Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 12 września 2019

Komentarz do wczorajszego wykładu


          29 czerwca 1969 roku otrzymałem na imieniny od moich przyjaciół ze studiów Krzysztofa i Ryszarda książkę pt. Granice Astronomii autora Fred Hoyle'a z 1967 roku. Jako geofizyk była ona dla mnie bardzo interesująca. Czytając ją doszedłem do strony 420-tej. A tam przeczytałem: Powstawanie materii jako prawo przyrody. Odebrałem tę informację krytycznie i z niedowierzaniem. Czy materia może sama się tworzyć? Na tę prawdę nie byłem gotowy. Zniechęciłem się do książki i chciałem ją odłożyć na półkę.  Potrzebowałem ponad 40 lat, aby nastąpiła u mnie iluminacja poznawcza. Fizyka kwantowa przekonała mnie o słuszności tezy, że materia jest wytworem pól tworzenia (creation field). Przyczyna tego pochodzi od mocy Stwórczej. Ona sama jest enigmatyczna, niesprawdzalna, metafizyczna. Jeżeli z wiarą przyjmuję, że mogą powstawać cząstki wirtualne w próżni, to nie widzę różnicy w wierze, że moc Stwórcza istnieje. Poziom wątpliwości i ryzyka pomyłki epistemologicznej jest taki sam. Za wiarą w Boga przemawia też wewnętrzna potrzeba. A więc wiara w Boga ma więcej przesłanek niż dziwności wykryte w nauce. Wyrażona wczoraj radość poznania Prawdy skutkuje zmianą podejścia do życia i śmierci. Cokolwiek bym uczynił, cokolwiek by się zdarzyło w moim życiu mogę odnosić do akceptowanej Prawdy. Ona jest nadzieją, że istnieje świat w którym spotka się Stwórcę. Za życia Bóg istnieje tylko w zasiągu umysłu i wyobraźni. Jest On taki jaka jest zdolność abstrakcyjna człowieka. Po śmierci można doświadczyć Boga osobowego. Podobne natury będą zdolne na wzajemną interakcję.  Przed duszą człowieka otwiera się nowa rzeczywistość. Drogą dedukcji doszedłem do przekonania jakiego doznają osoby doświadczone śmiercią kliniczną i spotkaniem ze światem mistycznym.  
           To wszystko jest optymistyczne i z tą radością pragnę podzielić się z moimi czytelnikami. Pozdrawiam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz