Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 26 maja 2013

Niewiara publicznie deklarowana

          Bardzo wiele osób ma trudności z aktem wiary[1]. Wyobraźnia ich nie pozwala przyjmować istnienia innej inteligencji niż rodzaju ludzkiego. Jednak ogląd świata podpowiada, że musi istnieć jej przyczyna. Francuski  astronauta, uczestnik misji wahadłowców Atlantis i Discovery mówił w wywiadzie: Wierzę, że istnieją siły nadrzędne wobec nas. On patrząc na ziemię z perspektywy kosmosu dostrzegał i przeżywał, wyczuwając intuicyjnie, że świat musi mieć swoje uzasadnienie. Przyznał: W kosmosie myślę między innymi o tym, jak mało wiemy o działaniu wszechświata. Albert Einstein zagłębiał się głęboko w prawa przyrody. Dostrzegał wzajemne zależności. Świat nie jest bezładem, lecz logicznie zorganizowanym tworem. Jest w nim zawarta myśl, koncepcja, a to z kolei sugeruje, że kieruje tym jakaś Inteligencja. Gdzie jest i kim jest ta inteligencja? A. Einstein, choć był agnostykiem godził się na istnienie czegoś/kogoś, kto urządził istniejący świat. Nic z niczego się nie rodzi, nie powstaje. Na pytanie, czy wierzy w Boga odpowiedział: Nie można o to pytać kogoś, kto z coraz większym zadziwieniem próbuje zbadać i zrozumieć nadrzędny porządek wszechświata. Do końca życie pozostał u niego jedynie problem z aktem wiary.
          Wiara to, coś nienaukowego. Uczeni wstydzą się jej. Nie chcą narażać  się na uśmiechy i komentarze kolegów. Boją się posądzenia o naiwność. Wiara wymaga aktu odważnego. Z wiarą łączy się zaufanie. Do kogo? Brak bezpośredniego kontaktu zmysłowego z Bogiem oddala od aktu zaufania. Jezus mówił wyraźnie, że aby pójść za Nim, trzeba się zaprzeć samego siebie i pokonać własny lęk. Człowiek musi najpierw uwierzyć w siebie, w swoją intuicję. Przed takim aktem odwagi stanął Jezus przed Piłatem. Musiał odważyć się przyznać Kim jest. Niewielu uczonych akademickich potrafi złożyć deklarację wiary: Tak, jestem wierzący. Na pytanie wprost kluczą i dają odpowiedź wymijającą. Wśród wierzących uczonych, którzy nie mieli z tym trudności to: Mikołaj Kopernik (astronom, matematyk, prawnik, 1473–1543); Kartezjusz (fizyk,  matematyk, filozof, 1596–1650); Blaise Pascal (fizyk, matematyk, filozof, 1623–1662); Izaak Newton (fizyk, filozof, matematyk, 1643–1727); Gottfried Leibniz (fizyk, filozof, matematyk, 1646–1716); Ludwik Paster (chemik, mikrobiolog, 1822–1895) mawiał: Trochę wiedzy oddala od Boga. Dużo wiedzy – sprowadza do Niego z powrotem; Max Planck (fizyk 1858–1947) mówił: dla wierzących Bóg stoi na początku, dla fizyka zaś na końcu wszelkich dociekań.
          Ci, którzy z serca złożyli taką deklarację, z pewnością są zaskoczeni, jak łatwiej jest im żyć. Nabierają do siebie samych szacunku. Jednocześnie spływają na nich łaski Boga. Tego nie da się opisać, to trzeba przeżyć (lub usłyszeć od nich ich przeżycia).
          Dla wahających się proponuję skorzystanie z hipotezy roboczej istnienia Przyczyny świata (idea uniwersalnego Umysłu czy Logosu Arthura Eddingtona, 1882–1944). Teza, choć hipotetyczna pozwala na prowadzenie badań w kontekście istnienia Stwórcy.  Samo założenie daje ogromne możliwości poznawcze. Świat staje się bardziej zrozumiały. Jedno tłumaczy drugie. Zauważana jest harmonia i spójność zjawisk przyrodniczych. Zrozumiała jest piękność i logika wszechświata. Można ją ogarniać rozumem. Wierząc, stajesz się zdolny rozumieć; jeżeli nie wierzysz, nigdy nie zdołasz zrozumieć ( św. Augustyn).
          Jezus jest fenomenem religii żydowskiej. Na Niego trzeba innego aktu wiary. Ja musiałem zmagać się z tym tematem prawie przez całe moje życie. Dziś, nikt nie jest w stanie oderwać mnie od mojej wiary w Jezusa – Człowieka wywyższonego do Aktu działającego, czyli Boga (wiara chrześcijańska).
          Wiara ujawnia zdolność człowieka do myślenia abstrakcyjnego. Umysł ogarnia coś, czego nie da się dotknąć, zobaczyć, a jest. Siłą umysłu potrafi człowiek wytworzyć w sobie obrazy, które trudno opisać słowami. Nadświadomość wychwytuje przestrzeń nadprzyrodzoną. Mądrość bazuje na wyczuciu. On wie w co wierzy. Ateiści nie potrafią przyjąć tych zdolności umysłu. Odrzucają je, lub tłamszą w sobie. Siłą rzeczy nie doceniają człowieka jako istoty niezwykłej i nieprzeciętnej. Ateiści to żeglarze w małej łupinie na rozszalałym morzu. Wiatr spycha ich i targa w dowolną stronę, gdzie nigdzie nie widać wybrzeża.
          Dzisiejsza nauka pokazuje wiele elementów z przestrzeni wiary. Zwykły rozsądek musi czasem ustąpić przed nowymi wnioskami naukowymi. Naukowcy muszą zmierzać się z nieokreślonością (np. miejsce elektronu można jedynie określać rachunkiem prawdopodobieństwa, a nie pewnością obliczeń; poza tym elektron nie jest cząstką tylko zaburzeniem elektromagnetycznym) i statystycznym ujęciem zjawisk. W wielu zjawiskach przyrodniczych rządzą prawa probabilistyczne. Świat, im głębiej się sięga  staje się coraz mniej uchwytny i zrozumiały. Brak pewności w pomiarach, bo często nie wiadomo jaką drogą przypadku pójdą zdarzenia (rozpad promieniotwórczy oparty jest na statystyce i rachunku prawdopodobieństwa). Niepewność w nauce koreluje się z niepewnością w wierze. Dlaczego? Bo brak zaufania do własnych odczuć. Nauka i wiara muszą się pogodzić jak skłócone rodzeństwo. Oboje jadą na tym samym wózku. Do Prawdy można jedynie zbliżyć się. Dla człowieka do końca jest nieuchwytna. Trzeba też przełamać w sobie intelektualne i religijne tradycje oparte na autorytecie Kościoła, w których się wrastało. Wiarę trzeba oczyścić z legend i mitów. Trzeba kierować się rozsądkiem i dobrą wolą. Trzeba nauczyć się myśleć samodzielnie (fenomenologicznie). Nie lękajcie się.


[1] Akt wiary, to przede wszystkim wewnętrzne przekonanie o istnieniu Boga.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz