W
okresie pornokracji nikt nie pytał gdzie jest Duch Święty, którego Kościół tak
ochoczo dzisiaj uznaje za obrońcę Kościoła. Pisałem już kiedyś, że Duch
Święty może wpływać na ludzkie sumienia, podpowiadać, zachęcać, ale nie może
być obrońcą de facto. Z racji natury transcendentalnej oraz danej
człowiekowi wolnej woli, Bóg nie może ingerować w życie doczesne (poza
szczególnymi przypadkami). Bóg pozostawił, pod ludzką opieką, zewnętrzny wyraz
Kościoła założonego przez swojego Syna: Czyńcie sobie ziemie poddaną (Rdz). Kościół
instytucjonalny jest stale narażany na grzeszność wiernych. W nim też nastąpiło skumulowanie zła.
Papiestwo tysiąc lat po założeniu sięgnęło dna. Dramat jego ciągnął się przez
wiele dziesiątek lat, kilka pokoleń ludzkich. Cud, że kościół jako zgromadzenie
wiernych ostał się od całkowitej zguby.
Bywa, że trzeba czasem sięgnąć
dna, aby się odbić. Upadek powinien być pouczający dla dalszych pokoleń. Ze zła
musi narodzić się dobro. Tylko wtedy historia zaakceptuje upadki. Tylko wtedy
można zrozumieć sens tych potwornych lat. Upadki uczą pokory. Jak widać nie
starczyło jej na wiele lat. Dzisiaj niechętnie wspomina się ten okres historii.
Zamiatanie pod dywan przykrych spraw przedłuża oczekiwania na poprawę. Złe
sprawy ciągną się latami. Ile potrzeba lat, aby oczyścić kościół z pedofilii?
Za
życia nie wybiera się świętych. Nawet Jezus został wywyższony dopiero na
krzyżu. Przyjmujący sakrament eucharystii wiedzą, jak trudny przychodzi na nich
czas. Jak trudno utrzymać świętość. Wiele osób, właśnie po komunii są bardziej
rozdrażnieni. Dlaczego? Bo bardzo chcą utrzymać, jak najdłużej, ten stan
błogosławiony, a jednak się nie udaje.
Mają pretensje nawet do samego Boga, że nie powstrzymał ich od aktu grzechu.
Osobiście nie bardzo lubię osoby „święte” w potocznym znaczeniu. Wyczuwam ich
hipokryzję, nietolerancję, a nawet pychę świętości. Można powiedzieć, że
świętość jest czymś nienaturalnym. Dobrze, że ewangeliści pokazali Jezusa w
świetle zwyczajności. Przez to stał się wszystkim bardzo bliski. Jezus nie był
cukierkowy. Niejednokrotnie był przykry dla otoczenia. Piotra porównywał z
szatanem, a kupców pobił własnymi rękoma.
Kapłani to ludzie tacy jak my. Będąc na piedestale etycznym jest im trudniej
żyć. Muszą pilnować się na każdym kroku. Każdy ich niewielki błąd staje się
tematem publicznym. Narzucony celibat rozstraja ich naturalny rozwój.
Nie zazdroszczę im, choć stan kapłański uważam za
wyróżnienie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz