Pisząc, muszę wystrzegać się, aby emocje ducha nie wpływały na treść. To
co przekazuję dotyczy Prawd ostatecznych i nadprzyrodzonych i nie ma w nich miejsca
na emocje (w sensie Prawdy). Ubóstwo
ciągnie w swoją stronę i mogłoby kierować w stronę użalania się. To byłaby
fałszywa droga. Świat jest zbyt cudowny i piękny, aby opisywać go przez
tandetne okulary. Zastanawiam się, co jest najbardziej wartościowe w moim
filozoteizmie? Wydaje mi się, że jest kilka myśli, które zasługują na uwagę.
Zasady logiki doprowadziły mnie do tezy. Istnienie Boga jest z punktu
logiki zasadne – każdy skutek ma swoją przyczynę. Bóg jest ideą
bezwzględnie potrzebną i logiczną koniecznością istnienia świata. Dla
wierzących będzie ona przedmiotem wiary, dla ateistów hipotezą tłumaczącą.
"Bogu przysługuje istnienie konieczne, pozostałym bytom tylko możliwe (Awicenna,
980–1037)". Wiara w Boga zamienia się w
wiedzę o Nim. Słowa Boga wypowiedziane z krzaku gorejącego (Wj 13,14)
uświadomiły mi, że może istnieć Ktoś, samym istnieniem bez obciążenia
substancjalnego. To stwierdzenie i najnowsze badania fizyki sprawiły, że świat
jest bardziej dynamiczny niż materialny. To skutkowało poglądem o naturze
Świata. Bóg stwarzając Świat, swoją wolą, nie wprowadził do niego niczego
oprócz swojej mocy w postaci energii. Wszystko co zmysłowe powstało wtórnie z
energii. Energia jest zatem pochodzenia nadprzyrodzonego. Cząstki materii są w
gruncie rzeczy kłębkami energetycznymi. Ponieważ sama energia nie ma wizualnej
postaci, Świat jest całkowicie przeźroczysty. Można powiedzieć, ze jest
zamysłem, który jest odczuwalny, ludzkim wyobrażeniem (Arthur Schopenchauer,
1788 – 1860). Wszystko dzieje się w przestrzeni doznań, emocji i ducha. To co
jest widoczne, stworzone jest dla konkretnych istnień i dla jednej boskiej
koncepcji. Naukowcy doszli do umiejętności stwarzania świata wirtualnego.
Nigdy go jednak nie ożywią. Świat wykreowany tylko wirtualnie nie ma sensu, bo nie można
go doświadczać. W tym podziw dla Stwórcy. Na tle boskiego
stworzenia wyłania się człowiek, byt niemal doskonały, prawdziwy boski
dziedzic, posiadający zdolność tworzenia rzeczy niezwykłych. Człowiek dubluje
boskie przymioty. Widać, tu zamysł
Stwórcy. Trzeba zgodzić się z PŚ, że człowiek jest stworzony na podobieństwo
Boże (Rdz).
Ostatnie moje opracowania na temat ludzkiej duszy w perspektywie świata
dynamicznego, stanowią o konstrukcji Świat stworzonego. Wiedza o świecie
ogranicza się do istoty Świata. Co nie mieści się w tym oglądzie jest fałszywe.
Z
drugiej strony ludzie potrzebują złudzeń. Obecna katecheza dostarcza
"obrazy", które stają się dla ludzi bliskie. Tylko nieliczni mogą
trwać przed Bogiem bez żadnych skojarzeń wizualnych. Dlatego ludzie przywiązują
wagę do rzeczy drugorzędnych. Dochodzi do paradoksów. Bardziej kocha się Matkę
Bożą niż samego Chrystusa. Sekretarz Episkopatu mówi: Rok 2017
przeżywaliśmy „pod płaszczem Maryi”. Powołuje się
Maryję na Królową, a Boga dyskretnie przesuwa się na dalszy plan. Wprowadza się
euforyczne pojęcia jak Niepokalanie Poczęta, anioły stróże, demony, które mają
za zadanie zaintrygować i pobudzić wyobraźnię. W jakiej mierze
chrześcijaństwo przyczyniło się do pomniejszania roli Stwórcy. Ludzie wolą
modlić się do anioła stróża, niż zwracać się bezpośrednio do Boga Ojca.
Spowiadają się ludziom, zamiast Bogu. Ludzi ogarnia zwątpienie, czy im Bóg jest
w stanie im pomóc. Trójca Święta daje możliwość gloryfikacji różnych Osób.
Nagminnie eksploatuje się Ducha Świętego. A On jest tylko obrazem Aktu
działającego (czyt. Boga działającego).
Stare pokolenie jest już na pozycji straconej, ale młodzież zmieni swoje
podejście do religii. Przewiduję, że nastąpi kiedyś jedna wykładnia wiary
(jedna owczarnia), która może zamienić się w wiedzę o Stwórcy i Jego dziele.
Moje prace widzę w tej dalekiej perspektywie. Wszystko na chwałę, Tego
który Jest, który Jest.