Dzień uczłowieczenia istot człekokształtnych był dniem radosnym. Wszyscy otrzymali ducha czystego, nieskażonego. Stan ten powodował, że ludzie czuli obecność i bliskość Boga. Czuli, ale Go nie widzieli. Okres błogostanu nie trwał długo. Wolna wola, atrakcyjność zła sprawiły, że górę wzięły partykularne interesy człowieka. Pojawiła się grzeszność i powolne odchodzenie od otrzymanej czystości. Kościół obrazuje ten fakt grzechem pierworodnym Adama i Ewy. Faktograficznie nie był to jeden akt grzeszny, ale proces. Człowiek powoli tracił niebiański kontakt z Bogiem. Relacja ze Stwórcą ulegała pogorszeniu. Człowiek czuł się osamotniony i zagrożony. Wokół było wiele niebezpieczeństw: groźne zjawiska atmosferyczne (burze, powodzie, tsunami), dzikie zwierzęta, a nawet nieprzyjaźni pobratymcy.
Bóg nie pozostawił jednak człowieka samego. W jego serce zaszczepił pragnienie szukania Go. Od samego początku człowiek czuł, że istnieje Ktoś, choć niewidoczny, kto jest niedaleko. Ten dar pragnienia poznania Boga jest pierwszym uniwersalnym Objawieniem się Stwórcy. Z tego daru mogą korzystać wszyscy. Człowiek otrzymał też dar rozpoznania etycznego – prawo naturalne w sobie.
Bóg nie może ujawnić się zmysłowo z racji innej natury, ale daje o sobie znać w każdej ludzkiej duszy. Człowiek musi jedynie otworzyć się na Boga i uruchomić autostradę, po której pobiegną myśli do Stwórcy i spłyną treści ze stanu Prawdy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz