Łączna liczba wyświetleń

środa, 16 listopada 2016

Komórka ożywiona


          Kto dostrzega problem w temacie wzajemnego zjadania się niech postawi sobie pytanie. Co by było, gdyby nie było bakterii gnilnych, które rozkładają szczątki roślin i zwierząt. Cała Ziemia stałaby się cmentarzyskiem pełnych trupów zwierząt i roślin. Kto miałby to posprzątać? Odpowiedź nasuwa się sama. Koncepcja Boga jest dobra w perspektywie całości stworzenia i tak na to musi spojrzeć człowiek. Buntowanie się przeciw niej jest wyrazem niedojrzałości, a nie wrażliwości. Człowiek przyjmując z pokorą boskie zamysły powinien w ramach nich, czynić rzeczy najmniej bolesne dla innych.
          Prawdą jest, że bakterie, wirusy stały się zmorą dla świata biotycznego (żywe elementy środowiska), ale człowiek pokazuje jak sobie z tym radzić. Człowiek przed Bogiem zdał już częściowo egzamin dojrzałości. Nie zmarnował lat edukacji i badań. Tym sposobem człowiek przyczynił się do ratowania wielu żyjących istnień, już tym samym, stał się pomocnikiem Boga. Być może jest to wpisane w koncepcję boskiego eksperymentu.
          Życie utajone mające trwać i tysiąc lat nasuwa wniosek, że samo życie  jest tylko procesem egzystencjalnym, potencjalną nadzieją na spełnienie się w życiu.  Wartości nabiera w czasie swojej aktywności.
          Kiedy Świat przez miliony lat został właściwie przygotowany, stał się drugi wielki cud. Bóg ożywił materię i pozwolił na jej reprodukcję. Bóg uczynił to dyskretnie. Podpalił ogień życia w najmniejszej cząstce biologicznej. Do tego były potrzebne unikatowe warunki otoczenia. W wąskich zakresach fizykalnych musiały być odpowiednie ciśnienie i odpowiednia temperatura. Środowisko musiało być wodne i przyjazne. Ziemia musiała być chroniona przed promieniami kosmicznymi (magnetyzm ziemski chroni Ziemię przed nimi) i innymi  niebezpieczeństwami. Bóg musiał złamać zasady entropii (energia sama wnosi się na wyższy poziom). Z tego małego  ognia powstał wielki pożar. Życie zaczęło tętnić i rozchodzić się po całym świecie. Resztę przejęła ewolucja.
        Bóg nie zdecydował się na cud w warunkach niesprzyjających. Dlaczego? Bo musiałby, w sposób szczególny, takie życie chronić. Bóg stworzył system, aby dalsze losy przejęła ewolucja. Bogu zależało na urozmaiceniu form życia i dlatego skorzystał z zasad probabilistyki. Ewolucja była jedynie dyskretnie kontrolowana i determinowana. Bóg również potrzebuje zasad, wzorów, algorytmów, po to, aby procesy były powtarzalne. Bóg zgodził się na charakter losowy Świata. Później człowiek, dotknięty przez los, będzie Bogu wytykał tę zasadę jako błąd w sztuce.
          Czy człowiek może sam ożywić materię? Co najwyżej na poziomie wirusów, gdzie życie emitowane jest  przez reakcje chemiczne. Życie w rozumieniu życia pełnego, z możliwością prokreacji i wszystkimi cechami dynamicznymi jest poza możliwością człowieka. Życie to nie tylko procesy ale tchnienie Stwórcy. To naznaczenie i powołanie do wielkiego planu  Boga. Fryderyk Engels mówił: Życie jest formą istnienia związków białkowych. Owszem, ale nie powiedział o rzeczy najważniejszej. Życie jest darem. Jest czymś osobliwym, niezwykłym, cudownym, znakiem istnienia Stwórcy.
          Z tych powodów nie bardzo widzę potrzebę powołania życia na innych planetach, czy innych obiektach kosmicznych. Mogę się mylić, ale póki co, w to nie wierzę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz