Cierpienie jest przemijającą próbą zesłaną przez Boga,
który wynagradza je tym większą pomyślnością. Problem w tym, że cierpiąc trudno
jest odczytać zamysły Boga. Każdy cierpiący zadaje podobne pytania: "kiedy
skończy się udręka". Wiele jest tekstów w Piśmie Świętym (Księga
Hioba, Tobiasza) mówiących o Opatrzności Bożej. Rozwiązanie jest zawsze po
myśli Stwórcy. Jak się nie polepszy, to w ostateczności śmierć przynosi
ulgę. Tymi słowami zachowuję się jak mieszkańcy Betulii. Ukrywam w nich żal
i pretensję do Boga. Może wielu tak myśli, patrząc tylko ze swojej perspektywy
wygodnego życia: "Jak będę miał życie w miarę spokojne to będę
postępował etycznie".
Ja doświadczając namacalnie zubożenie i utratę zdrowia
szukam sensu zamysłu Bożego. Bywa różnie, bo dotykają mnie słabości ducha, ale
niekiedy dostrzegam, że obecne moje życie nabrało rumieńców, ożywiło się, stało
się walką o przetrwanie. Zadaję sobie pytanie: "Uda mi się
przezwyciężyć trudności czy poddać się". To nic, że nie jestem
właścicielem domu, że nie mam zegarka,
a 19 letni samochód już sprzedałem. Poznam życie zwyczajnych ludzi, którzy
codziennie korzystają w miejskiego transportu. Potrzebny czas można odczytać w
komórce. Życie skromne jest zdrowsze. Czas uprzyjemniam sobie angażując
wyobraźnię. Jej nie brakuje, a daje olbrzymie możliwości. Wyostrzam wzrok aby
dojrzeć otaczające mnie piękno przyrody. Konieczność pracy zmusza mnie do
dyscypliny utrzymania zdrowia. Na szczęście już nie palę (nie ukrywam, że
lubiłem sobie puszczać dymek – adiafora, czyn moralnie obojętny). Rozmyślanie o
przyczynach kłopotów zamknąłem jednym momencie, w październiku poprzedniego
roku. Ten zabieg nie pozwala mi mieć do nikogo pretensji. Stało się i basta.
Otrzymałem nową rolę w theatrum życia.
I wszystko byłoby piękne, gdyby chodziło tylko o mnie. O
innych (mam na myśli żonę i dzieci) pozostała mi tylko modlitwa. Mam nadzieję,
że Bóg okaże się dla nich łaskawy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz