Wracam do trudnego tematu czynienia dobra. 10 marca tego
roku napisałem: Jeżeli ktoś ma wolę
czynienia dobra, niech ją wyrazić wolą, zdając się na Boga. Może
uczestniczyć fizycznie w czynieniu dobra, ale musi mieć świadomość, że nie do
niego należy generowanie funkcjonału dobra. Może przyjąć posłanie anielskie,
pozostawiając na służbie bożej. Uczynki dobre wynikające z własnych intencji
zawsze są narażone na wspomnianą zasadę akcji i reakcji. Tą koncepcję odczytuję
w wielu wersetach Pisma Świętego (Mt 5.34–37; Jk 5,12 ). Teraz przytoczę słowa
z Ewangelii Jana: "ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić"
(J 15,5). Słowa Jezusa brzmią kategorycznie. Wracam do postawionego pytania:
czy człowiek sam od siebie nie może robić dobrych uczynków? Ze słów Jezusa wynika, że nie może. Człowiek
jako stworzenie ma zdolność czynów, ale za każdym czynem kryje się jego wartość
aksjologiczna. Sam czyn jest zazwyczaj mechaniką, np. dawanie jałmużny, ale rodzi
się pytanie czemu ma służyć dawanie jałmużny, czym jest podyktowana ta
czynność. Nasuwa się podpowiedź, miłością do drugiego człowieka. Miłość jest
pochodzenia nadprzyrodzonego. Fakt, że słowo to przypisuje się ludzkiemu
uczuciu, ale natura jej pochodzi od Boga. Jak jest napisane, że Bóg jest w nas,
a my w Nim daje postawę do
przywłaszczania sobie boskich atrybutów i to jest czynione, ale samo stworzenie
jest profanum do boskiego sacrum. Podobnie Jezus jako Człowiek nie uczyniłby
żadnego cudu, które by nie pochodziło od Ojca. Dlatego Jezus często modlił się
do Ojca i prosił Go o tę zdolność. Jezus poucza, że każdy człowiek może prosić
Boga: "O cokolwiek prosić mnie będziecie w imię moje, Ja to spełnię"
(J 14,14).
Bóg stwarzając Świat dysponował mocą swojej natury.
Udzielając ją światu przydzielił ją również człowiekowi. Mając Boga w sercu
można czynić rzeczy podobne, ale za Jego zgodą (czytaj łaską). Gdyby wierni wiedzieli i rozumieli ile
drzemie w nich możliwości? Bóg obiecuje człowiekowi swoje dziedzictwo. W
słowach Pisma Świętego można odczytać zamysł Boga nad ludzkim losem w
wieczności. To nadzwyczajne. Nie napiszę jak będą wyglądały ludzkie losy, bo
jest to tajemnicą, ale ufam słowom: "lecz właśnie głosimy, jak zostało
napisane, to, czego ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce
człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował
Bóg tym, którzy Go miłują" (1 Kor 2,9).
To co się człowiekowi przytrafia jest zdarzeniem
losowym. Człowiek w swej pokorze musi to przyjąć, ale może się temu przeciwstawiać.
Siłą swej woli może sięgać po boskie moce prosząc o łaskę. Proszącemu nikt nie
odmówi. Trzeba tylko bardzo chcieć. Roztropny może pomagając Bogu poprawić swój
los.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz