Zmysły dostarczają
informacje, które stanowią bazę dla umysłu. Zapisane, stają się integralną
własnością danego człowieka, stanowią jego własny wewnętrzny świat. Nawet
odcięcie zmysłów nie pozbawia człowieka jego pamięci. Na bazie zapamiętanych
informacji człowiek może tworzyć nowe wrażenia, nowe przeżycia, nowe idee. W
mózgu człowieka są ośrodki odpowiadające np. za dobre samopoczucie. Poniekąd wewnętrzny
świat, zaspakaja podstawowe potrzeby człowieka. Wyjście na zewnątrz podyktowane
jest chęcią poznawczą. Poznane nowe rzeczy są wchłaniane do wewnętrznego świata
i stają się osobistą własnością. Tak jest z poznaniem Stwórcy. Raz poznany, staje
się naszym Bogiem. Człowiek obrazuje Go na własny, swój sposób i ma do Niego
osobisty, niepowtarzalny stosunek. Człowiek jako istota społeczna żyje w
ludzkiej populacji, w społeczeństwie. Jego wewnętrzny świat wchodzi w iterację
z innymi światami. Na tej bazie dochodzi do konfliktów, albo do integracji.
Zawsze pozostaje możliwość schowania się w swój wewnętrzny mały świat. Bóg
stworzył wielki Świat, który składa się z miliardów małych światów. Można
dopuszczać innych do własnego świata, ale zawsze jest to tylko jakiś tego
wycinek. Nie można do końca zgłębić drugiego człowieka. Każdy jest dla drugiego
pewną tajemnicą. W tym dopatruję się ludzką godność, którą każdy człowiek
otrzymuję w momencie narodzenia.
Jest jeden Stwórca, a
swoje odbicie ma w każdym człowieku. Ten swoisty politeizm jest Jego zamysłem.
Bóg tak ten Świat urządził. Człowiek, jako istota rozumna musi pogodzić makro
koncepcję z własnym mikroświatem.
W każdym człowieku
rodzą się uczucia. Mimo, że dotyczą innych, są własnością osobistą. One to powodują ogólne
samopoczucie szczęścia, radości ale i smutku, czy zgryzoty. Nie ma możliwości
dokładnie sklonować i przekazać swoich uczuć drugiej osobie. Każdy przeżywa
swój własny dramat. Swoje własne uczucia
trzeba chronić, pielęgnować, szanować.
Przekazywanie innym
swoich estetycznych doznań też jest przybliżone. Na to samo każdy ma swój gust
i upodobania. Człowiek jest dla siebie panem i władcą. W jego sumieniu
rozgrywają się dramaty, polemiki, a nawet sprzeczki sumienia. Każdy rozmawia z
Bogiem po swojemu.
Człowiek, który
uruchamia wolę czynienia innym dobra angażuje swój własny potencjał swojej
natury. Jego świat staje się twórczy. On na podobieństwo Boga staje się dawcą.
Jego istnienie nabiera sensu.
Kto zamyka się w swoim
świecie i nie daje nic z siebie jest osobnikiem zbytecznym. Świat nie ma z
niego żadnego pożytku. Żyje siłą bezwładności, z rozpędu, zmierza do nikąd. To
co rodzi się w jego umyśle może być wielkie, odkrywcze, ale pozostaje dla innych
martwe i bezużyteczne. Takich sobków jest wielu na świecie. Mają prawo żyć, bo
doznali życie w darze, ale dla innych są to zwykłe smutasy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz