Najciekawsze w podróży, w poszukiwaniach jest możliwość
zmiany poglądów i ocen. Nie raz trzeba się cofnąć, aby dojrzeć jakiś szczegół i
zmienić zdanie. Na taką przygodę intelektualną ja się wybrałem i nie żałuję.
Gdyby ktoś zadał sobie trud oceny tego, co piszę już od 11 lat to zauważyłby, że czasem odbiegam od nauki Kościoła,
aby asymptotycznie poznawać Prawdę. Istota Prawdy jest znana tylko Bogu. Człowiek
może się tylko do niej przybliżać. Stąd myli się każdy jak mówi że zna prawdę.
Sam siebie oszukuje. Tę słabość ma również Kościół, który składa się z ludzi.
Zmiana ocen sprawia, że poszukiwania stają się fascynujące. Czasem trzeba zbłądzić, żeby odnaleźć
właściwą drogę. Poszukiwania czasem stają się iluminacją, odkrywczym światłem,
który ujawnia to, co było do tej pory tajemnicą. Aby przeżywać te emocje
poznawcze nie można się bać. Dawno doszedłem do wniosku, że strach przed Bogiem
jest głupotą (co innego jest bojaźń przed Bogiem). Koncepcja Wcielenia Boga w
ludzką postać daje mi tę śmiałość. Do Boga można zwracać się bezpośrednio.
Można nawet wykrzyczeć do Niego swoje niezadowolenie. Boga można traktować jak
Przyjaciela, któremu można się zwierzyć, porozmawiać, ponarzekać. Jego stała
obecność w ludzkim życiu pomaga, wzmacnia i przestrzega. Trzeba tylko otworzyć
się na Niego, zaakceptować, że ciągle nam towarzyszy, że jest naszym Stróżem.
Ci którzy Go odrzucają w sumie są samotni. Na dłuższą metę samotność jest nie
do zniesienia, bo człowiek ma zakodowaną przyjaźń z Bogiem. Nic tu się nie
poradzi. Bóg jest w nas, a my w Nim, bo mamy tę samą naturę duchową. Wobec tych mądrości szczęśliwy jest ten, kto
zaakceptował ten stan rzeczy. Z Bogiem choćby na konie Świata! Bez Niego,
stajemy się Jego karykaturą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz