Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 31 października 2013

Katecheza młodych cz.91.



      Kiedy kościół jako instytucja zaczął tracić autorytet?

      Autorytet kościoła to jak okręt na wzburzonym morzu. Wszystko zależało od momentów zwrotnych w historii. Kościół pierwotny budował swój autorytet w mozole przez  męczeństwa wiary pierwszych chrześcijan. Kościół pomagał i troszczył się o biednych. Przekaz doktrynalny był chwytliwy. Nauki Jezusa szokowały, ale podobały się. Niestety, od samego początku pojawiły się spory doktrynalne. Głównym problemem było, czy chrześcijaństwo powinno być zakorzenione w judaizmie, czy też powinno być zupełnie nową religią. Słynny sobór jerozolimski z 49 r. pokazał spór o zachowywanie tradycji żydowskich. Zwyciężyła opcja pośrednia. Bano się pozbawić chrześcijaństwo mocnych korzeni i fundamentów. Poza prawdziwą wiedzą, przeniesiono i zaadaptowano starotestamentalne mity i legendy.[1] Na nich też budowano nową doktrynę wiary. Wiele zdarzeń idealizowano. Niestety, przez dwa tysiące lat chrześcijaństwo nie pozbawiło się ich, a wręcz przeciwnie, jeszcze mocniej przylgnęły do teologii. Nowatorskie głosy egzegetyczne były radykalnie likwidowane. Światłych biskupów pozbawiano urzędów, wysyłano na banicję. W pewnym sensie gnoza osiągała swój cel. Według niej, wiara winna być zaawulowana tajemniczością. Zwykły wierny nie musi jej rozumieć. Wystarczy, że jest posłuszny.  W 313 r. religia chrześcijańska otrzymała statut religii państwowej. Ten sukces stał się przyczyną usankcjonowania władzy. Powstało państwo w państwie. Przy władzy świeckiej, władza kościelna. Państwo wymagało administracji, a ona  funduszy. Ze wspólnoty religijnej powstała ogromna instytucja wpływów i ludzkich interesów. Sprawy doktrynalne zostały otoczone kokonem. Chroniąc doktrynę wiary, zabetonowano ją. Stała się ona jedynie narzędziem do utrzymania władzy i posłuszeństwa. Nauka Jezusa dostała oprawę opartą na konstrukcji łączącej elementy prawdy i mitów. Dziwne, że konstrukcja teologiczna przetrwała tyle czasu. Ważnym przekazem jest istnienie Boga. Nauki Jezusa przebijają się przez elementy legendarne, które wykorzystuje się do spraw kultu.  W ten sposób Jezus sam uratował swój Kościół (jak mówią Duch Święty). Siła Jego przekazu odsuwa na plan dalszy rzeczy w sumie nieistotne. I tak przez dwa tysiące lat kościół przetrwał mimo, że był niejednokrotnie sceną zgorszenia i wielkich zbrodni. Być może, w bilansie dobra i zła dobro zwyciężyło. Kościół ma za sobą wiele wspaniałych inicjatyw, wspaniałych i  dobrych kapłanów. Przekaz dobra liczony na ilość wiernych daje ogromne pokłady dobra. Szkoda, że za wszystko trzeba słono płacić. Mam na myśli tu cierpienia ludzi, którzy wzięli na siebie krzyż odkupieńczy. Biliony modlitw zwykłych wiernych, gospodyń domowych, prostych chłopów i niewinnych dzieci. Opatrzność Boża widoczna jest w tych modlitwach. To nie papieże, czy kapłani chronili Kościół, lecz zwykli wierni.          



[1] Ks. Mariusz Rosik, Rabin Icchak Rapoport, Wprowadzenie do literatury i egzegezy żydowskiej okresu biblijnego i raninicznego, Bibliotheca 2009, s. 111. Opowiadania Starego Testamentu [...]  i ich paralel szukać należałoby  raczej w okresie przed filozoficznym, kiedy to znaczącą rolę w wyjaśnianiu natury wszechświata i życia ludzkiego odgrywały mity.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz