Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 5 stycznia 2014

Kruchość człowieka



          Jestem w stałym podziwie i zastanawiam się jak dobrze radzi sobie człowiek żyjąc wśród twardych przedmiotów, nieubłaganych sił przyrody, ciągłych kataklizmów i żywiołów. Oprócz zagrożeń naturalnych człowiek sam sobie zagraża przez wojny i wzajemne niechęci.

          Człowiek jest bardzo kruchy w całym spektrum własności ciała, od chwili poczęcia aż do śmierci. Sam nie bardzo ma wpływ, aby zapobiec wszystkim nieszczęściom. Ciało narażone jest na skaleczenia i urazy. Wystarczy, że lekko zachwieje się ciśnienie powietrza, a już człowiek odczuwa złe samopoczucie. Temperatura ciała poniżej 36 stopni obezwładnia, a podwyższona nie pozwala normalnie funkcjonować.

          W ciele człowieka działają stałe mechanizmy utrzymujące równowagę parametrów potrzebnych do życia. Na oko, nie bardzo to widać, ale wewnątrz ciała rozgrywa się cała batalia ochronna organizmu. Organizm stale mierzy kontrolnie np. poziom cukru, cholesterolu, leukocytów i innych parametrów. Reaguje natychmiast, gdy równowaga ulega zachwianiu. Brak równowagi uwidacznia się jako stan chorobowy. Ta ciągła walka o prawidłowe parametry ciała ma znamiona opatrzności bożej. Widać tu wyraźnie plan nakreślony przez Stwórcę. Można powiedzieć, że wygląda to tak, jakby komuś na tym zależało.  Kto mówi, że Bóg nie interesuje się swoim stworzeniem jest w błędzie i jest ślepy na powyższe zjawiska, które opisuję.

         Oprócz kruchości ciała człowiekowi towarzyszy delikatność psychiczna i emocjonalna. Brak miłości jest odczuwalny przez wszystkich ludzi, młodych i starych. Widać to wyraźnie w rodzinie. Jej brak, głęboko rani i powoduje, że człowiek nie może funkcjonować poprawnie.  Na tę „chorobę” Bóg ofiarowuje siebie. Wystarczy modlitwa, aby człowiek został wzmocniony na duchu.

          Do niedawna forsowana była myśl, że kruchość człowieka jest owocem grzechu pierworodnego. Na szczęście coraz częściej odchodzi się od tej błędnej tezy (katechezy). Człowiek zraniony rani innych. Aby temu zapobiec trzeba niweczyć zagrożenia przez przebaczanie: I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom. Ważną terapią jest poznanie przyczyn swoich słabości. Niejednokrotnie trzeba zaakceptować swój stan, a nawet trzeba sobie wybaczyć własne słabości. Samoakceptacja nie może być jednak poddaniem się, ale rozumnym gospodarowaniem tego, co się otrzymało od Boga. Biadoleniem nigdy nie osiągnie się tego, co w umyśle jest idealne, wymarzone. Człowiek nie do końca może być panem własnego losu, bo tor jego istnienia wyznaczają  nieuporządkowane zdarzenia losowe i biegnący czas. Warunki życia człowieka są ze wszech stron trudne. Człowiekowi narzucone zostało cierpienie, ale nie jako kara, ale jako motyw do działania, zapobiegania. Moc w słabości się doskonali. Z drugiej strony należy podziwiać samą koncepcję i odwagę Boga umiejscawiając człowieka wśród tylu niebezpieczeństw. Widocznie Bóg człowiekowi zaufał i w niego wierzy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz