Łączna liczba wyświetleń

piątek, 24 maja 2013

Ewangelia wg Łukasza cz.18


          Moje opracowania są przeznaczone dla tych, którzy chcą coś więcej wiedzieć o własnej religii. Nie są natomiast katechizacją wiary chrześcijańskiej. Nie przedstawiam sposobu uprawiania kultu, liturgii, czy tekstów modlitewnych. Mam świadomość, że milionom wystarcza to, co oferuje Kościół. Oni zawierzyli tej instytucji, że poprowadzi ich do zbawienia. Zgadzam się z tym poglądem. Kościół nie uczy niczego złego. Jest to instytucja bardzo potrzebna. Oprócz wad z racji kierowania nim przez ludzi, przede wszystkim przechowuje depozyt wiary chrześcijańskiej i przekazuje ją kolejnym pokoleniom. Jak zorientowałem się dopiero po 58 latach mojego życia depozyt wiary jest obrośnięty mitami, legendami i ciągnioną Tradycją od zarania wieków. Na bazie Pisma świętego i Tradycji powstała konstrukcja wiary, która jest piękna, wewnętrznie spójna. Wadą jej jest dogmatyzacja, przesadzony ezoteryzm (trąca gnostycyzmem) i posługiwanie się nieprawdą historyczną. Wiele legend i mitów nabrało realnego znaczenia. Czas nie stoi w miejscu. Można zadać pytanie, czy dalej przekazywać przestarzały depozyt wiary, czy odbudować podstawy wiary na miarę dzisiejszych potrzeb? Oczywiście jestem za wiarą opartej na prawdzie historycznej i rozumowo słusznej. Wszystkie moje teksty należy traktować jako propozycje do dyskusji. Wierzę, że kiedyś fachowcy zajmą się moimi propozycjami na serio. Nieskromnie powiem, że udało mi się stworzyć kompleksowy ogląd wiary, który jest również spójny, duchowo piękny, i co najważniejsze, jest oparty na współczesnej wiedzy naukowej.
          Jan był prorokiem i znał proroctwa swoich poprzedników. Był przekonany, jak większość Żydów, że  przybycie Odkupiciel jego narodu. W wyobraźni dostrzegał wielkiego męża stanu, rycerza, który siłą wypędzi okupanta. Prawdopodobnie Jan poznał Jezusa dopiero podczas chrztu. Jednak uroczysta chwila zakłóciła dokładniejsze wzajemne poznanie. Jan miał wątpliwości, co do Jezusa. Jezus nie bardzo pasował na rycerza odnowiciela. Wysyła więc do Niego swoich uczniów z pytaniem: Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać (Łk 7,19). Jezus nie odpowiada wprost. Jak już wspominałem, nie bardzo chciał być utożsamiany z mesjaszem starotestamentalnym. W końcu przyznał się do niego, ale zrobił to tylko z potrzeby strategicznej. Jezus każe odpowiedzieć Janowi opisem Jego działań, chcąc tym samym przekazać Janowi, że reprezentuje zupełnie kogo innego, niż oczekiwano. Na koniec zaznacza: A błogosławiony jest ten, kto we Mnie nie zwątpi (Łk 7,23). Tym samym przekazuje ważność swojego przesłania. Błogosławiony, to ten, którego Bóg miłuje i otacza go swoją opatrznością.  Należy więc Jezusowi zaufać i w Niego nie zwątpić.
          Jezus wiedział, że Jan jest inteligentny i zrozumie Jezusa. Będzie on głosił prawdę o Jezusie. Jezus z kolei wzmacnia pozycję Jana mówiąc: Między narodzonymi z niewiast nie ma większego od Jana (Łk 7,28).  Zaznaczył jednak, że ci co są już w królestwie Bożym są więksi od istoty ludzkiej, nawet jeżeli chodzi o Jana. Ci którzy osiągnęli doskonałość ducha (przez oczyszczenie czyścowe) są już obywatelami nieba. Mają coś, czego żaden człowiek nie może osiągnąć na ziemi. Święci są w niebie, nie na ziemi. Tu na ziemi każdy jest dopiero w drodze do świętości.
          Łukasz opisuje jak Jezus podkreśla, że Jan jest narodzony z niewiast. Nie mówi tak o Jezusie. Prawdopodobnie chce tym kontrapunktem pokazać, że  Jezus został powołany przez Boga. Być może dlatego autor nigdy nie przedstawia Jana i Jezusa razem, nawet w momencie chrztu. Łukasz rozdziela czas „obietnicy” od czasu „zbawienia”.  
          Autoryzacja Jezusa przez Jana spowodowała, że faryzeusze i uczeni w pismach nie przyjmowali chrztu Janowego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz