Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 3 października 2019

Odnaleźć Boga w sobie


          Dla historyków i znawców przedmiotu jest jasne, jako fakt historyczny, że Jezus narodził się z krwi i kości. To jest bezsporny fakt. Urodził się Człowiek podobny do wielu z nas. Czy Bóg miał względnie Niego jakieś zamiary jest kwestią wiary. Dyskusja jest skazana tylko na domniemaniach, ale jako postać historyczna daje prawo do prowadzeniu wszelakich badań, rozważań na niwie posiadanych dowodów i rozważań filozoficzno-teologicznych.
           Niestety, pierwszy etap życia Jezusa nie jest udokumentowany rzetelnie i możemy opierać się tylko na legendach, mitach i dociekaniach umysłowych. Materiałem porównawczym są wszelakie ewangelie niekanoniczne – apokryfy.
          Jezus miał przyszywanego ojca Józefa, który zaopiekował się brzemienną Maryją.  Razem stanowili świętą rodzinę. W zamyśle Stwórcy rodzinę stanowią osoby opiekujące się dzieckiem, z tym, że ojciec nie był ojcem naturalnym. Ciekawe, co o tym powie "mędrzec" Jarosław Kaczyński? Można zapytać, czy święta rodzina nie była doskonale przykładna? Odpowiedź można odczytać w sercu. Wierni ją kochają. Tam, gdzie się osoby kochają tam wśród nich jest Bóg.  Tak mówi ewangelia. Rodzinę buduje wzajemna miłość niezależnie od osób w niej uczestniczących. To Boża obecność uświęca rodzinę.
          Nieuprawnione jest traktowanie Jezusa jako kogoś nadzwyczajnego. Zapewne był grzecznym chłopcem: "i był im poddany" (Łk 3,51), o wysokiej kulturze, uduchowiony, serdecznym dla innych:. Proroctwo Symeona było zapowiedzią przyszłych wydarzeń: "Dziecię zaś rosło i nabierało mocy, napełniając się mądrością, a łaska Boża spoczywała na Nim" (Łk 2,40). 
        Po urodzeniu, Jezus nie miał w sobie wiedzy wlanej (!). Był jak inne małe dzieci. Musiał On dopiero odnaleźć Boga w sobie (tytuł moje trzeciej książki wyd. przez JEDNOŚĆ Kielce 2009 r.). Na to potrzeba było czasu. Jezus stosunkowo szybko w pełni rozpoznaje w sobie Synostwo Boże, a także Boży plan Ojca. Uzyskuje pełną świadomość swego „Ja”. Jako dwunastoletni młodzieniec, w Świątyni Jerozolimskiej odgrywa swoje preludium do działalności publicznej (Łk 2,41–50). Nawiązuje kontakty z nauczycielami Tory. Ucząc, sam się doskonalił: przysłuchiwał się im i zadawał pytania (Łk 2,46). Wiedzę zdobywał ludzkimi sposobami. Przy tym wykazywał już swoją mądrość: Wszyscy zaś, którzy Go słuchali, byli zdumieni bystrością Jego umysłu i odpowiedziami (Łk 2,47). Jednocześnie powoli odsuwał się od spraw doczesnych, rówieśników, a nawet rodziców: Dopiero po trzech dniach odnaleźli Go w świątyni (Łk 2,46). Na pytanie rodziców: Synu, czemuś nam to uczynił? Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie (Łk 2,48) odpowiada: Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca (Łk 2,49). Młody Jezus już wie, że Jego prawdziwym Ojcem jest Bóg. Wyobrażam sobie dramat Józefa po słowach Jezusa. Musiał on kochać Go miłością ojcowską. Słowa Jezusa, choć prawdziwe, musiały zrobić na nim ogromne wrażenie. Zrozumiał, że musi zejść ze sceny i przyjąć rolę tylko patrona, opiekuna, chlebodawcy. Milczenie Józefa jest znakiem jego bezgranicznej pokory. Dla mnie jest momentem jego wywyższenia. Św. Józef stanie się patronem rodzin. Cieszę się, że na bierzmowaniu wybrałem sobie tak piękne imię historycznie spełnione – Józef. Wydaje mi się, że krzywdzące są słowa św. Epifaniusza z Palestyny (315–403) mówiące, że Józef „zmarł”, gdy Jezus skończył 12 lat. Pozostał on tylko w cieniu Syna. Potem poszedł z nimi i wrócił do Nazaretu; i był im poddany. A Matka Jego chowała wiernie wszystkie te wspomnienia w swym sercu. Jezus zaś czynił postępy w mądrości, w latach i w łasce u Boga i u ludzi (Łk 2, 51–52). Jego mesjanizm musiał być jeszcze ukryty. Jezus był obdarzony zmysłami, jak i rozumem ludzkim. Jego wiedza [ludzka] nie była wlana, ale nabyta. Nie posiadał On wszechwiedzy. Natomiast wlana była mądrość Boża, którą Jezus musiał dopiero odczytać. Jego mądrością było przede wszystkim szczególne poznanie Boga: Ojciec mój przekazał Mi wszystko. Nikt też nie wie, kim jest Syn, tylko Ojciec; ani kim jest Ojciec, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić (Łk 10,22). Apogeum świadomości swojej Boskości ujawnia się z chwilą rozpoczęcia Jego działalności. Wraz ze świadomością odkrywał zjednoczenie swojej woli z Bogiem. Nawet w trakcie nauczania i działalności miał chwile, kiedy musiał modlitwami wspierać się u Ojca, aby sprostać swojej misji: Jezus wyszedł na górę, aby się modlić, i całą noc spędził na modlitwie do Boga (Łk 6,12). Wszystko przekazał Mi Ojciec mój (Mt 11,27; Łk 10,22), oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego (J 15,15). Niektóre rzeczy, w trakcie nauczania Jezusa (człowieka) były jeszcze zakryte, np. data końca świata: Lecz o dniu owym lub godzinie nikt nie wie, ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko Ojciec (Mk 13,32; por. Mt 24,36). Cytat ten jest też różnie interpretowany, np. Jezus mówiąc te słowa pragnął przesunąć chorobliwą ciekawość co do końca świata w stronę nieustannej i roztropnej gotowości na to wydarzenie. Nie przychylam się do tej opinii. W pewnym sensie byłaby to odpowiedź zbywająca – niegrzeczna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz