Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 23 września 2019

Sami sobie gotujemy nasz los


          Mam poczucie, że żyję w państwie bezprawia. Kompilacja wszelakich wiadomości daje mi podstawę do takiego stwierdzenia. Co więcej, nawet autorytet Kościoła legł w gruzy. Na dodatek świadomość, że społeczeństwo polskie jest w większości bierne i akceptują stan rzeczy sprawia, że czuję się źle i zagubiony. Nadzieją są zbliżające wybory, ale czy społeczeństwo stanie na wysokości zadania? W to wątpię. Za mojej młodości ujawniło się wielu wspaniałych ludzi, bojowników o wolność i godność narodową. Ci sami korzystając z wywalczonej wolności  złapali wirusa pychy i arogancji. Zastanawiam się, co oni widzą przeglądając się w lustrze. Czy rozpiera ich duma, że w swoim życiu dorobili się fortuny i stanowisk? Czy zauważają szkody jakie wyrządzają narodowi. Dzisiejszy dobrobyt będą musieli spłacać nowe pokolenia. Dzisiejsza władza wyrządza krzywdę następcom. Czy jest to godne z wyznawaną wiarą?  Czy tych niuansów nie widzi hierarchia kościelna? O czym myślą ci, którzy modlą się na ołtarzu. Czy dochodzi ich refleksja, że coś jest nie tak?  Czy konfrontują rzeczywistość z nauką Chrystusa? 50 lat temu Polska borykała się z grzechami władzy. Przyczyna leżała poza granicami kraju. O losach Polaków decydowali mocniejsi. Zło było na zewnątrz. Dzisiaj sami sobie gotujemy nasz los. Dopuściliśmy do władzy ludzi słabych, o wielkich kompleksach. Trzeba im współczuć, bo los ich zagrożony. Już niedługo staną przed Bogiem. Co będą mieć na swoją obronę?

          Moje własne kłopoty łączę się problemami państwowymi. W sumie trudno żyć. Pozostaje nam prosić Opatrzność o faktycznie "dobrą zmianę". Aby odnieść sukces musimy pomóc Opatrzności. Trzeba iść do wyborów i zagłosować według własnych sumień. W nich trzeba odczytać zamysł Stwórcy. Wszystko co dobre od Boga pochodzi.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz