Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 21 stycznia 2014

Problem cierpienia



          Niedawno rozmawiałem z pewną panią, która cały akcent rozmowy sprowadzała do dylematu cierpienia. Wielokrotnie pytała: czemu ma służyć cierpienie? Nie potrafiła sama poradzić sobie z tym problemem.

          Trzeba na samym wstępie  zaznaczyć, że cierpienie jako zjawisko jest tajemnicą Stwórcy. Czy człowiek jednak nie może choć trochę poznać jej, aby cierpienie choć częściowo zrozumieć i może zaakceptować?

          Proszę zauważyć, że kiedy podejmuje się jakichkolwiek trud (np. wychodząc na wysoką górę), to trud sam w sobie jest jakiś mniejszym, czy większym cierpieniem. Ono oczywiście przeszkadza w osiąganiu celu, tak więc można uznać, że samo cierpienie w sobie jest czymś złym. Z drugiej strony zdobycie góry wiąże się z radością. Wtedy mało kto narzeka na trudy i cierpienia. Cieszy się osiągniętym celem. Patrząc na to chłodno, to przez cierpienie (trud) dochodzi się do celu. Wymyślony przykład jest banalny, ale można przywołać wiele działań ludzkich, które jeszcze bardziej kontrastują zagadnienie cierpienia i sukcesu. Znana jest maksyma wywodząca się od Seneki z tragedii Herkules: per aspera ad astra (przez cierpienie do gwiazd). Coś jest na rzeczy. Już dawno zauważono, że cierpienie jest integralnie związane z ludzką egzystencją. Choć mamy do czynienia z tajemnicą, to przykład(y) obrazuje jakby jej konieczność.

          Zauważono też, że ofiara z cierpienia czyni wiele dobra dla innych. Szczytem jest ofiara Jezusa Chrystusa: per crucem ad lucem (do nieba (światła) przez krzyż).

          Wyjaśnienie cierpienia można szukać w niedoskonałości świata stworzonego. Cokolwiek stworzył Bóg jest dobre (Rdz), ale niedoskonałe. Doskonałość jest boska. Cały trud w osiągnięciu zbawienia jest pokonywanie niedoskonałości.

          W życiu można zauważyć wiele schematów, które wykorzystywane są nagminnie i występują jakby z racji istnienia świata i życia. Jezus przypomniał jeden z nich: muszą wprawdzie przyjść zgorszenia (Mt 18,7). Choć można się buntować i zaprzeczać, to ludzie i tak będą grzeszyć (ludzka to rzecz grzeszyć). Cierpienie nie da się wyeliminować, tak samo jak człowiek musi mieć nocny odpoczynek. Nie pozostaje nam nic innego jak przyjąć naturalne schematy za coś naturalnego, nieodzownego i próbować z tym żyć.

          Aby lepiej zrozumieć konieczność  zjawiska jakim jest cierpienie  dobrze jest dokonać przemyśleń stawiając problem przeciwny – jak wyglądałby świat bez cierpień i trudów? Po dłuższym zastanowieniu prawie każdy przyzna, że jest to niewyobrażalne. Tajemnica cierpienia nie leży w tym, że w ogóle jest powszechne, ale jaki sens Bóg nadał cierpieniu. To podejście wymaga osobnego traktatu teologicznego. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz