Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 29 października 2012

Księga Liczb (Lb 1–36) cz.2

           W tekście znajdujemy kolejne przepisy i prawa, które uzupełniają prawodawstwo Izraelitów. Ponownie przytaczany jest zakaz pracy w szabat, którego złamanie kończy się śmiercią. Przepis ten zostanie później złagodzony (1 Mch 2,41). Prawo to było wyjątkowo surowe i współcześnie wzbudza ogromne oburzenie. To prawda. Wydaje mi się, że prawodawcy (żydowskiemu) chodziło o ukaranie świadomego i zuchwałego przewinienia przeciw Bogu. Czym innym bowiem jest grzech wynikający ze słabości człowieka, a czym innym świadome działanie.
          Pojawiły się kolejne bunty (Korach, Datan, Abiram i inni) przeciwko Mojżeszowi. Chodziło o równość praw kultowych dla wszystkich Izraelitów. Korach był przeciwnikiem pierwszeństwa klasy kapłańskiej: dlaczego więc wynosicie się ponad zgromadzenie Pana (Lb 16,3). Był on Lewitą, pełnił więc rolę służebną w stosunku do stanu kapłańskiego. Datan i Abiram sprzeciwiali się władzy świeckiej: Czyż nie dosyć tego, żeś nas wyprowadził z kraju opływającego w mleko i miód, by nas wygubić na pustyni, ale jeszcze chciałbyś sobie przywłaszczyć władzę nad nami? (Lb 16,13). Mojżesz ucieka się do swoistego „sądu Bożego”. Jak mówi Pismo, na skutek „wyroku Bożego” następuje trzęsienie ziemi i przeciwnicy zostają wciągnięci w głąb.
          Obecnie tekst ten jest odbierany bardzo negatywnie. „Sąd Boży” ponownie staje się metodą kary oraz wykorzystaniem Boga do rozwiązywania ludzkich problemów. Trzeba wiedzieć, że okrutne były prawa ludzkie – nie Bóg: Ktokolwiek złorzeczy ojcu albo matce, będzie ukarany śmiercią (Kpł 20,9). Opisane zdarzenia przypominają mi działania dzisiejszych polityków, którzy kurczowo trzymają się władzy. Każda metoda jest dobra, aby zniszczyć przeciwników politycznych. Z drugiej strony brak twardej ręki jest oznaką słabości władzy. Walka o władzę jest w pewnym stopniu potrzebna. Dobrze jest, jak władca nie do końca jest pewny swojej bezkarności i swoich przywilejów.
          Wróćmy jednak do Księgi Liczb. Niezadowolenie i trudy podróży powodują ciągłe szemranie ludu przeciw Mojżeszowi i Aaronowi. Mojżesz stale musi udowadniać swoje posłannictwo, rangę i rolę kapłanów – tak chciał Bóg (epizod z laskami Lb 17,11–27). Dochodzi również do potrzeby widomego znaku Bożego. Mojżesz na oczach całego zgromadzenia Izraelitów dwa razy uderzył swą laską w skałę i ze skały wytrysnęła woda. Dlaczego musiał dwa razy uderzyć w skałę, aby spełnił się cud? Dwukrotne uderzenie o skałę odczytuje się jako znak małej wiary i niepewności Mojżesza. Mojżesz nie był pewny czy Bóg pomoże zagasić pragnienie jego ludowi. Według niektórych egzegetów słabą wiarę Bóg uznał za grzech i dlatego Mojżesz nie wejdzie do Ziemi Obiecanej.
          Ponieważ Edomici nie zgadzają się na przemarsz przez swe terytoria, lud żydowski zmuszony był wędrować drogą okrężną.
          Po drodze umiera Miriam, a później Aaron. Umarł on na górze Hor w wieku 123 lat. Następcą najwyższego kapłana został jego syn – Eleazar.
          Kolejny bunt kończy się zesłaniem na lud węży o palącym jadzie, które kąsały ludzi (kult węża w religii Egipcjan zajmował poczesne miejsce). Bóg uwalnia od nich lud, nakazując stworzyć wizerunek z miedzianego węża. Kto będzie z wiarą patrzeć na niego będzie uchroniony przed ukąszeniem. Wizerunek węża na palu był znakiem „zbawienia”. Król Ezechiasz (716–687 r. przed Chr.) potłukł węża miedzianego, którego sporządził Mojżesz, ponieważ Izraelici oddawali mu cześć i składali mu ofiary kadzielne (2 Krl 18,4). Później, wąż na palu będzie symbolem ukrzyżowanego Jezusa: Jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak trzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne (J 3,14–15).
          Lud podąża dalej. Zaczynają się wojny i potyczki z plemionami Amorytów. Balak, król Moabu przerażony sukcesami Izraelitów wysyła posłów do Balaama (mag, czarownik), aby ten ich przeklął. Balaam wyczuwa świętość maszerującego ludu i odmawia przekleństwa. Ponownie Balak wysyła posłów (dostojniejszych). Tym razem Balaam wyraża zgodę i na oślicy udaje się w stronę obozu Balaka. Nagle oślica, widząc anioła Pańskiego stojącego z wyciągniętym mieczem, zboczyła z drogi i poszła w pole. Balaam uderzył ją, chcąc zawrócić na właściwą drogę. Wtedy stanął anioł Pański na ciasnej drodze między winnicami, a mur był z jednej i z drugiej strony. Gdy oślica zobaczyła anioła Pańskiego, przyparła do muru i przytarła nogę Balaama do tego muru, a on ponownie zaczął bić oślicę. Anioł Pański posunął się dalej i stanął w miejscu tak ciasnym, że nie było można go wyminąć ani z prawej, ani też z lewej strony (Lb 22,23–26). Ku zaskoczeniu Balaama, oślica rozpoczęła z nim dialog, usiłując go przekonać, że nie jest panem swojej woli. Wtedy ukazał się Balaamowi Anioł, przekazując, że nie jest wolą Pana, aby on tam poszedł. W rezultacie Balaam poszedł dalej, ale już z poleceniami danymi od anioła. Mówiąca oślica jest dosadnym dowodem na to, że w Biblii mogą znaleźć się elementy bajkowe, w których również występuje Bóg. Autor natchniony chciał na kanwie bajki pokazać trudny wybór między dobrem a złem, dokonujący się w sumieniu Balaama. Podobnie wąż przemawiał ludzkim głosem do Adama i Ewy w Raju. Balaam staje się prorokiem Boga (!), wygłasza poematy i błogosławi Izrael. W jednym z poematów pojawia się zapowiedź mesjanizmu: Widzę go, lecz jeszcze nie teraz, dostrzegam go, ale nie z bliska: wschodzi Gwiazda z Jakuba,  za Izraela podnosi się berło. Ono to zmiażdży skronie Moabu, a także czaszki wszystkich synów Seta (Lb 24,17).  Ta zapowiedź czegoś, co się stanie za kilkanaście wieków jest fenomenem i namacalnym potwierdzeniem wielkości i świętości  Biblii. Gwiazda będzie prowadzić do Jezusa (Mt 2–11), a Gwiazda Poranna (Ap 2,28; 22,16) będzie Go symbolizować. Berło stanie się oznaką mesjańską (por. Rdz 49,10).
        Na równinie Szittim (w pobliżu Jerycha), na stepach Moabu w sanktuarium pogańskim Baal-Peor, Izrael doświadcza pokus do uprawiania nierządu (sakralnego) z Moabitkami: One to nakłaniały lud do brania udziału w ofiarach składanych ich bożkom (Lb 25,2). Grzech ten karany był śmiercią. Po liczbie ukaranych – 24 tysiące (o ile nie jest to liczba przesadzona) można mniemać, że niemało osób dało się ponieść pokusie. Kary śmierci miały pokazać, że lud Boga winien żyć w czystości religijnej. Mniej ważne są stosunki seksualne od bałwochwalstwa religijnego, bratania się z innymi bogami (Baal – bóg płodności życia).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz