Gdyby tak wrócić do czasów, w których w sercach ludzi był tylko niepokój
duchowy i pragnienie Boga, to czy mogłyby inaczej potoczyć się losy religii
chrześcijańskiej? Kościół chrześcijański przejął podstawy wiary od religii
żydowskiej. Czy był to dobry wybór?
Moim zdaniem, naród żydowski odczytując zamiary Boga zbyt szybko
wykorzystał Go do swoich partykularnych interesów. Bóg stał się narzędziem
dyscyplinowania narodu (np. prawa żydowskie włożone w „usta” Boga). Jednym z
przykładów jest głoszenie przyjścia mesjasza, który miał przywrócić świetność i
siłę tego narodu. Żydzi stworzyli bazę i narzucili kierunek teologiczny.
Religia żydowska tylko pozornie ma akcenty uniwersalizmu. Owszem, można
odnaleźć w Starym Testamencie fragmenty uniwersalne, ale są one jednostkowe. Potwierdzeniem historycznym
tego jest w zasadzie brak prowadzenia przez Żydów misji głoszenia swojej wiary.
Żydzi do dzisiaj pozostali zamkniętym klanem religijnym. Wiara ich przekazywana
jest tylko we własnym narodzie z ojca na dzieci (pomijam niewielkie próby
historyczne na małą skalę). Żydom chodzi raczej o przetrwanie, niż ekspansję
wiary w Boga. Kościół chrześcijański, przez Jezusa otworzył się na cały świat,
ale pozostawił w swojej doktrynie żydowskiej spojrzenie religijne. Szkoda. Była
okazja oderwania się od religii żydowskiej i pójścia własną drogą teologiczną.
Niektórzy apostołowie zabiegali o taki kierunek (sobór w 49 r.) i chcieli
zerwać z przeszłością. Niestety zwyciężyła opcja konserwatywna, pro-żydowska.
Wiara została otoczona kokonem, który zamykał drogę do własnych poszukiwań
teologicznych. W pierwszych wiekach, wielu próbowało zmienić istniejący stan
rzeczy. Beton światopoglądowy na to nie pozwolił.
Czas robi swoje. W ufności do Kościoła, przyjmowano bezkrytycznie
głoszoną katechezę. Skutek jest taki, że reprezentanci duchowi (kler) przyjęli
doktrynę wiary za jedynie słuszną. Tak dzieje się do dnia dzisiejszego.
Kiedy poznaję naukę Jezusa, to mam wrażenie, że bardzo kościół zawiódł
Jego oczekiwania. On głosił naukę ponadczasową, uniwersalną, pochodzącą od
samego Ojca. Czy dzisiejsza katecheza jest spójna z nauką Chrystusa. Może tak,
ale daleko odbiega od pierwowzoru. Zamiast stawiać akcenty na samego Stwórcę,
Jego miłość oraz sens istnienia człowieka, nakazuje się wierzyć w istnienie
jeszcze w inne byty konceptualne jak anioły, szatany, Trójcę Świętą, Ducha
Świętego. Idolatria Maryi została doprowadzona niemal do jej boskości. Ostatnie
doniesienia mówią, że Kościół chce ogłosić Maryję jako współuczestniczkę Ofiary
krzyża. Nie mam nic przeciwko powoływaniu jej na Królową państwa (Polski). Była
ona żywym człowiekiem, a więc ludzką jest rzeczą wywyższać ją na różne
piedestały, ale od ofiary Jezusa wara.
Ktoś może zapytać, to czemu nie założę nowego kościoła według
fenomenologicznego (wszystko od początku) ujęcia wiary. Nie mam pewności, że
powołanie Jezusa, Syna Bożego (Objawienie Boga) w religii żydowskiej nie było w
koncepcji Boga. Jeżeli tak, a w to wierzę, trzeba nam zmieniać tylko to, co Bóg
nam dał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz