Kto dostrzega
problem w temacie wzajemnego zjadania się niech postawi sobie pytanie. Co by
było, gdyby nie było bakterii gnilnych, które rozkładają szczątki roślin i
zwierząt. Cała Ziemia stałaby się cmentarzyskiem pełnych trupów zwierząt i
roślin. Kto miałby to posprzątać? Odpowiedź nasuwa się sama. Koncepcja Boga
jest dobra w perspektywie całości stworzenia i tak na to musi spojrzeć
człowiek. Buntowanie się przeciw niej jest wyrazem niedojrzałości, a nie
wrażliwości. Człowiek przyjmując z pokorą boskie zamysły powinien w ramach
nich, czynić rzeczy najmniej bolesne dla innych.
Prawdą jest, że bakterie, wirusy stały się zmorą dla
świata biotycznego (żywe elementy środowiska), ale człowiek pokazuje jak sobie
z tym radzić. Człowiek przed Bogiem zdał już częściowo egzamin dojrzałości. Nie
zmarnował lat edukacji i badań. Tym sposobem człowiek przyczynił się do
ratowania wielu żyjących istnień, już tym samym, stał się pomocnikiem Boga. Być
może jest to wpisane w koncepcję boskiego eksperymentu.
Życie utajone
mające trwać i tysiąc lat nasuwa wniosek, że samo życie jest tylko procesem egzystencjalnym,
potencjalną nadzieją na spełnienie się w życiu. Wartości nabiera w czasie swojej aktywności.
Kiedy Świat przez miliony lat został właściwie
przygotowany, stał się drugi wielki cud. Bóg ożywił materię i pozwolił na jej
reprodukcję. Bóg uczynił to dyskretnie. Podpalił ogień życia w najmniejszej
cząstce biologicznej. Do tego były potrzebne unikatowe warunki otoczenia. W
wąskich zakresach fizykalnych musiały być odpowiednie ciśnienie i odpowiednia
temperatura. Środowisko musiało być wodne i przyjazne. Ziemia musiała być
chroniona przed promieniami kosmicznymi (magnetyzm ziemski chroni Ziemię przed
nimi) i innymi niebezpieczeństwami. Bóg
musiał złamać zasady entropii (energia sama wnosi się na wyższy poziom). Z tego
małego ognia powstał wielki pożar.
Życie zaczęło tętnić i rozchodzić się po całym świecie. Resztę przejęła
ewolucja.
Bóg nie zdecydował się na cud w warunkach niesprzyjających.
Dlaczego? Bo musiałby, w sposób szczególny, takie życie chronić. Bóg stworzył
system, aby dalsze losy przejęła ewolucja. Bogu zależało na urozmaiceniu form
życia i dlatego skorzystał z zasad probabilistyki. Ewolucja była jedynie
dyskretnie kontrolowana i determinowana. Bóg również potrzebuje zasad, wzorów,
algorytmów, po to, aby procesy były powtarzalne. Bóg zgodził się na charakter
losowy Świata. Później człowiek, dotknięty przez los, będzie Bogu wytykał tę
zasadę jako błąd w sztuce.
Czy człowiek może
sam ożywić materię? Co najwyżej na poziomie wirusów, gdzie życie emitowane
jest przez reakcje chemiczne. Życie w
rozumieniu życia pełnego, z możliwością prokreacji i wszystkimi cechami
dynamicznymi jest poza możliwością człowieka. Życie to nie tylko procesy ale
tchnienie Stwórcy. To naznaczenie i powołanie do wielkiego planu Boga. Fryderyk Engels mówił: Życie jest
formą istnienia związków białkowych. Owszem, ale nie powiedział o rzeczy
najważniejszej. Życie jest darem. Jest czymś osobliwym, niezwykłym, cudownym,
znakiem istnienia Stwórcy.
Z tych powodów nie bardzo widzę potrzebę powołania życia
na innych planetach, czy innych obiektach kosmicznych. Mogę się mylić, ale póki
co, w to nie wierzę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz