Jestem w stałym podziwie i zastanawiam się jak dobrze
radzi sobie człowiek żyjąc wśród twardych przedmiotów, nieubłaganych sił
przyrody, ciągłych kataklizmów i żywiołów. Oprócz zagrożeń naturalnych człowiek
sam sobie zagraża przez wojny i wzajemne niechęci.
Człowiek jest bardzo kruchy w całym spektrum własności
ciała, od chwili poczęcia aż do śmierci. Sam nie bardzo ma wpływ, aby zapobiec
wszystkim nieszczęściom. Ciało narażone jest na skaleczenia i urazy. Wystarczy,
że lekko zachwieje się ciśnienie powietrza, a już człowiek odczuwa złe
samopoczucie. Temperatura ciała poniżej 36 stopni obezwładnia, a podwyższona
nie pozwala normalnie funkcjonować.
W ciele człowieka działają stałe mechanizmy utrzymujące
równowagę parametrów potrzebnych do życia. Na oko, nie bardzo to widać, ale
wewnątrz ciała rozgrywa się cała batalia ochronna organizmu. Organizm stale
mierzy kontrolnie np. poziom cukru, cholesterolu,
leukocytów i innych parametrów. Reaguje natychmiast, gdy równowaga ulega
zachwianiu. Brak równowagi uwidacznia się jako stan chorobowy. Ta ciągła walka
o prawidłowe parametry ciała ma znamiona opatrzności bożej. Widać tu
wyraźnie plan nakreślony przez Stwórcę. Można powiedzieć, że wygląda to tak,
jakby komuś na tym zależało. Kto mówi,
że Bóg nie interesuje się swoim stworzeniem jest w błędzie i jest ślepy na
powyższe zjawiska, które opisuję.
Oprócz kruchości ciała człowiekowi towarzyszy delikatność
psychiczna i emocjonalna. Brak miłości jest odczuwalny przez wszystkich ludzi,
młodych i starych. Widać to wyraźnie w rodzinie. Jej brak, głęboko rani i
powoduje, że człowiek nie może funkcjonować poprawnie. Na tę „chorobę” Bóg ofiarowuje siebie.
Wystarczy modlitwa, aby człowiek został wzmocniony na duchu.
Do niedawna forsowana była myśl, że kruchość człowieka jest owocem grzechu pierworodnego. Na szczęście coraz
częściej odchodzi się od tej błędnej tezy (katechezy). Człowiek zraniony rani
innych. Aby temu zapobiec trzeba niweczyć zagrożenia przez przebaczanie: I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom. Ważną terapią jest poznanie przyczyn swoich słabości. Niejednokrotnie
trzeba zaakceptować swój stan, a nawet trzeba sobie wybaczyć własne słabości. Samoakceptacja
nie może być jednak poddaniem się, ale rozumnym gospodarowaniem tego, co się
otrzymało od Boga. Biadoleniem nigdy nie osiągnie się tego, co w umyśle
jest idealne, wymarzone. Człowiek nie do końca może być panem własnego
losu, bo tor jego istnienia wyznaczają
nieuporządkowane zdarzenia losowe i biegnący czas. Warunki życia
człowieka są ze wszech stron trudne. Człowiekowi narzucone zostało cierpienie,
ale nie jako kara, ale jako motyw do działania, zapobiegania. Moc w słabości
się doskonali. Z drugiej strony należy podziwiać samą koncepcję i odwagę
Boga umiejscawiając człowieka wśród tylu niebezpieczeństw. Widocznie Bóg
człowiekowi zaufał i w niego wierzy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz