Łączna liczba wyświetleń

sobota, 5 października 2019

Jezus dowodem istnienia Ojca


          Dzisiaj często uważa się Jezusa za jednego z wybitnych religijnych budowniczych świata, którzy przeżyli głębokie doświadczenie Boga. Od strony podmiotowej jest: Odblaskiem Jego chwały i odbiciem Jego istoty (Hbr 1,3). Jest obrazem Stwórcy: Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca (J 14,9). Jezus jest żywym dowodem istnienia Boga. Wcielając się w Syna wszedł do naszej rzeczywistości, którą sam stworzył. W tekstach Ewangelii, zwłaszcza u Marka, można wielokrotnie odczytać ślady prawdziwego człowieczeństwa Jezusa. Jezus miał potrzeby, jak każdy zwykły człowiek. Podlegał również pokusom. Nie był On jednak żadnym grzesznikiem. Przykładem może być potrzeba ludzkiego odpoczynku: Wstąpił do pewnego domu i chciał, żeby nikt o tym nie wiedział, lecz nie mógł pozostać w ukryciu (Mk 7,24). Odczuwał głód: Wracając rano do miasta, uczuł głód (Mt 21,18). Płakał nad upadłym miastem Jerusalem: Gdy był już blisko, na widok miasta zapłakał nad nim (Łk 19,41). Ulegał wzruszeniom: Jezus zapłakał (J 11,35). Cieszył się dobrem: Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom (Mt 11,25). Cierpienia Jezusa są nieprawdopodobnie ludzkie: Syn Człowieczy musi wiele cierpieć (Mk 8,31). Odczuwał smutek: Smutna jest moja dusza (Mt 26,38). Zdjęty litością, wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł do niego: «chcę, bądź oczyszczony!» (Mk 1,41). Żal Mi tego tłumu, bo już trzy dni trwają przy Mnie, a nie mają co jeść (Mk 8,2). Jezusowi nie obce było uczucie gniewu: Wtedy spojrzawszy wkoło po wszystkich z gniewem, zasmucony z powodu zatwardziałości ich serca, rzekł do człowieka: «Wyciągnij rękę!» (Mk 3,5) ani oburzenia: Zejdź Mi z oczu, szatanie! Jesteś Mi zawadą, bo myślisz nie na sposób Boży, lecz na ludzki (Mt 16,23). Wziął ze sobą Piotra, Jakuba i Jana i począł drżeć, i odczuwać trwogę (Mk 14,33). Jezus spożywał jedzenie, jak każdy człowiek: Przyszedł Syn Człowieczy: je i pije; a wy mówicie: «Oto żarłok i pijak, przyjaciel celników i grzeszników» (Łk 7,34).  Potrzebował snu: "Nagle zerwała się gwałtowna burza na jeziorze, tak że fale zalewały łódź On zaś spał; " (Mt 8,24).
        Bezgrzeszność Jezusa jest wynikiem Jego woli, która była sprzężona z wolą Ojca.
        Wielokrotnie podkreślał, że jest posłany przez Ojca: Kto przyjmuje jedno z tych dzieci w imię moje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, nie przyjmuje Mnie, lecz Tego, który Mnie posłał  (Mk 9,37). Na pytanie synów Zebedeusza odpowiedział: Nie do Mnie jednak należy dać miejsce po mojej stronie prawej lub lewej, ale [dostanie się ono] tym, dla których zostało przygotowane (Mk 10,40).
        Jezus był pełen pokory. Potrafił łączyć w sobie łagodność ze stanowczością, miłość ze sprawiedliwością, ubóstwo z godnością, oddanie się Ojcu Niebieskiemu z całkowitą służbą dla ludzi, modlitwę z pracą i działaniem. Nie miał w sobie kompleksów. W Nim była idealna harmonia między moralnością a religijnością. Miłość Jezusowa jest potężna, przebaczająca, odkrywająca pokłady dobra w człowieku, bezinteresowna, całkowicie służebna. Syn Boży był pierwszym człowiekiem, który bez reszty oddał się swojemu Ojcu Przedwiecznemu. On pierwszy w sposób wolny wybrał nieposiadanie małżonki (celibat) i rodziny, aby być całkowicie oddanym nam i swojej misji. Jezus stał się Oblubieńcem ludzi. Jego heroiczne oddanie Ojcu przyniosło wszystkim ludziom odkupienie grzechów. Dla nas stał się wzorem i przodownikiem do naśladowania.
        Jezus modlił się do swego Ojca bezustannie. Opisane są chwile Jego modlitw w ważnych i decydujących chwilach swego życia. Modlił się jako Człowiek, nie jako Bóg; jako Osoba do Osoby. Bóg był w Nim, ale Jezus wiedział, że jest też Człowiekiem. W czasie chrztu Jezusa, gdy się modlił, otworzyło się niebo i Duch Święty zstąpił na Niego, w postaci cielesnej niby gołębica, a z nieba odezwał się głos: «Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie» (Łk 3,21). Każde nauczanie czy uzdrawianie poprzedzał modlitwą. Ulubionym miejscem była pustynia (eremos) i góry:  Nad ranem, gdy jeszcze było ciemno, wstał, wyszedł i udał się na miejsce pustynne, i tam się modlił (Mk 1,35). Na modlitwę zabierał swoich uczniów, ale modlił się również sam i to przez wiele godzin: wyszedł na górę, aby się modlić, i całą noc spędził na modlitwie do Boga (Łk 6,12). Modlitwa była Jezusowi potrzebna. Kontakt ze światem Bożym Jezusa przemieniał i przebóstwiał. Otrzymywał od Ojca dary Ducha Świętego. Nabierał mocy, która z Niego wychodziła, gdy uzdrawiał. Moc ta pozwoliła Mu również przezwyciężyć lęk przed ukrzyżowaniem: Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich. Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie!» Wtedy ukazał Mu się anioł z nieba i umacniał Go. Pogrążony w udręce jeszcze usilniej się modlił, a Jego pot był jak gęste krople krwi, sączące się na ziemię (Łk 22,42–44). Jezus modlił się w ostatniej chwili swego ziemskiego żywota – na krzyżu. Skonał więc z modlitwą na ustach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz