Łączna liczba wyświetleń

środa, 29 stycznia 2014

Gdyby tak zacząć wszystko od początku



          Gdyby tak wrócić do czasów, w których w sercach ludzi był tylko niepokój duchowy i pragnienie Boga, to czy mogłyby inaczej potoczyć się losy religii chrześcijańskiej? Kościół chrześcijański przejął podstawy wiary od religii żydowskiej. Czy był to dobry wybór?  Moim zdaniem, naród żydowski odczytując zamiary Boga zbyt szybko wykorzystał Go do swoich partykularnych interesów. Bóg stał się narzędziem dyscyplinowania narodu (np. prawa żydowskie włożone w „usta” Boga). Jednym z przykładów jest głoszenie przyjścia mesjasza, który miał przywrócić świetność i siłę tego narodu. Żydzi stworzyli bazę i narzucili kierunek teologiczny. Religia żydowska tylko pozornie ma akcenty uniwersalizmu. Owszem, można odnaleźć w Starym Testamencie fragmenty uniwersalne, ale są one  jednostkowe. Potwierdzeniem historycznym tego jest w zasadzie brak prowadzenia przez Żydów misji głoszenia swojej wiary. Żydzi do dzisiaj pozostali zamkniętym klanem religijnym. Wiara ich przekazywana jest tylko we własnym narodzie z ojca na dzieci (pomijam niewielkie próby historyczne na małą skalę). Żydom chodzi raczej o przetrwanie, niż ekspansję wiary w Boga. Kościół chrześcijański, przez Jezusa otworzył się na cały świat, ale pozostawił w swojej doktrynie żydowskiej spojrzenie religijne. Szkoda. Była okazja oderwania się od religii żydowskiej i pójścia własną drogą teologiczną. Niektórzy apostołowie zabiegali o taki kierunek (sobór w 49 r.) i chcieli zerwać z przeszłością. Niestety zwyciężyła opcja konserwatywna, pro-żydowska. Wiara została otoczona kokonem, który zamykał drogę do własnych poszukiwań teologicznych. W pierwszych wiekach, wielu próbowało zmienić istniejący stan rzeczy. Beton światopoglądowy na to nie pozwolił.

          Czas robi swoje. W ufności do Kościoła, przyjmowano bezkrytycznie głoszoną katechezę. Skutek jest taki, że reprezentanci duchowi (kler) przyjęli doktrynę wiary za jedynie słuszną. Tak dzieje się do dnia dzisiejszego.

          Kiedy poznaję naukę Jezusa, to mam wrażenie, że bardzo kościół zawiódł Jego oczekiwania. On głosił naukę ponadczasową, uniwersalną, pochodzącą od samego Ojca. Czy dzisiejsza katecheza jest spójna z nauką Chrystusa. Może tak, ale daleko odbiega od pierwowzoru. Zamiast stawiać akcenty na samego Stwórcę, Jego miłość oraz sens istnienia człowieka, nakazuje się wierzyć w istnienie jeszcze w inne byty konceptualne jak anioły, szatany, Trójcę Świętą, Ducha Świętego. Idolatria Maryi została doprowadzona niemal do jej boskości. Ostatnie doniesienia mówią, że Kościół chce ogłosić Maryję jako współuczestniczkę Ofiary krzyża. Nie mam nic przeciwko powoływaniu jej na Królową państwa (Polski). Była ona żywym człowiekiem, a więc ludzką jest rzeczą wywyższać ją na różne piedestały, ale od ofiary Jezusa wara.

          Ktoś może zapytać, to czemu nie założę nowego kościoła według fenomenologicznego (wszystko od początku) ujęcia wiary. Nie mam pewności, że powołanie Jezusa, Syna Bożego (Objawienie Boga) w religii żydowskiej nie było w koncepcji Boga. Jeżeli tak, a w to wierzę, trzeba nam zmieniać tylko to, co Bóg nam dał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz