozolimskiej (krainy Kanaanu) cała opisana historia jest wstecznym proroctwem
o podłożu mitycznym. Owszem występują
gdzieniegdzie wzmianki historyczne, ale są one sporadyczne i mocno nieścisłe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz