Panie
Pawle. Czytając ewangelie doszedłem do wniosku, że one same podpowiadają wiele
wątpliwości dotyczących Jezusa Chrystusa. Nie będę je przytaczał, bo z
pewnością Pan to wie. Trzy ewangelie synoptyczne w podobieństwie swoim można
traktować jako jedno źródło, a Ewangelia Jana tylko w kilku sprawach potwierdza
synoptyczne. Wątpliwości nasunęły mi myśl, czy Jezus Chrystus, nawet
jeżeli żył, nie został wciągnięty w
pewną ludzką koncepcje Syna Bożego? Proszę rozwiać moje wątpliwości. Roman
Ma
Pan racje. Jest taka ścieżka rozumowania, która może doprowadzić do
wątpliwości, o których Pan wspomina. Trzeba zdać sobie sprawę, że Bóg jedynie
uzdolnił człowieka do Jego szukania. Sam nie objawił się zmysłowo. Owszem Jego
śladów działania jest mnóstwo na świecie. Nasza wiara o Nim pochodzi więc z
ludzkiego umysłu i serca. Ktoś powie – to człowiek wymyślił sobie Boga. Można
się z tym zgodzić zmieniając słowo wymyślił na słowo odczytał ze stanu
Prawdy. Wiara w Boga nie powinna przedstawiać trudności. Dowodów Jego działania
jest wiele. Trudniej jest z Jezusem. Studiując skromne źródła o Nim, ma się
mieszane odczucia i wątpliwości. Przyzna Pan jednak, że koncepcja Syna Bożego
jest arcydziełem. Jej twórcą jest zapewne Ojciec niebieski, który dał szanse Człowiekowi (Jezusowi) ją
odczytać i w nią się zaangażować. Można powiedzieć, że Jezus sam siebie
wykreował, ale Jego cel był ofiarny, a pobudki wynikały z miłości do Boga i do
człowieka. Bóg w nagrodę wywyższył Go do Aktu działającego. W wyniku powstały
wspaniałe teologie: teologia Objawienia się Boga oraz teologia Zbawienia
człowieka. Wspomniane teologie można odczytać w ewangeliach, ale są one
przykryte ówczesną mentalnością religijną. Prosty a genialny zamysł Boga
obwarowano zbędnymi pojęciami preegzystencji, cudami i legendami. To co proste
stało się złożone, niezrozumiałe, pełne obaw, strachu i gróźb. Konstrukcja
teologii propagowanej w nauce kościoła jest przerysowana i infantylna.
Koncepcje Boga dotyczą prostych dróg, a nie krętych.
Pana wątpliwości są jak najbardziej słuszne. Wystarczy przeczytać
genealogie Jezusa w wersji Łukasza i Mateusza. Obie są niespójne i z sufitu.
Ewangelia Jana robi wrażenie osobnego traktatu teologicznego. Widać w niej
opracowaną już koncepcję teologiczną. Aby wytłumaczyć narodziny Jezusa nauka
kościoła musi przywoływać dogmaty grzechu pierworodnego, Niepokalane poczęcie
Maryi, jej dziewictwo i inne. Jezusa od poczęcia traktuje się już jak Boga. Aby
te koncepcje były spójne trzeba było stworzyć kolejne uwarunkowania i
udziwnienia. To wszystko podaje się do wierzenia jako jedyną dogmatyczną
Prawdę. Zakręcić nie było trudno. Jak teraz to odkręcić?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz