Wielokrotnie
zastanawiałem się jak najprościej i prawdziwie ująć własną wiarą, aby się pod
nią podpisać i być odpowiedzialny przed Bogiem i ludźmi. Pisać mądrości to
jedno, a mieć własny stosunek do wiary to drugie. Najważniejsze, abym znalazł
odpowiednie słowa do opisu własnej wiary.
Wydaje mi się, że
wiedza fizykalna ukształtowała u mnie stan wiedzy. Bóg istnieje i jest
Przyczyną i Stwórcą Świata. Do tego wiara nie jest mi potrzebna. Dowodów na to
jest tysiące i rozkoszuję się ich treściami.
Człowiek jest tym
stworzeniem, który został powołany do głoszenia Jego istnienia i rozgłaszać o
Nim wieści i Jego dziele. Trudno zaprzeczyć, że w koncepcji Boga człowiek
stanowi bardzo ważny element. Nie trudno dojść do Prawdy, że człowiek musi
istnieć wiecznie.
Bóg chciał dać o
sobie znać. Po ludzku to małostkowe, ale inne rozwiązanie nie byłoby możliwe.
Człowiek bez przerwy potrzebuje Bożej Opatrzności, bo jest tylko stworzeniem.
Jeżeli o tym zapomina, to z biegiem czasu staje się karykaturą bożka. Jest dla
siebie panem i bogiem. Dla innych śmieszną postacią.
Aby ułatwić
Objawienie się Boga, powstał zamysł Wcielenia Boga w postać ludzką. Ten zamysł
doskonale zrealizował Jezus z Nazaretu. Nic nie dzieje się bez woli Boga, ale
uważam, że to Jezus doskonale odczytał wolę Stwórcy i nadał temu pomysłowi
realny bieg. Tym samym człowiek został
dowartościowany do roli Osoby Boskiej. Jezus, sam pomysł uhonorował własnym
darem odkupieńczym. Człowiek narzucił Bogu własną koncepcję. Dyskusyjne jest,
że bez tego daru sam Bóg mógłby odkupić ludzkie słabości i niedoskonałości, ale
liczy się dar Jezusa. Z pewnością nie miałby z tym problemu, ale Jezus nadał
człowiekowi wysoką rangę. Jezus swoją śmiercią
przyłożył pieczątkę i tym samym akt odkupieńczy należy się zarówno Bogu
co człowiekowi.
Teraz rozumiem
małostkowość Boga. Dzięki niej człowiek stał się bytem niemal doskonałym. Stał
się dziedzicem Ojca Niebieskiego.
Nie uprawiam
idolatrii, ale dostrzegam to wszystko w koncepcji stworzenia. Czasy nadeszły
takie, że prawdy i tajemnice boże stają się odczytane. Od Jezusa zaczyna się moja wiara. Nie jest
dla mnie ważna faktografia wydarzeń, ale idea, która jest we mnie. Wierzę w
Boskie Wcielenie bo dobrze się z nią czuję. Treść ewangeliczna zabezpiecza moje
pragnienia. Dzięki pojęciu Aktu
działającego, którego jestem przynajmniej współautorem, pozbyłem się
niebezpieczeństwa politeizmu. Podobnie
moje dynamiczne spostrzeganie świata rzeczywistego
i nadprzyrodzonego w pełni zadowala mnie rozumowo. Pod względem moje wiary
jestem szczęśliwy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz