–
A
co z prawem kanonicznym i przepisami kościelnymi?
–
Prawo
kanoniczne też nie jest pozbawione wad. Gorsze są jednak praktyki kościelne.
Nie bardzo chcę rozwijać ten temat. Nie chcę być sędzią w sprawie. Sama myśl o
tym, jak bardzo zawiodłem się na
instytucji kościelnej mnie paraliżuje i dławi. Wiele rzeczy nie podoba mi się.
Wydaje się, że dla niektórych zwyczajów i praktyk kościelnych czas się
skończył. Kościół wymaga gruntownych zmian od podszewki. Przede wszystkim musi
zmienić świadomość, że kościół jest instytucją służebną wobec wiernych.
Kościół musi być wyrazem miłości Chrystusa, z którego emanuje bezwzględne
dobro. Kościół winien być oparciem dla wszystkich. To miejsce, do
którego pragnie się przychodzić. Każdy wychodzący ze świątyni powinien być
odmieniony, przynajmniej naładowany pozytywną energią. Kapłani muszą być
wzorowi i nieskazitelni, bo takie jest ich powołanie. To wybrańcy Boga! Swoją
prywatność muszą głęboko chować. Nikt nie przychodzi do kapłanów wysłuchiwać
ich problemów. Każdy jednak chce być przez kapłana wysłuchany. Kościół to
sacrum. Jeżeli w nim pojawiają się zjawiska pedofilii, czy podobne
zboczenia, to trzeba natychmiast przerwać taki precedens. Tu nie może
być pobłażania i szukania alternatyw jak wyjść z opresji. Dyskusje zastępcze
jedynie drażnią wiernych. Tu chodzi o
dobro wiernych. Działania muszą być radykalne i szybkie, tak jak to uczynił
kościół amerykański na początku tego wieku. Jeżeli kościół staje się
miejscem zgorszenia, to o czym mowa. Wytworne życie biskupów jest zaprzeczeniem
postawy Chrystusowej. To nie są apostołowie, to przebierańcy w rzymskich
strojach. To uzurpatorzy tytułu i godności biskupiej (apostolskiej). W
telewizji można zauważyć ich postawę arogancji, poczucie wyższości (oczywiście
nie o wszystkich mowa). Zwykły wierny ma utrudniony dostęp do tej hierarchii. Za wysokie progi dla zwykłych ludzi. Rzadko odpisują na
listy. Lubią postawę ex katedra. Wizyty kolędowe są farsą duszpasterską.
Jawne przychodzenie po kopertę. Jakie to żenujące. Religia w szkole to posady
państwowe dla księży. Usługi duszpasterskie są relatywnie drogie. To
wszystko dzieje się jawnie, wprost, bez
żenady i bez skromności. Upominanie się o dobra ziemskie sprzed wieków, to
jawna chęć bogacenia się za wszelką cenę. Dzisiejszy kościół polski to organizm
ciężko chory[1]. Jak może
królować na scenie polskiego kościoła
taki indywiduum jak ojciec T.R z Torunia. Pod płaszczykiem cnót
narodościowych, fałszywej pobożności, pokazuje najgorszą formę posługi
kapłańskiej. Sam jego przekaz słowny odbiega od dobrej polszczyzny. Jego
przemówienia są bełkotem słownym. On wręcz kpi sobie ze wszystkich. Czuje się jak szlachcic na zagrodzie równy wojewodzie.
Dzisiejszy kardynał S.D. zamiatał pod dywan sprawy ważne przed Janem Pawłem II.
Pracował na jego niesławę. Czym zasłużył na miano kardynała? Jan Paweł
II rozwalił komunę, a jego pomocnik pozostał w głębokim PRLu. O tempora, o mores.
–
O
rety, ty chyba ich nie lubisz?
– Moje dziecko. Przeze mnie przemawia rozpacz. Czuję się zdradzony i ogołocony z dziecięcej wiary w dobro kościoła. Jako dziecko byłem nim zauroczony. Integrowałem się z nim. Śpiewałem w chórze przez długie lata. Byłem przekonany, że jest miejscem prawdy i tylko prawdy. Byłem ufny, zakochany i oddany. Dzisiaj jestem nim zgorszony i zawiedziony. Kiedy poznałem podstawy teologiczne, kulisy jej tworzenia, przyzwolenia interpretacyjne, nadużycia, zaamplikowane własne koncepcje, to ogarnęła mnie rozpacz. Gdyby nie mocna wiara, że Bóg jest logiczną koniecznością istnienia świata, a Jezus jest wspaniałym Człowiekiem, który osiągnął chwałę Ojca, to rzuciłbym to wszystko w cholerę. Z drugiej strony, gdzie się podziać? Gdzie przechowywać depozyt wiary? Gdzie pójść pomodlić się, gdzie uczestniczyć w kulcie? Gdzie przyjmować Jezusa do serca swego? Kościół jest nam potrzebny.
[1] Mowa jest tu
o negatywach. O pozytywnych działaniach instytucji kościelnej przy innej
okazji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz