Wracam do tematu
modlitwy Pańskiej "Ojcze nasz".
Sprowokował mnie papież Franciszek, który podczas audiencji generalnej
powiedział, że Bóg nie wodzi na
pokuszenie. - Ojciec nie zastawia pułapek na swoje dzieci - tak tłumaczył swe
przekonanie o konieczności zmiany słów w tłumaczeniu modlitwy "Ojcze
nasz".
Przyznam się, że od
dawna wypowiadając słowa modlitwy Pańskiej używam zwrotu "i nie dopuść,
abyśmy ulegli pokusie ".
Pisałem na ten temat na blogu w dniu 24.11.2017 r. Ta wersja
modlitwy już się u mnie zadomowiła na dobre. Podczas kolędy w styczniu 2019 próbowałem podjąć na ten temat z
kapłanem, który nas odwiedził. Moje sugestię zbył słowami: "że było dobrze i nie trzeba nic zmieniać". Odebrałem jego stanowisko jako
zgorszenie, że pogląd kapłana reprezentujący Kościół różni się od poglądów jego
zwierzchnika papieża.
Nie znam historii formowania tej modlitwy w ujęciu
katechetycznym. Dziwi mnie, że ten problem ma miejsce w modlitwie Pańskiej
także w wersji francuskiej (pisałem o tym w 2017 roku). Po słowach papieża
domyślam się, że problem ten jest też w innych językach, religiach
chrześcijańskich (u luteran). Skąd to się wzięło i jaki był cel? Tłumaczenie
ewangelii mówi wyraźnie: i nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie (Mt 6,9–13;
Łk 11,1–4). Jak mówi Franciszek: "bez względu na to, jak rozumie się
tekst, należy wykluczyć to, aby to Bóg był "protagonistą pokus stających
na drodze człowieka". Jak mówił dalej: "To tak, jakby Bóg
czaił się, by zastawić na swoje dzieci pułapki i sidła. Taka interpretacja
sprzeczna jest przede wszystkim z samym tekstem i daleka od obrazu Boga, jaki
objawił nam Jezus" - wyjaśniał Franciszek. Zaznaczył dalej, że nie
można zapominać o tym, że modlitwa zaczyna się od słowa "Ojcze". - A
ojciec nie zastawia pułapek na swoje dzieci. Chrześcijanie nie mają do
czynienia z Bogiem zazdrosnym, konkurującym z człowiekiem albo bawiącym się
nim, by poddać go próbie. To są obrazy wielu bożków pogańskich - dodał papież.
Przywołał słowa z Listu świętego Jakuba Apostoła: "Kto doznaje pokusy,
niech nie mówi, że Bóg go kusi. Bóg bowiem ani nie podlega pokusie ku złemu,
ani też nikogo nie kusi" (Jk 1,13) .
W dalszej części papież przywołał szatana (który
ontologicznie nie istnieje), ale jak sądzę, w celu podkreślenia, że nie chodzi
o Boga, który kusić nie może.
Jestem pod wrażeniem
odwagi papieża Franciszka. Nie lęka się krytyki konserwatystów i
fundamentalistów religijnych. Idzie pod prąd. Posługuje się rozumem i rozsądkiem. Polski Kościół nie dorasta do
jego poziomu.
Czyli ktoś w końcu zauważył ten absurd, obecnie nie utożsamiam się z chrześcijaństwem, choć przekaz Jezusa jest mi bliski, ale właśnie- przekaz Jezusa, a nie pokrętne interpretacje, które z religii Miłości uczyniły religię opartą na strachu, poczuciu winy, systemie hierarchicznym, psychopatycznym bogu... A przynajmniej tak jest ona odbierana przez ludzi obdarzonych sporą dozą empatii i zrozumienia Miłości, bo przecież absurdalne jest aby Bóg posiadał wyraźnie niższy poziom moralny niż człowiek świadomy swojej niedoskonałości. Aby kogoś kusił, testował, nastawiał pułapki, stawiał nierealne i absurdalne oczekiwania i sprawiedliwość opierał na systemie kar i nagród...
OdpowiedzUsuń