Łączna liczba wyświetleń

sobota, 22 lutego 2014

Paradoks jedności i troistości Boga



W odpowiedzi na komentarz pana Michała z tematu Papieże cd. 46.


           Jeżeli znane jest pochodzenie, trudno jest przyjąć koncepcję troistości Boga za fenomen religijny. Troistość boga jest folklorem religijnym opartym na mitach z tradycji politeistycznych.  Politeizm (wielość bogów) był związanych z pogodą i żywiołami (zbawienny deszcz, klęska suszy). Fundamentalnym celem człowieka było przeżycie. Życie w grupie, w rodzinie było łatwiejsze, w której można było liczyć na wzajemną pomoc. Jednoosobowa władza jest w gruncie rzeczy instytucją samotną. Początkowo religia opierała się na wizji królestwa Bożego. W niej musiały być istoty boskie jak i wojsko (anioły).   Starożytna formuła, zwana Wiarą Damazego, pochodząca prawdopodobnie z ok. 500 roku, zawiera zdanie: Bóg jest jedyny, ale nie jakby samotny (quasi solitarius).

           Być może  koncepcja troistości Boga ma swoje korzenie w religii bliskowschodniej (babilońskiej, asyryjskiej), w której to na czele panteonu stała kosmiczna triada bogów: Anu (sumeryjski An) – bóg nieba, Bel  (Enlil) – bóg ziemi, Ea (Enki) – bóg oceanu. Trochę młodsza triada, znana bardziej z wersji babilońsko-asyryjskiej: Enki (Ea) – ojciec; Dumuzi –  (Tamuz, Mardukl) – syn, bóstwo życia, umierające i zmartwychwstające; Gibil – przyjaciel syna, bóg ognia i światłości. W Egipcie również istniała koncepcja trójpostaciowego Boga, Re-Ptah-Amon. Prawdopodobnie długa tradycja wielobóstwa (politeizmu) przygotowywała obraz, ideę i pomysł Trzech Osób. W hinduizmie Trimurti, Brahma lub Indra oraz Wisznu. W mazdaizmie irańskim była triada: Choda (późniejszy Ahura Mazda), Anahita i Mitra. Znana jest też „triada buddyjska”: Buddha, Dharma i Samgha jako postaci soteryjne, a nie boskie. Staroegipska opowieść mówiła o trójcy: Ozyrys-Izyda-Horus jako istotach boskich. Pierwotną religią Izraela było wielobóstwo.

          Gdyby ograniczono się do stwierdzenia, że  Ojciec, Syn i Duch Święty" są jedynie imionami oznaczającymi sposoby istnienia Boskiego Bytu, to nie byłoby zamieszania w tym temacie. Niestety Kościół uważa, że osoby boskie różnią się od siebie. Synod Toledański XI, zawierający syntezę starożytnej refleksji trynitarnej, orzeka: Ojciec nie jest tym samym, kim jest Syn, Syn tym samym, kim Ojciec, ani Duch Święty tym samym, kim Ojciec czy Syn.

          Pierwszy dogmat trynitarnej nauki Kościoła stanowi twierdzenie, że jest jeden Bóg w trzech osobach (hipostazach), które mają jedną naturę (istotę, substancję) i dlatego są tak samo wieczne i tak samo wszechmocne.  Trójca Przenajświętsza to spełnianie się Boga w Trzech Osobach. Ta sama natura Trójcy upoważnia do stwierdzenia, że Jezus-Bóg (jak i Duch Święty) istniał zawsze (narzuca preegzystencję Jezusa), Pierworodnym wobec każdego stworzenia (Kol 1,15). Żadna Osoba nie potrzebuje uzupełnienia ze strony Drugiej: każda jest całym Bogiem. Syn i Duch Święty niczego „nie zawdzięczają” Ojcu. Emanuel Kant mówił, że nauka o Trójcy nic zgoła nie znaczy dla praktyki (Der Streit der Fakulaten, Berlin 1968, s. 38). Mówienie, że troistość Boga jest boską tajemnicą jest przypisywanie Bogu niekoniecznych prawd. To, że dla człowieka jest koncepcją niepojętą świadczy o nad interpretacji tradycji.

          Koncepcja Trójcy Świętej rodziła się przez lata i ma swoją długą prehistorię. W 381 r. na soborze w Konstantynopolu cesarz Teodozjusz do dwóch Osób Ojca i Syna wprowadził Ducha Świętego.

          Trójca Święta jest karkołomną konstrukcją teologiczną: Syn i Duch Święty są odrębni, ale nierozdzielni. Chrystus jest obrazem Boga, ale objawia Go Duch Święty[1]. Cz.S. Bartnik pisze: [Trójca Święta] jest nie do pojęcia. Jednakże całkowicie błędna i z gruntu niekatolicka jest postawa „ucieczki” od tej Prawdy, jako teologicznie ogromnie skomplikowanej i trudnej.  W tych słowach kryje się wręcz pewien zakaz podważania pojęcia Trójcy Świętej. Swoiste  tabu. I choć to ogromnie skomplikowana i trudna Prawda do pojęcia, to jednak mocno zakorzeniona w wierze katolickiej. Ponieważ niezrozumiała, chętnie wpisywana jest w mistykę teologiczną. Stanowi podłoże i pożywkę dla tłumaczenia przeżyć mistycznych. Proceder ten jest niebezpieczny, bowiem mistyka nie może opierać się na niezrozumiałych przesłankach, ponieważ traci na swojej prawdziwości i wiarygodności. Wielu naukowców (Yves Congar, Karl Rahner, Czesław S. Bartnik, Marian Rusiecki i inni) są zdania, że trynitologia  została przygotowana prefiguralnie przez niektóre wyższe religie, mające swoją rozwiniętą teologię.     

          Większość wyznań chrześcijańskich w ogóle odrzuca Trójcę Świętą lub odsuwa ją na dalszy plan. Ponadto dogmat Trójcy nie jest jeszcze zadowalająco opracowany teologicznie ze względu na olbrzymie trudności merytoryczne i metodologiczne (Cz.S. Bartnik). Emmanuel Kant mówił, że nauka o Trójcy: «nic zgoła nie znaczy dla praktyki» (Der Streit der Fakultűten, Berlin 1968, s. 38).

          Trójca Święta jest dogmatem, koncepcją spinającą trzy Osoby: Boga-Ojca, Syna i Ducha Świętego. Kościół trzy Osoby boskie ujmuje pod jednym Bytem o tej samej substancji. O ile można zgodzić się ze stwierdzeniem: Wszystkie trzy Osoby są rozumiane jako mające jedną naturę, to jednak ontologicznie są to trzy osobne Byty.

          Aby ogarnąć konstrukcję Trójcy Świętej nie należy rozumieć jej ontologicznie (bytowo), bo dochodzi się do absurdu logicznego (trzy osoby w jednej osobie), ale przymiotowo. Wszystkie Osoby boskie są takim samym Aktem działającym. Działają według jednego zamysłu, woli, miłości i miłosierdzia.

          Dla gnostycyzmu absurdem było głoszenie jedności Boga i bóstwa Syna. Zwolennikiem jedności Boga (monarchianizm) był Prakseasz, który przeciwstawiał się błędnemu politeizmowi w Kościele. Na tle tego spojrzenia Tertulian upowszechnił pojęcie „osoby” (persony) w stosunku do Boga. Odkrył on w licznych tekstach biblijnych trzy role dialogu, jaki prowadzą różniące się od siebie osoby Boskie jednej substancji: Jeśli Ono [Słowo] jest Bogiem, według słów Jana: Bogiem było Słowo, masz już dwóch, innego, który mówi, aby się stało, a innego, który czyni. Powinieneś więc tym samym uznać go jako innego; innego, jak już oświadczyłem, jako osobę, nie jako substancję, dla rozróżnienia, nie dla podziału. Głoszę zresztą zawsze, że ci trzej, połączeni, stanowią jedną substancję. Takie odczytywanie to manipulowanie słowem. Jak mówi się: papier przyjmie wszystko. Proszę zwrócić uwagę na słowa masz już dwóch, powinieneś ... uznać, jest niczym innym jak narzucaniem swojej koncepcji, a nie udowadnianiem racji przez argumenty. Orygenes, obstając przy hipostazie trzech osób próbował forsować pogląd o trzech sposobach wchodzenia Boga w relację ze światem.

          Tertulian jak i Orygenes odwoływali się do tekstów biblijnych. Skoro Pismo Święte wymienia imiona Ojca i Syna, to istnieje pomiędzy nimi odrębność synostwa i ojcostwa: "Syn musi być Synem Ojca, a Ojciec Ojcem Syna". Na tę odrębność wskazuje również praktyka chrztu. Udzielając go, wzywa się Ojca, Syna i Ducha Świętego. Chrzest jest skuteczny "mocą wezwania zasługującej na hołd Trójcy".  Ich podejście jest post factum. Tak napisano w Piśmie świętym, tak powinno być. Rzecz w tym, że całe zamieszanie bierze się właśnie z historii i tradycji. Najtrudniej zrozumieć, że hipostaza oznacza, że Ojciec, Syn i Duch Święty to konkretne rzeczywistości, odwiecznie istniejące.

          Ariusz dostrzegał sprzeczność pomiędzy przyjmowaną powszechnie w filozofii i teologii koncepcją Boga jedynego, niezrodzonego i wiecznego, z biblijną nauką o zrodzeniu Słowa. Nie można pogodzić niestworzenia ze zrodzeniem. Według dynamicznego (filozoteistycznego) podejścia Bóg i Syn to dwa różne zjawiska mające te same atrybuty.

          Aby przeciąć dyskusję na temat troistości Boga Kościół dysponuje swoistym orzeczeniem Soboru Konstantynopolitańskiego II z 553 roku, w którym pouczył: Jeżeli ktoś nie wyznaje jednej natury czy substancji Ojca, Syna i Ducha Świętego, jednej mocy i jednej władzy, jednej współistotnej Trójcy, jednej boskości adorowanej w trzech hipostazach czy osobach, niech będzie wyłączony ze społeczności wiernych).

          Na temat Trynitologii prozopologicznej (osobowej) do dziś trwają spory uczonych. Ja osobiście skłaniałbym się do poglądu (trynitologii augustyńskiej, tomistycznej i fenomenologiii), że Trójca co do natury to jedynie Bóg Ojciec, a przez Osoby ukazany jest różny sposób działania Boga. Wprowadzając dynamiczny obraz Boga, troistość jawi się w tym samym akcie działającym. Przyznaję, że jedynie przez siłę tradycji i mocne zakorzenienie się troistości Boga w religii chrześcijańskiej pozostawiam ten temat w kształcie katechetycznym. Głęboko w sercu mam przekonanie, że troistość Boga jest modelem konceptualnym i nic więcej. Jezus został zrodzony, a chwałę Ojca otrzymał dopiero na krzyżu. Tak więc podzielam całkowicie inną koncepcję dwoistości Boga. Jezus jest Bogiem, bo działa według tej samej doskonałej woli co Ojciec. Duch Święty jest obrazem Boga działającego, tym samym Aktem działającym (Syn współistotny Ojcu)

         
          Włodzimierz Sołowiow napisał: Uznając Boga za bezwzględne istnienie, uznać w nim musimy trzy jednoistotne  i niepodzielne podmioty. Słowo musimy świadczy o uznaniu doktryny chrześcijańskiej.  Forsowana przez niego idea logosu i Sofii jest łącznym elementem preegzystencji Boga (istnienie Syna Bożego od zawsze) z grecką ideą Sofii czyli Mądrości jaką przypisuje się wiecznemu Bogu. Należy odróżniać modele konceptualne jakie są tworzone od Prawdy, którą człowiek stara się odczytać.

 
            Zupełnie prywatnie uważam, że koncepcja troistości Boga jest zupełnie niepotrzebnym elementem wiary. Niczemu to nie służy, a wręcz bałamuci. Wprowadza wiernych w obszar fałszywej tajemniczości Boga. Można postawić pytanie. Czemu to ma służyć?




[1] Katechizm Kościoła Katolickiego, Wyd. Pallottinum, Poznań 1994, s. 174.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz