Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 9 maja 2019

Efekt Hutchinsona


       John Hutchinson (ur. 1939) Kanadyjczyk  jest wynalazcą, który pracuje nad polem energii punktu zerowego., kontynuował prace Nikli Tesli.  John chciał zgłębić tajniki pracy słynnego naukowca i przynajmniej częściowo odtworzyć badania przeprowadzane tuż przed jego śmiercią. W kręgu zainteresowań Hutchisona leżały przede wszystkim cewki Tesli oraz aparatura do generowania silnego pola elektromagnetycznego. Któregoś dnia, podczas jednego z eksperymentów, John poczuł uderzenie w ramię. Okazało się, że trafił go niewielki kawałek metalu. Po odłożeniu go na miejsce fragment ponownie poszybował w kierunku Johna. To był początek przedziwnej kariery "nawiedzonego" Kanadyjczyka. John Hutchison odkrył, że jego aparatura (cewki Tesli, generatory etc.) wytworzyła szczególne pole elektromagnetyczne, które zniosło grawitację na pewnym obszarze w określonym czasie. John doszedł do wniosku, że chodzi tu o konkretną częstotliwość, która wydaje się oddziaływać z grawitacją i stanowić dla niej przeciwwagę.
          Od tego momentu rozpoczęła się seria eksperymentów; ciężkie kawałki metalu unosiły się w powietrzu, klucze francuskie uderzały z łomotem o sufit, a metalowe sztaby kruszyły się w zadziwiający sposób. John nie krył się ze swoim wynalazkiem. Zaprosił do siebie dwóch obserwatorów, sąsiadów z tego samego budynku. Jednym z nich był Mark Murphy z Canadian Pacific Air. Obaj w szoku obserwowali latające obiekty i wyginający się metal. Wtedy też po raz pierwszy John zaobserwował inne bardzo dziwne efekty działania swojej maszynerii. W szkle wystawionym na jej działanie pojawiały się otwory, metal i guma łączyły się w jedno, aluminium ulegało sproszkowaniu, a chromowanie odpadało z sykiem od powierzchni nią pokrytej. Wszystkie wyżej wymienione obserwacje dokonane zostały podczas pracy maszyny z poborem mocy w granicach 75–4000 W i napięciu 110 V. Co ciekawe, efekty oddziaływania maszynerii nie ograniczały się wyłącznie do laboratorium. Lewitacje obiektów i wibracje metalowych przedmiotów dawało się zaobserwować w całym budynku.
          W 1980 r. Johna odwiedza naukowiec, dr Mel Winfield. Po wielu dniach obserwacji i serii zdjęć, Winfield zdumiony opuszcza laboratorium Johna. Pozostaje z naukowcem w stałym kontakcie. Po kilku latach dr Mel publikuje swoje wspomnienia z eksperymentów w książce "The Science of Actuality". Winfield potwierdza odkrycia Johna i dokładnie opisuje lewitację przedmiotów oraz zmianę stanu ich skupienia. Informacje o niezwykłym naukowcy docierają do samej góry. Alex Pezarro, przyjaciel Johna, spotyka się z urzędnikami federalnymi w Waszyngtonie i uzyskuje obietnicę wsparcia ze strony rządu amerykańskiego. Niedługo później Hutchison zmienia miejsce zamieszkania i przenosi się do północnego Vancouver.
          W 1983 r. następuje przełom. Do Johna zgłasza się wojskowa jednostka naukowo-badawcza Los Alamos National Laboratories i wspólnie z wynalazcą podejmuje się przeprowadzenia serii eksperymentów. Efekty są szokujące, przedmioty lewitują, woda w kranach się pieni, a w laboratorium pojawia się dziwna mgła i utrzymuje do końca badań. I choć wszystko zostaje nagrane kamerą wideo, to materiały te nigdy nie ujrzały światła dziennego. John wielokrotnie domagał się ich upublicznienia, ale jego starania spełzły na niczym. Ekipa z Los Alamos odchodzi z laboratorium Johna i więcej się nie pojawia. Szczęście na chwilę opuszcza Hutchisona, a wkrada się niepokój i strach. John dostaje pierwsze anonimowe listy z pogróżkami, a próby uzyskania dofinansowania na badania są blokowane przez członków grupy z Los Alamos.
Niezrażony niepowodzeniami John urządza kolejną prezentację, tym razem dla przedstawiciela koncernu McDonnell Douglas. Zaraz potem w laboratorium Hutchisona pojawiają się naukowcy z NASA (Dennis Edmonson) oraz kolejna ekipa telewizyjna CKVU T.V., której udaje się nagrać niesamowite zjawiska.
          W 1986 r. Instytut Maxa Plancka otrzymuje stopione kawałki metalu do ekspertyzy. Jej wynik był zaskakujący. W strukturze wykryto anomalie i stwierdzono niezwykle gwałtowne zmiany na poziomie molekularnym. Z finansową pomocą przychodzi Boeing i ofiarowuje 80 000 dol. na dalsze badania.
          W 1989 r. wszystko wydaje się iść po myśli wynalazcy. John uradowany planuje wyjazd do Niemiec w celu przeniesienia laboratorium do Instytutu Maxa Plancka. Tuż przed odlotem sprzęt zostaje zatrzymany przez nieokreślone służby i wysłany w nieznane miejsce. John nie odzyskuje go już nigdy, a powód zatrzymania jest prozaiczny: maszyneria stanowiła zagrożenie dla otoczenia, a część podzespołów była w posiadaniu Johna nielegalnie. Od tego czasu przez kilka następnych lat John nie jest w stanie prowadzić dalszych badań. Dopiero w 1996 r. wynalazca skompletował nowy zestaw urządzeń (wiele z nich to oprzyrządowanie ze statków wojennych) i próbował odtworzyć zjawiska, które przyniosły mu sławę. Efekt był bardzo marny. Sława Johna Hutchisona blednie, gdy pojawiają się pierwsze zarzuty o fabrykowanie dowodów (nieudolne) i rozsiewanie absurdalnych teorii spiskowych.
          John Hutchison sprzedał swoje mieszkanie wraz z zawartością i zamieszkał z żoną w minivanie wypełnionym po brzegi pozostałościami z laboratorium. Sponsorowany przez niemieckich naukowców, jeździ po USA, uciekając przed agendami rządowymi (lub demonami własnego umysłu) i wciąż głosi szalone tezy o antygrawitacji.
          Fale elektromagnetyczne o określonej częstotliwości mogą generować stan w której nie istnieje grawitacja. Przestrzeń zmienia swoje właściwości.

            
          Ile są warte badania Johna Hutchisona – nie wiem, ale podziwiam jego pasję szukania odpowiedzi. Nauka jeszcze nie raz nas zaskoczy. Otworzyliśmy puszkę Pandory i wkroczyliśmy w Świat bajkowy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz