Omawiane pojęcia "Dobra", "Miłości" i
"Miłosierdzia" mają na celu poznanie Stwórcy. Pojęcia te wywodzą się
z racjonalnego, ludzkiego rozumowania. Opierają się na logicznym oglądzie
świata. Czy jednak faktycznie mają one
cokolwiek wspólnego z istnieniem Boga?
Wiedza przekazana w ostatnich wykładach wymaga wsparcia
wiarą. Ona na bazie oglądu świata sercem, duszą, ale też i umysłem, daje
wyczucie prawdziwości rozważań racjonalnych i filozoficznych. Zagłębiając się w
skomplikowane mechanizmy procesów życiowych, konstrukcje ontyczne, w wzajemne
zależności, piękno świata, nie jest trudno dostrzec w tym wspaniałego
konstruktora – Boga. Trudno uwierzyć, że Świat jest dziełem przypadku, wynik
jedynie ewolucyjnych bezdusznych przemian. Zaangażowany umysł w myśleniu
racjonalnym, ale też i w wierze daje silne poczucie prawdziwości stwierdzenia,
że jest coś na rzeczy.
Dawno temu zdałem sobie sprawę, że poznanie Boga, jak
poznaje się drugą osobę, jest niemożliwe. Pogodziłem się z tym. Owszem będę
dalej drążył i wyrywał Bogu Jego tajemnice, bo Bóg dał mi do tego rozum. Ważne,
że wiedza podparta wiarą coraz bardziej ugruntowują mnie w przekonaniu, że
Stwórca istnieje. Człowiek jest
stworzony na Jego podobieństwo, ale dotyczy to tylko strefy umysłu i strefy
emocjonalnej. Stwórca, przez swoją naturę duchową jest dla człowieka zmysłowo
nieuchwytny, przynajmniej na tym padole. Trzeba to zaakceptować i z tym się
pogodzić. Poszukiwanie wiedzy o Bogu nie szkodzi, a wzmacnia wiarę.
Tym tokiem rozumowania wracam jakby do nauki Kościoła,
która przekazuje nam swoje powołanie – głosić Prawdę o Bogu.
Podejście filozoteistyczne do wiary różni się jednak od
pedagogiki kościelnej. Tam wystarczy jedynie akt wiary oparty na zawierzeniu. Podejście
filozoteistyczne wymaga pracy umysłu. Egzaltacja religijna też jest
możliwa. Wywodzi się ona z zachwytu epistemologicznego. W Kościele jest ona
wywoływana przez siłę perswazji, technice oddziaływania na umysły wiernych. Dla
niektórych to za mało.
Ważne jest, że na bazie poznania dokonuje się w
człowieku akt wiary. On obliguje przyjęcie
właściwej postawy względem Boga oraz dyktuje właściwy sposób życia. W
tym celu dokonuje się rozpoznania, czego oczekuje Stwórca od człowieka. Tu
również można skorzystać z rozumowego, logicznego rozeznania, lub przyjąć
gotowe formuły głoszone przez Kościół. Własne rozeznanie pochodzi przede
wszystkim z własnego sanktuarium serca, w którym zakotwiczona jest moralność
naturalna pochodząca od Stwórcy.
Wieloletnie studiowanie zagadnień religijnych upewnia
mnie, że Bóg ma swoją koncepcję odnośnie człowieka. Trzeba ją odczytać i nią
się kierować. Dlatego warto poświęcać czas na jej ciągłe poszukiwanie i
odczytywanie. Taka potrzeba poszukiwania też wynika z koncepcji Boga. Coraz
bardziej wyczuwam, że wszystko pochodzi z zamysłu Boga, nawet ludzka grzeszność:
Bo nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników (Mt 9,13). W
tym wszystkim jest wielka mądrość. Z pokorą trzeba przyjmować wiele aspektów
życia jakie są dla nas jeszcze niezrozumiałe. Bardziej trzeba się skupić na
podziwianiu świata, a dla rzeczy niezrozumiałych poszukiwać wyjaśnień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz