Nie ukrywam, że ostatnio dochodzą mnie informacje, po
których nie chce się żyć. Nie opisuję ich, bo nie chcę Was dołować. Na świecie jest ogólnie źle. Zło szerzy się wszędzie.
Wszystkiego winni są ludzie i ich aspirację sięgające nieba. Człowiek chciałby
zając pozycję Stwórcy i rządzić światem na swój sposób. Chce osiągnąć wiele i
mieć dużo. Nie zdaje sobie sprawy, że nie on zaprojektował ten świat i nie on
będzie decydować o rzeczach generalnych i
ostatecznych. Najwyżej może sobie zgotować los nie do zazdroszczenia.
Kto myśli tylko o życiu ziemskim jest krótkowzroczny i niemądry. Jest napisane:
"Nie zdobywajcie złota ani srebra, ani miedzi do swych trzosów. Nie
bierzcie na drogę torby ani dwóch sukien, ani sandałów, ani laski!"
(Mt 10,9–10); "Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy
dzień sam o siebie troszczyć się będzie" (Mt 6.34). Pełną wiedzę ma
tylko Stwórca: "U was zaś nawet włosy na głowie wszystkie są policzone"
(Mt 10,30). Zrezygnujmy z naiwności i pychy. Kto inny jest przed nami i Jemu
należy się chwała i uwielbienie. Trzeba zrozumieć swoją kruchość. Człowiek poza
kruchością istnienia jest naprawdę wielki, ale musi współistnieć w interakcji z
Stwórcą. Potrzebuje Sponsora i Obrońcę, który by go chronił. Trzeba z Bogiem
się bratać a nie wybierać drogę solową.
Kościół nas zawodzi, ale każdy ma w sobie instrument
porozumienia z Bogiem. Każdy może indywidualnie z Nim porozmawiać, poprosić,
poskarżyć się i ponarzekać. Własnym
przykładem poświadczam, że warto. Bóg nam nie daje, ale chroni, wspiera,
podtrzymuje na duszy, wzmacnia duchowo. Opatrzność Boża jest instrumentem
zbawienia. Mimo trudów i cierpień każdy może wyjść z tego zwycięsko. Trzeba
zdać sobie sprawę o co się gra. Kto
stawia na doczesność jest marnym graczem, trzeba w perspektywie sięgać nieba.
Wieczność, naprawdę, zaczyna się po śmierci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz