W modlitwie Chrystusa czytamy: "Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj" (Mt 6,11).
Słowa te nie tylko są prośbą skierowaną do Stwórcy, ale informacją, że
wszystko, co posiada człowiek, do Boga należy. Chleb jest tu symbolem wielu
dóbr. Wielu uważa, że do dorobku
dochodzi się ciężką pracą. Zgoda, ale Bóg generuje jego nadbudowę aksologiczną.
Wszystko ma swoją wartość. Na pustyni woda jest cenniejsza niż złoto. Poczucie
posiadania zależy od okoliczności. Putin jest bardzo bogatym człowiekiem, ale
braknie mu życia na skonsumowanie majątku.
Samo posiadanie jest tylko przynależnością dóbr. Właścicielem ich jest
tylko Stwórca. Kto mówi, że posiada, sam siebie oszukuje. Człowiek może jedynie
dzierżawić to, co Bóg mu udostępnia.
Informacja powyższa może sugerować gruntowne podporządkowanie
się i uzależnienie się od Stwórcy.
Człowiek przychodzi na świat nagi i nagi odchodzi. Sam nie ma nic.
Opinia nieprzemyślana
może być niesprawiedliwa. Rzeczywistość należy odbierać w sposób
naturalny. Można by zadać sobie pytanie, a jak mogłoby być inaczej? Kto to
rozumie nie ma problemu z zaakceptowaniem stanu rzeczy.
Bóg jako właściciel wszystkiego, w pewnym sensie,
wprowadza ład i porządek. Człowiek jest jednak depozytariuszem boskich
własności. Mówi się również, że jest Jego dziedzicem. To nie mało. Może używać,
uprawiać i dysponować boskimi dobrami. Jeżeli robi to z głową, to może
przyczynić się do wszelakiego dobra z tego wynikającego. Ten kto posiada
powinien dzielić się z biedniejszymi, inwestować i powiększać kapitał. Na końcu
może cieszyć się dobrobytem i konsumpcją.
Dzieląc się z innymi musimy zachować rozsądek. Nadmierną
szczodrością można uczynić duże złego. Sam jest doświadczony swoją
niefrasobliwością i nadmierną miłością do dzieci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz